Podsumowanie tygodnia na rynkach (2021-02-12)
Do funduszy kapitał płynie wartkim strumieniem, na obligacje skarbowe Polacy wydają miliardy, dynamika PKB znów pod kreską, inflacja w USA nie chce rosnąć, a Mario Draghi ogłasza skład swojego rządu - to najważniejsze wydarzenia mijającego tygodnia.
To już oficjalne. Mario Draghi będzie premierem Włoch. Byłemu prezesowi Europejskiego Banku Centralnego udało się zebrać zespół ekspertów, który ma tworzyć nowy rząd techniczno-polityczny. Z perspektywy rynków najważniejsze jest nazwisko przyszłego ministra finansów. A tę funkcję ma objąć Daniele Franco, dotychczasowy dyrektor generalny włoskiego banku centralnego. Resortem oświaty pokieruje profesor ekonomii, Patrizio Bianchi, który ma nakierować włoską edukację na świat pracy. Nowa minister sprawiedliwości to z kolei Marta Cartabia, była prezes Trybunału Konstytucyjnego. Stanowiska utrzymają natomiast dotychczasowa minister spraw wewnętrznych Luciana Lamorgese, minister zdrowia Roberto Speranza, obrony Lorenzo Guerini oraz kultury Dario Franceschini.
Reklama
Włoskie media wskazują, że gabinet Draghiego jest dużo bardziej polityczny, niż przewidywano. Sam prezydent zapowiadał, że oczekuje apolitycznego rządu ekspertów wysokiej rangi. Tymczasem oprócz specjalistów znaleźli się w nim również politycy wcześniejszej koalicji centrolewicy i Ruchu Pięciu Gwiazd, dotąd opozycyjnych partii Liga i Forza Italia. Można jednak przypuszczać, że dopuszczając polityków, Mario Draghi zapewnił sobie poparcie dla utworzonego gabinetu. Bo takowe zapowiedziały już wszystkie najważniejsze ugrupowania parlamentarne z wyjątkiem prawicowej partii Bracia Włosi. Inwestorzy pozytywnie przyjęli nominację Draghiego.
Efekt Draghiego - spread między rentownością włoskich i niemieckich obligacji jest bardzo blisko pokryzysowych minimów. pic.twitter.com/5JehEn0Nez
— Analizy Pekao (@Pekao_Analizy) February 10, 2021
Obligacyjny szał wśród Polaków
W styczniu Polacy wydali na obligacje oszczędnościowe 3,2 mld zł - to drugi pod względem wielkości sprzedaży wynik w historii. Rekord padł w kwietniu ubiegłego roku. Z danych resortu finansów wynika, że największą popularnością cieszyły się papiery 3-miesięczne, bo popyt na nie wyniósł rekordowe 1,5 mld zł. Nieco ponad 1 mld zł inwestorzy wydali z kolei na obligacje czteroletnie, a więc te indeksowane inflacją. W styczniu wartość sprzedaży była aż o jedną trzecią większa od grudniowej. Emil Szweda z portalu obligacje.pl wskazuje, że najpewniej zwiększony popyt na obligacje oszczędniościowe to efekt obniżenia oprocentowania depozytów w dwóch największych polskich bankach.
- PKO BP jest jednocześnie agentem emisji obligacji oszczędnościowych, więc posiadacze depozytów, którym lokaty akurat się kończyły, stanęli przed wyborem – założyć trzymiesięczną lokatę akceptując 0,01 proc. odsetek czy sięgnąć po trzymiesięczne obligacje oprocentowane na 0,5 proc. Fakt, że inflacja ze sporym zapasem przewyższa nawet i te zyski, nie ma przy tym większego znaczenia – liczy się głównie to, że obligacje oszczędnościowe wciąż jeszcze dają jakieś odsetki, a lokaty bankowe najczęściej już nie - wyjaśnia Emil Szweda.
Z tego samego powodu wartkim strumieniem już od kilku miesięcy kapitał płynie do funduszy dużnych. W styczniu saldo wpłat i wypłat do funduszy ogółem sięgnęło niemal 5 mld zł. W przypadku funduszy detalicznych to trzeci najlepszy wynik w historii. Poprzednie rekordy sprzedaży padły u szczytu hossy 2007 roku – w czerwcu i lipcu. Klienci wpłacili wtedy do funduszy po ok. 5,5 mld zł. Tyle że struktura sprzedaży była zupełnie inna. Sprzedawały się wówczas przede wszystkim fundusze akcyjne, gdzie trafiło ponad 80 proc. pieniędzy oraz mieszane – pozostałe 20 proc. Z funduszy dłużnych tymczasem kapitał uciekał. Dziś jest na odwrót.
Większość wpłat do funduszy dłużnych pochodzi jednak od firm, które szukają takiego miejsca dla swoich nadwyżek finansowych, do którego mogą sięgnąć w dowolnym momencie, gdy zajdzie taka potrzeba, a równocześnie wypłacą tyle, ile wpłacili, z czym w banku jest obecnie problem. Ale również drobni inwestorzy wciąż wykazują zainteresowanie funduszami dłużnymi, prawdopodobnie mając wobec nich zupełnie inne oczekiwania.
- Inwestorzy kupujący teraz fundusze obligacji kierują się najprawdopodobniej przeszłymi wynikami, które wydają się niemożliwe do powtórzenia. Rentowności naszych 10-latek szlifują dno od dziewięciu miesięcy poruszając się w zakresie 1,15-1,5 proc. i za dwa, trzy miesiące roczne stopy zwrotu funduszy długoterminowych obligacji czeka gwałtowne załamanie - uważa Emil Szweda.
Ekspert wskazuje, że dobrą lekcją tego, co może się stać gdy obligacje tanieją, są wyniki funduszy inwestujących w długoterminowe obligacje USA (wybrane ETFy). Ich 12-miesięczne stopy zwrotu wciąż są dodatnie, ale juz za ostatnie pół roku straty przekraczają 10 proc. W minionym tygodniu rentowność 30-letnich papierów USA wzrosła do 2 proc. osiągając ten poziom po raz pierwszy od prawie roku.
- Ta psychologiczna i techniczna bariera nie została trwale sforsowana, ale komentatorzy mają złe przeczucia i zakładają wzrost rentowności do 2,4-2,5 proc., głównie za sprawą ryzyka, przegrzania gospodarki, które rodzi „plan Bidena” podnoszący wartość pakietów stymulacyjnych do 25 proc. PKB - dodaje Emil Szweda.
Inflacja w USA nie chce rosnąć
Obawy, że wsparcie fiskalne i monetarne dla dotkniętej przez pandemię amerykańskiej gospodarki może być zbyt duże i rodzić ryzyko niekontrolowanego wybuchu inflacji, pozostają jednak wyłącznie w sferze komentarzy. Dane tych obaw na razie nie odzwierciedlają. Inflacja w styczniu, zamiast rosnąć - ustabilizowała się na poziomie 1,4 proc. r/r, a inflacja bazowa spadła do 1,4 proc. r/r z 1,6 proc. r/r w grudniu. Po niższym od oczekiwań odczycie CPI w USA rentowność 10-letnich obligacji spadła poniżej 1,13 proc.
- Indeksy cen konsumpcyjnych są wprawdzie powyżej szczytów sprzed pandemii, ale nie udało się im wrócić na przedpandemiczną ścieżkę. Co więcej, w ostatnich miesiącach obserwujemy wyraźne wyhamowanie cen części bazowej koszyka i dynamika CPI jest podtrzymywana przez wzrosty cen nośników energii - zauważają ekonomiści banku Pekao.
Inflacja w USA +1,4% r/r zamiast oczekiwanych +1,5% r/r. Niska inflacja bazowa (0% m/m zamiast +0,2% m/m). Chwilowo kubeł zimniej wody na rozgrzane głowy. Rozdziobując inflacje na czynniki pierwsze widać, że to jednak jeszcze nadal "schodzi" poprzednia górka (auta)...
— mBank Research (@mbank_research) February 10, 2021
Jak może wyglądać przyszłość amerykańskiej inflacji? Zdaniem ekonomistów banku Pekao wzrosty cen surowców odbiją się na cenach niebazowej części koszyka i można spodziewać się, że dalej będą (wzrost cen paliw). - Prawdopodobne są również wyższe ceny sprzętu gospodarstwa domowego i, szerzej, dóbr konsumenckich trwałych. Znaczący wzrost aktywności na rynku mieszkaniowym i odbicie cen nieruchomości sugerują z kolei, że za 6-9 miesięcy czynsze powinny wrócić do dynamik typowych dla okresu pandemii - wskazują.
PKB Polski na minusie
Tempo spadku polskiego PKB w czwartym kwartale 2020 r. wyniosło 2,8 proc. r/r wobec spadku o 1,5 proc. r/r w drugim kwartale - wynika z szybkiego szacunku GUS. Eksperci wskazują, że powodem była druga fala pandemii i związane z nią restrykcje w gospodarce.
PKB w 4q20 spadł o 2,8% r/r, po spadku o 1,5% r/r w 3q20. Po odsezonowaniu dynamika PKB wyniosła -0,7% q/q, wobec +7,9% q/q w 3q20. Pandemiczny rollercoaster ma się ku końcowi, a kolejne kwartały powinny przynieść stabilizację ścieżki kwartalnej dynamiki PKB. pic.twitter.com/PEIMIrNBby
— PKO Research (@PKO_Research) February 12, 2021
- Znacznie większa liczba zachorowań jesienią oraz duża liczba zgonów, na nowo podsyciły niepewność, tak wśród gospodarstw domowych jak i firm, co zobaczymy w ponownym spadku konsumpcji oraz pogłębionym spadku inwestycji w czwartym kwartale 2020 r. - uważa Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego.
Wstępne dane sugerują, że Polska gospodarka skurczyła się w IV kwartale o 2,8% r/r. Według szacunków Komisji Europejskiej spadek PKB w 2020 jest w Polsce trzecim najniższym w UE po Irlandii i Litwie. pic.twitter.com/CgJHzRxMC5
— Polski Instytut Ekonomiczny (@PIE_NET_PL) February 12, 2021
Ekspertka Banku Pocztowego przypomina, że pandemia koronawirusa cały czas trwa, w wielu krajach przedłużane są restrykcje bądź lockdowny, w tym u naszego głównego partnera handlowego, czyli w Niemczech. Choć w Polsce sytuacja pandemiczna wydaje się być lepsza w porównaniu do innych krajów, to jednak wiadomo, że może ona ulec szybkiej i dynamicznej zmianie.
- Przykładem jest tu chociażby Portugalia czy Irlandia. Szczepionka jest potężnym orężem w walce z koronawirusem, ale proces wyszczepiania populacji – jak już też wiadomo – będzie dłuższy od oczekiwań, dlatego w kolejnych 1-2 miesiącach nieuniknione wydaje się dalsze podtrzymywanie restrykcji. W pierwszym kwartale br. polska gospodarka zanotuje prawdopodobnie ponownie spadek PKB w ujęciu rocznym, choć ze względu na już niższą zeszłoroczną bazę odniesienia spadek ten będzie wyraźnie mniejszy od zanotowanego w czwartym kwartale 2020 r. - prognozuje Monika Kurtek.
Pogorszenie sytuacji epidemiologicznej i przywrócenie obostrzeń przełożyły się na spadek aktywności gospodarczej w 4Q20 vs. 3Q20 (-0,7% kw/kw sa). Nie wystarczyło otwarcie galerii handlowych w okresie przedświątecznym. W 2021 r. cały czas prognozujemy dynamiczne odbicie (4,5%). pic.twitter.com/wnn5tMLTsW
— Analizy Pekao (@Pekao_Analizy) February 12, 2021
- Powrót na ścieżkę wzrostu możliwy jest w drugim kwartale, ale trudno na ten moment przesądzać, czy będzie to bardzo dynamiczne odbicie. W mojej ocenie, w związku z wciąż towarzyszącą wszystkim niepewnością, będzie to raczej proces umiarkowany. Stąd nadal uważam, że tempo wzrostu PKB w tym roku może wynieść około 3 proc. - dodaje Monika Kurtek.
12.02.2021
Źródło: Nastya Sokolova / Shuterstock.com



Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania