Rozpoczyna się nadzwyczajny szczyt UE. Przyszłość wspólnoty na szali
Przez weekend przywódcy krajów Unii Europejskiej będą debatować o nowym budżecie i miliardach euro na pomoc po pandemii. To będą trudne rozmowy, szczególnie dla Angeli Merkel
Dziś rozpoczyna się szczyt przywódców krajów Unii Europejskiej. Pierwszy szczyt, który będzie bezpośrednim spotkaniem polityków, a nie wideokonferencją. Już przyjęcie takiego formatu pokazuje, że będzie to szczyt o wyjątkowym znaczeniu dla Unii, a być może jest to szczyt, który odpowie na pytanie czy Unia nadal nią jest, czy już raczej zbiorem państw dbających głównie o własne interesy.
Reklama
Główny temat spotkania to unijny budżet na lata 2021-27 i program odbudowy europejskiej gospodarki po pandemii o wartości 750 miliardów euro. Już sam podział unijnego budżetu i jego wielkość budziły w negocjacjach poprzedzających uchwalenie poprzednich budżetów budziły, które z trudem udawało się zażegnać. Wypracowanie wspólnego planu odbudowy i jego warunków może być „mission impossible”. Problemy zaczynają się już przy ustaleniu wielkości tego planu, ale dużo większe emocje budzą zasady na jakich środki mają być przyznawane. Które kraje mają otrzymać większą pomoc, ale przede wszystkim, czy pomoc ma być w formie pożyczek, czy w formie bezzwrotnych grantów. Kraje południa Europy chcą grantów, kraje północy chcą pożyczek. W tle pojawia się jeszcze temat uzależnienia pomocy od przestrzegania zasad praworządności, ale ze względu na różnice zdań, raczej nie będzie podnoszony.
Wygląda na to, że Holandia, Szwecja czy Dania stanowczo sprzeciwiają się pomocy w formie grantów. Angela Merkel, która w kilku ostatnich wypowiedziach podkreślała, że różnice zdań są duże, ale wierzy w kompromis, spotkała się z premierami Włoch i Hiszpanii, by pokazać, że wspiera oczekiwania krajów Europy Południowej, i że Unia Europejska nie zostawi ich samym sobie.
Działania Angeli Merkel wskazują, że projekt odbudowy Unii traktuje jako osobiste wyzwanie. Doświadczenia z czasów kryzysu greckiego, gdy spotkała się z ostrą krytyką, zapewne wpływają na obecny sposób działania – szukanie porozumienia i przekonywania krajów, a nie wymuszaniu na nich akceptacji rozwiązań. W czasie kryzysu w Grecji to postawa Niemiec sprawiła, że Grecy zostali upokorzeni i zmuszeni do przyjęcia bardzo ostrych warunków restrukturyzacji gospodarki, co omal nie skończyło się rozpadem strefy euro. Dziś ryzyko dotyczy podziału UE na kraje północy i kraje południa, co również może skończyć się narastaniem antyunijnych nastrojów. Jeżeli Angela Merkel będzie chciała przeforsować projekt odbudowy w kształcie, który zaproponowała, to może oczekiwać silnego sprzeciwu Holandii, Szwecji, Danii, Austrii i Finlandii. Jeżeli projekt odbudowy zostanie ograniczony lub jego zasady będą mniej korzystne dla krajów, które najmocniej zostały dotknięte skutkami pandemii, to w tych krajach może być to odebrane jako brak solidarności, która była jedną z podstaw tworzenia Unii Europejskiej.
Angela Merkel staje przed wielkim wyzwaniem. Może przejść do historii, jako polityk, który ponownie zjednoczył Unię Europejską, a może jako ten, który przyczynił się do jej upadku. Dla europejskich rynków finansowych jest to jedno z tych spotkań, przed którym inwestorzy wstrzymują oddech. Oczywiście brak porozumienia na tym szczycie nie oznaczałby jeszcze katastrofy, ale pogłoski na temat rozbieżności zdań nie do pokonania mogłoby spowodować korektę zarówno na rynkach akcji, jak i obligacji skarbowych krajów Europy Południowe. Bez planu odbudowy i bez pieniędzy, które z tym planem są związane, wychodzenie z recesji, zwłaszcza przez kraje najmocniej dotknięte epidemią, może trwać dekadę. Ale czy Unia tę dekadę w obecnej formie przetrwa?
17.07.2020
Źródło: Felix Catana / Shutterstock.com


Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania