Inwestować z trendem czy nie? Oto jest pytanie
Na rynkach finansowych jak w świecie mody, upodobania się zmieniają. Mody inwestycyjne zazwyczaj kończą się podobnie, rozczarowaniem większości inwestorów, tych, którzy przyłączają się do wzrostowego trendu zbyt późno
Trendy są czymś, co jest wszechobecne zarówno w gospodarce, jak i na rynkach finansowych. Wynika to z cyklicznej natury gospodarki i psychologii, które wzmacniają trendy, by w końcu spowodować ich zmianę. Klasyczny cykl gospodarczy rozpoczyna się od wychodzenia z fazy spowolnienia. Następnie mamy fazę ożywienia, która zazwyczaj przechodzi w fazę rozkwitu, czasem boomu. W tej fazie gospodarka rośnie szybko, rosną inwestycje, a ludzie z optymizmem patrzą w przyszłość. Okazuje się jednak, że poziom inwestycji jest zbyt wysoki w stosunku do popytu, który w tej fazie jest już zazwyczaj wspierany konsumpcją na kredyt i trudno go dalej dynamicznie zwiększać. Pojawiają się problemy firm z utrzymaniem tempa wzrostu sprzedaży, nowe projekty okazują się nierentowne, pojawiają się pierwsze bankructwa. Gospodarka przechodzi w fazę spowolnienia, która może przekształcić się w recesję, jeżeli spadek konsumpcji będzie bardzo głęboki.
Reklama
Jeżeli przez pryzmat cyklu gospodarczego popatrzymy na rynek akcji, to znajdziemy kilka prawidłowości. Po pierwsze początki trendu wzrostowego rodzą się wówczas, gdy większość w to nie wierzy. Wyceny spółek są niskie, ale koniunktura w gospodarce jest tak zła, że nikt nie widzi przyszłości na różowo. Podręcznikowym przykładem z ostatnich lat jest rok 2009 i amerykański rynek akcji. Pesymizm był tak wielki, że nawet Warren Buffett zwątpił w szybkie odrodzenie gospodarki (ponieważ jednak jest miliarderem, to posiadanych akcji nie sprzedał, bo mógł poczekać). Okazało się jednak, że kolejne lata przyniosły poprawę koniunktury i w gospodarce i na rynku akcji, a amerykańska giełda ustanowiła nowe historyczne rekordy.
Tak więc początek trendu na rynku akcji to zwrot wywołany niskimi wycenami spółek. To jednak przy skali kryzysu byłoby zbyt mało. Do gry włączył się amerykański bank centralny i rząd federalny. Bank centralny nie tylko obniżył do zera stopy procentowe, ale również zwiększył ilość pieniądza w gospodarce. Rząd federalny rozpoczął programy ratowania firm i stymulowania gospodarki. W tych warunkach akcje zaczęły rosnąć. Co ciekawe w trwałość wzrostów większość inwestorów nie wierzyła. W początkowej fazie hossy jest to zrozumiałe, ale po Wielkim Kryzysie niepokój inwestorów był tak duży, że w kolejnych latach, ten brak wiary w trwałość hossy utrzymywał się. Przez dziesięć lat hossy większość inwestorów spodziewała się załamania rynku i każdą korektę traktowała jak początek nowej bessy, a rynek notował kolejne szczyty. Co ciekawe przez większość czasu te wzrosty odbywały się po tak zwanej „ścianie strachu”, czyli pomimo obaw o koniunkturę, która panowała wśród ogółu inwestorów.
Silny wzrost optymizmu zanotowaliśmy pod koniec 2017 i w styczniu 2018 roku. Inwestorzy uwierzyli, że poprawiająca się koniunktura przyniesie szybszy i trwały wzrost na rynku akcji. Wskaźniki optymizmu zwłaszcza w styczniu 2018 poszły ostro w górę i… okazało się, że rok 2018 był jednym z trudniejszych okresów na giełdzie po roku 2008.
Jeszcze miesiąc temu inwestorzy nie wierzyli w dobrą koniunkturę na giełdzie. Jako zagrożenie wskazywali wojnę handlową USA z Chinami, słabsze zyski amerykańskich firm, słabnięcie koniunktury gospodarczej w USA. W listopadzie, po kolejnych wzrostach nagle zmienili zdanie. Optymistyczne oczekiwania dotyczące końcówki bieżącego roku i roku przyszłego stały się powszechne. Czy to oznacza zbliżające się załamanie na rynku akcji w USA? Niekoniecznie, ale nadmierny optymizm, po silnym wzroście rynku zwiększa ryzyko wystąpienia korekty.
Jednym z paradoksów inwestowania jest to, że warto inwestować na rynkach, które są w trendach wzrostowych, ale wykorzystywać okresy słabości tych rynków na zwiększanie skali inwestycji. Warto więc inwestować z trendem, ale w okresach kiedy rośnie optymizm inwestorów trzeba zachować ostrożność. Działa tu prosta zasada. Jeżeli większość inwestorów pozytywnie patrzy w przyszłość, to oznacza, że już swoje pieniądze zainwestowali. Wzrosty rynku potrzebują napływu kapitału. Jeżeli większość już tam jest, to kto zapewni ten napływ. Właśnie w takich okresach rynki są podatne na korekty. Czasem wystarczy mało istotna informacja, by skłonić inwestorów do realizacji zysków. Warto mieć świadomość, że taka realizacja zysków może nastąpić i nie zmienia to faktu, że na amerykańskim rynku akcji nadal mamy do czynienia z trendem wzrostowym. Czy nastąpi? Oto jest pytanie.
15.11.2019

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania