Chiny – chwiejąca się potęga
Chiny mają coraz większe problemy gospodarcze. Dodatkowo Amerykanie wprowadzają w życie ograniczenie dostępu Chin do najnowocześniejszych technologii. Skutki chińskich problemów odczujemy wszyscy. Pytanie, jak bardzo?
Problemy gospodarcze Chin nie są czymś nowym, były widoczne już w poprzedniej dekadzie, ale fatalna polityka zero covid sprawiła, że dziś chiński rząd, na własne życzenie, znalazł się pod ścianą.
Decyzja o obniżeniu rocznej stopy procentowej o 15 punktów bazowych z poziomu 2,65% do 2,5%, którą we wtorek podjął chiński bank centralny, wywołała na rynkach duże poruszenie. Wbrew intencjom chińskich decydentów ten ruch nie uspokoił inwestorów. Wprost przeciwnie, nastąpił wzrost obaw o sytuację w chińskiej gospodarce i wyprzedaż na chińskich rynkach akcyjnych.
Indeks giełdy w Hongkongu spadał i we wtorek, i w środę, pogłębiając wyprzedaż zapoczątkowaną w pierwszych dniach sierpnia.
Rynki zareagowały w ten sposób, bo zinterpretowały ruch PBoC (People Bank of China) jako akt rozpaczy. Chiński rząd od miesięcy obiecuje silną stymulację fiskalną i na obietnicach poprzestaje. W gospodarce mnożą się problemy, a rynek nieruchomości jest na skraju załamania. Wszyscy czekają na ruch rządu, a tu zamiast kontenerów gotówki jest obniżka stóp. To za mało przy skali wyzwań.
Pierwszy i chyba największy problem to rynek nieruchomości. W ubiegłym roku uwagę mediów przykuwał Evergrande, jeden z największych chińskich deweloperów, który nie spłacił obligacji. Ostatnie dni przyniosły informacje o Country Garden, kolejnym deweloperze, który nie wykupił obligacji. W kolejce stoją kolejni. Problem jest strukturalny, to znaczy zarówno liczba mieszkań, jak i powierzchni biurowych jest zbyt duża w porównaniu z popytem i ten problem sam się nie rozwiąże. Szukając komentarzy ludzi, którzy znają ten rynek lepiej niż ja, trafiłem na informacje o praktykach rządu, który sztucznie utrzymywał ceny nieruchomości na zawyżonych poziomach. Otóż deweloperzy otrzymywali zakaz sprzedaży mieszkań po niższych cenach. Każda firma, która próbowała to zrobić, mogła spodziewać się interwencji rządowej, a szefom takich firm groziło więzienie. To oznacza, że deweloperzy musieli finansować utrzymanie pustostanów, nie mogąc nic z nimi zrobić. I dziś trudno sobie wyobrazić rzeczywistą skalę problemu.
Zachowanie kursu ETF-a, który inwestuje w chińskich deweloperów nie pozostawia złudzeń, co dzieje się w tej branży na przestrzeni ostatnich trzech lat.
Kolejny problem to słabość popytu wewnętrznego. Odejście od polityki zero covid, wbrew oczekiwaniom, nie spowodowało dynamicznego wzrostu popytu konsumpcyjnego. Ostatnie dane rozczarowują i nie widać, by zmiana niekorzystnej tendencji miała przyjść szybko. Sprzedaż detaliczna rośnie wolniej od oczekiwań i co więcej jej dynamika spada.
Jeszcze w okresie marzec-maj wzrost sprzedaży wydawał się imponujący, ale wówczas zadziałał efekt bazy. W ubiegłym roku okres marzec-maj był bardzo słaby. Dane za ostatnie miesiące sugerują, że chińska gospodarka w tym roku nie urośnie o 5%, jak chciałby rząd, a być może nawet mniej, niż 3%. A to oznacza również problemy dla świata.
Skąd problemy z popytem konsumenckim? Jednym z powodów jest bardzo wysokie bezrobocie wśród młodych Chińczyków. Ostatnie dane pokazały, że poziom bezrobocia w tej grupie przekroczył 21%. To pogarsza nastroje w całym społeczeństwie, które odczuwa brak perspektyw, niepewność zatrudnienia i konsekwencje twardych lockdownów. Chińczycy stracili zaufanie, że ich sytuacja materialna się poprawi, więc oszczędzają. To również jeden z czynników wspierających deflację (choć nie najważniejszy). Co ciekawe, chiński rząd podchodzi do problemu zgodnie z radą klasyka – „Masz gorączkę, stłucz termometr” – i właśnie zaprzestał publikowania danych o bezrobociu wśród młodzieży. Efekt uboczny tej decyzji to kolejny spadek zaufania do oficjalnych danych i wzrost obaw o rzeczywistą sytuację w chińskiej gospodarce.
Kolejne wyzwanie to „wojna technologiczna”, którą USA wypowiedziały Chinom. Amerykańska administracja w końcu dostrzegła, jakie zagrożenie dla hegemonii Stanów niesie dostarczanie Chinom najnowocześniejszej technologii. Zakaz sprzedaży Chinom najbardziej zaawansowanych procesorów, technologii do ich wytwarzania i ograniczenia w transferze nowoczesnych technologii mocno uderzył w chińską gospodarkę. Wbrew propagandzie rządu, Chiny nie są potęgą technologiczną o takim znaczeniu, jak chciałby prezydent Xi. Postęp technologiczny w Chinach nastąpił dzięki kopiowaniu rozwiązań zachodnich. Chiny mają obszary gospodarki, które dorównują poziomowi rozwoju technologicznego gospodarki amerykańskiej, ale nie dotyczy to wszystkich obszarów. Teraz, gdy nie mogą kopiować zachodnich rozwiązań, luka technologiczna zacznie się pogłębiać. To jest wyzwaniem dla planu budowy chińskiej gospodarki jako najbardziej innowacyjnej i zaawansowanej technologicznie. Te ograniczenia uderzą również w firmy z USA i Europy, ale skala negatywnych skutków będzie nieporównywalnie mniejsza niż ta dla Chin.
Reklama
Następne wyzwanie to „shadow banks”. Zhongrong International Trust Co. to chińska firma, która prowadzi działalność bankową, nie będąc bankiem. Grupa niezadowolonych klientów rozpoczęła w Pekinie protesty, gdy ten finansowy gigant nie wywiązał się z płatności z kilkunastu swoich produktów. To nie jedyna firma, która ma problemy, a w grę wchodzą setki miliardów dolarów, które mogą być zagrożone, ze względu na rozlewające się problemy całej branży.
Pozostaje jeszcze problem "zwijającej się" branży funduszy inwestycyjnych, gdzie wyzwania dotyczą kapitałów o wartości ponad 3 miliardów dolarów. Może to być dodatkowa podaż na rynku akcji i częściowo obligacji, co może jeszcze zwiększyć problemy, które mają deweloperzy i inne firmy, którym przydałoby się tanie finansowanie. Można powiedzieć, że „jak nie idzie, to nie idzie”.
To, co przedstawiłem nie oznacza, że chińska gospodarka za chwilę się załamie. Chiński rząd ma całkiem dużo narzędzi i środków, które może uruchomić, by zażegnać krótkoterminowo kryzysy. Problem polega jednak na tym, że problemy chińskiej gospodarki to problemy strukturalne i długoterminowe. Wychodzenie z nich zajmie kilka lat i w tym czasie chińska gospodarka będzie narażona na wstrząsy i wolniejsze tempo wzrostu. To oznacza, że światowa gospodarka będzie rosła wolniej i chińska gospodarka nie będzie w stanie zastąpić amerykańskiej gospodarki, jako silnika wzrostu (jak się to stało w 2009 roku), jeżeli ta ostatnia osłabnie na skutek działań Fedu.
W najbliższym czasie przekonamy się, czy Chiny to kolos na glinianych nogach. Obawiam się, że obraz sukcesu, który budował chiński rząd przez ostatnie lata, właśnie się rozsypuje. Weryfikacja może być brutalna i spowodować problemy dla rządzących w Chinach. My zapewne odczujemy to jako niższą presję inflacyjną na świecie, spowolnienie wzrostu gospodarek takich jak niemiecka i przejściowo niższych cen surowców, zwłaszcza miedzi. W dalszej perspektywie rolę Chin w gospodarce światowej powinny przejąć Indie. Pytanie, czy dla celów politycznych Chiny nie będą bardziej skłonne do zaatakowania Tajwanu? To jednak jest w mojej ocenie niemierzalne ryzyko.
16.08.2023

Źródło: FOTOGRIN/ Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania