Wybory w USA – co na to rynki akcji?
Wybory w USA w połowie kadencji prezydenckiej to przede wszystkim wybór Izby Reprezentantów i 1/3 Senatu. Historia pokazuje, że listopad w latach, gdy te wybory się odbywają, znacznie częściej jest udany dla rynku akcji w USA niż nieudany. Co więcej, od 1950 kolejne 12 miesięcy po wyborach zawsze przynosiło tam dodatnie stopy zwrotu.
Zazwyczaj indeksy giełdowe przed wyborami w połowie kadencji prezydenckiej zachowują się słabo, a po wyborach znacznie lepiej. W tym roku mamy jednak dodatkowe czynniki ryzyka.
W obliczu zbliżającego się spowolnienia gospodarczego, a także różnic w programach gospodarczych Partii Republikańskiej i Demokratycznej, wynik wyborów może mieć duże znaczenie zarówno dla rynku akcji, jak również dla gospodarki.
Ostatnie sondaże pokazują, że w Senacie bardzo prawdopodobna jest powtórka obecnej sytuacji, gdy rozkład głosów pomiędzy republikanami i demokratami jest 50:50 i decydujący głos mają demokraci, bo w takiej sytuacji decyduje głos wiceprezydenta, czyli Kamali Harris. W Izbie Reprezentantów do zdobycia większości potrzeba 218 głosów i tu sondaże przedwyborcze pokazują wygraną republikanów.
Reklama
Jeżeli republikanie zdobędą większość w którejś z izb, to będą mieli możliwość blokowania uchwalania nowych ustaw. W USA uchwalenie ustawy wymaga przegłosowania jej przez obie izby Kongresu i podpisania przez prezydenta. Taki scenariusz znacznie utrudni administracji Joe Bidena wprowadzanie zmian, którym przeciwni są republikanie. Co prawda prezydent może rządzić z wykorzystaniem dekretów, ale większe i kontrowersyjne reformy w ten sposób nie zostaną przeprowadzone.
Stratedzy dużych banków inwestycyjnych spodziewają się, że wygrana republikanów w jednej z dwóch izb zostanie przez rynki akcji przyjęta pozytywnie, ale również wskazują na zagrożenia z tym związane. To przede wszystkim polityka fiskalna i problemy z podniesieniem limitu zadłużenia.
W II kwartale tego roku dług publiczny w USA przekroczył 30,5 biliona dolarów, ale w październiku już 31,2 biliona. Ponieważ limit zadłużenia w USA jest określany kwotowo i obecnie wynosi 31,4 biliona, to w najbliższym czasie będzie wymagane przegłosowanie kolejnej zmiany. Już w ubiegłym roku, gdy po raz ostatni podniesiono limit, negocjacje między oboma obozami trwały długo. Jeżeli republikanie będą chcieli wymusić na demokratach ustępstwa w planach gospodarczych, to USA mogą ponownie znaleźć się na granicy paraliżu.
Ważniejsze będą jednak zmiany w polityce gospodarczej, na przykład dotyczącej „brudnej energii”. Administracja Bidena chciała szybko odchodzić od paliw kopalnych i dlatego zablokowała budowę rurociągu Keystone, który miał połączyć USA i Kanadę oraz wprowadziła moratorium na dzierżawę pól naftowych. Sytuacja zmieniła się, gdy okazało się, że ceny paliw poszły mocno w górę, ale nadal firmy wydobywające gaz i ropę z nieufnością patrzą na działania obecnej administracji i dlatego niechętnie inwestują w nowe odwierty. Jeżeli republikanie zdobędą większość w Izbie Reprezentantów, to zapewne pojawią się nadzieje, że nie będzie ani podatku od ponadnormatywnych zysków dla firm energetycznych (groźby Joe Bidena), ani dalszych utrudnień dla firm wydobywających ropę i gaz. To powinno przełożyć się na poprawę bilansu energetycznego w USA w perspektywie roku, a więc również na spadek cen w gospodarce.
Powodów, dla których wygrana republikanów zostanie przez inwestorów przyjęta pozytywnie, jest więcej, ale warto pamiętać, że nawet w tym scenariuszu pozostają ryzyka związane z polityką Fedu. W czwartek 10 listopada poznamy dane o inflacji. Jeżeli inflacja spadnie poniżej 8%, to rynki ponownie zaczną żyć nadzieją, że koniec podnoszenia stóp przez Fed jest blisko. Jeżeli inflacja wzrośnie, to obawiam się, że wynik wyborów szybko zostanie zapomniany.
Wygrana demokratów w obu izbach to krótkoterminowo nerwowość na rynku akcji. O koniunkturze w dłuższej perspektywie zadecydują Fed i siła gospodarki. Najbardziej niepokojący jest scenariusz, gdy wyniki wyborów w kluczowych stanach pokażą niewielkie różnice pomiędzy kandydatami. Obawiam się, że ani zwolennicy demokratów, ani republikanów nie będą chcieli uznać wyniku tych wyborów. To mogłoby oznaczać zamieszki i paraliż w działaniu Kongresu. Sądzę, że to będzie miało większe znaczenie dla gospodarki amerykańskiej i dla amerykańskiego rynku akcji niż wygrana demokratów, bądź republikanów.
08.11.2022

Źródło: Yalcin Sonat/ Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania