Pierwsze jaskółki ożywienia na rynkach akcji
Coraz więcej solidnych danych świadczy o ożywieniu na rynkach wschodzących, ale pozytywne sygnały płyną również z krajów rozwiniętych. To właśnie one mogą dać sygnał do wzrostów w najbliższym czasie
Valentijn van Nieuwenhuijzen, dyrektor departamentu multi-asset w NN Investment Partners z dobrym nastawieniem patrzy na rozwój sytuacji na światowych rynkach. - Dla wszystkich gospodarek wschodzących jednym z najważniejszych czynników, są wydarzenia w Chinach. W ostatnim roku obserwowaliśmy olbrzymie odpływy kapitału spekulacyjnego z tego kraju. Miesiąc w miesiąc nawet po kilkadziesiąt miliardów dolarów. Styczeń i luty również nie przyniósł poprawy, ale marzec zapowiada się już zdecydowanie lepiej. Również dane makro zdają się potwierdzać poprawę nastrojów w drugiej gospodarce świata – uważa ekspert.
Jedną z pierwszych jaskółek ożywienia na rynkach wschodzących mogą być zaskakująco dobre dane dotyczące chińskiego przemysłu. Pierwszy raz od wielu miesięcy indeks PMI przekroczył barierę oznaczają ożywienie przemyśle i wyniósł 50,2 pkt. To była niespodzianka dla inwestorów, którzy spodziewali się dalszych spadków aktywności w tym sektorze chińskiej gospodarki.
- Czekamy na inne fundamentalne sygnały poprawy sytuacji na rynkach, ale już teraz, pierwszy raz od raz od dwóch lat, zaczynamy przeważać w portfelach naszych funduszy akcje z krajów wschodzących – mówi zarządzający.
Jednak póki co to nie same akcji chińskich spółek według zespołu van Nieuwenhuijzena wydają się najbardziej atrakcyjne. Najlepsze perspektywy rozwoju z punktu widzenia fundamentalnego mają Indie, Filipiny i Meksyk. Dzięki przeprowadzonym reformom, rynki akcji właśnie tych krajów mogą zachowywać się najlepiej spośród pozostałych z gospodarek wschodzących. Znacznie gorzej sytuacja wygląda w Brazylii, która musi zmierzyć się z problemem olbrzymiego zadłużenia, recesją i aferami korupcyjnymi.
Do gospodarek z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym do Polski van Nieuwenhuijzen podchodzi z dystansem. – Dla waszego kraju, oprócz Chin, równie istotne jest to, co dzieje się w Rosji i Niemczech. Do Niemiec podchodzimy neutralnie, nie widzimy większych zagrożeń na horyzoncie, które mogły mieć negatywny wpływ na rynek akcji w Polsce. Rosyjskim spółkom pomaga za to odbicie od dna notowań ropy. Pozostaje jednak kwestia spraw wewnętrznych Polski. W związku z tym, że czynnik polityczny wciąż gra pierwsze skrzypce, nasze nastawienie co do perspektyw dla polskiego rynku akcji nie ulega znaczącej poprawie od grudnia. Pocieszający jest jedynie fakt, że ryzyko jest bardziej zdefiniowane – dodaje ekspert.
Według holenderskiego zarządzającego, to jednak rynki rozwinięte mogą nadawać tempo wzrostom w najbliższych latach. - Naszym kompasem, na podstawie którego staramy się określić kierunek dla krajów rozwiniętych jest średnia stopa bezrobocia dla trzech kluczowych gospodarek tj. Stanów Zjednoczonych, strefy euro i Japonii. Konsekwentnie od kilku lat obserwujemy jej spadek. To oznacza większe zatrudnienie i więcej pieniędzy w kieszeniach konsumentów. Obecnie dochody rozporządzalne gospodarstw domowych są znacznie wyższe niż jeszcze dwa lata temu – mówi Valentijn van Nieuwenhuijzen.
Poza samą poprawą sytuacji na rynku pracy, bardzo duża zasługa w tym spadku cen paliw, które odgrywają bardzo ważną rolę w wydatkach przeciętnego gospodarstwa domowego. Tim Dowling, dyrektor działu high yield w NN Investment Partners wskazuje, że spadki notowań cen ropy na tak dużą skalę, jak te obserwowane w ostatnim roku, oznaczają dla przeciętnej amerykańskiej rodziny oszczędności rzędu kilkuset dolarów. Część z tych pieniędzy zostanie wydana na konsumpcję.
To właśnie gospodarka Stanów Zjednoczonych może dać innym sygnał do wzrostów. Zmiana retoryki Fedu na tę bardziej gołębią (van Nieuwenhuijzen przewiduje tylko dwie podwyżki stóp w tym roku), poprawa sytuacji na rynku pracy, powolny ale wzrost inflacji – wiele czynników wskazuje, że rynek akcji w USA może rosnąć, dlatego notowane tam spółki również są obecnie preferowane przez zespół holenderskiego zarządzającego.
Co z innymi klasami aktywów? W warunkach historycznie niskich stóp procentowych w krajach rozwiniętych van Nieuwenhuijzen niedoważa w portfelach swoich funduszy tamtejsze obligacje skarbowe. W zamian za to chętnie wybiera papiery emerging markets i obligacje high yield. W swoich funduszach duży udział mają również instrumenty oparte o rynek nieruchomości, zwłaszcza komercyjnych. Jeśli zaś chodzi o rynek surowców, to zespół van Nieuwenhuijzena stara się wykorzystywać przejściowe wahania. W związku z wzrostami w lutym i marcu surowce są obecnie wyprzedawane.
Fundusze First Class Multi Asset oraz First Class Multi Asset Premium zarządzane przez zespół Valentijna van Nieuwenhuijzena są dostępne dla inwestorów z Polski poprzez działające w formule master-feeder NN (L) Dynamiczny Globalnej Alokacji oraz NN (L) Stabilny Globalnej Alokacji. Pierwszy z nich to nowość na polskim rynku. Drugi, to produkt o dłuższej historii. Celem zarządzających funduszu źródłowego jest osiągnięcie stopy zwrotu na poziomie EURIBOR 1M powiększonej o 3 pkt proc. niezależnie od warunków rynkowych. Choć od kwietnia ubiegłego roku NN (L) Stabilny Globalnej Alokacji notuje prawie -5% straty, to jednak w dłuższej perspektywie jego wyniki są dobre. Od czasu uruchomienia, tj. od marca 2014 r. wypracował przeszło +13,0% zysku.
Reklama
01.04.2016

Źródło: Slavoljub Pantelic / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania