Millennium Stabilnego Wzrostu - bez medali
Reklama
Dla kogo jest ten fundusz?
Fundusze mieszane stabilnego wzrostu cechują się budowaniem przez zarządzających portfela w oparciu o dwie podstawowe klasy aktywów. Pierwszą są akcje, odpowiadające za generowanie stopy zwrotu, a zazwyczaj to odpowiedni poziom alokacji w instrumenty udziałowe i selekcja spółek umożliwiają osiągnięcie przez zarządzających przewagi nad rynkowymi rywalami. Drugą stanowią natomiast instrumenty dłużne, będące stabilizatorem stóp zwrotu oraz dywersyfikujące portfel dzięki zazwyczaj odmiennemu kształtowaniu się cen tych części składowych. Co do zasady, Millennium Stabilnego Wzrostu nie odbiega od rynkowo ustalonych standardów w zakresie doboru głównych klas aktywów. Jednak w historii tego produktu stosunkowo łatwo jest wskazać momenty, gdy udział poszczególnych inwestycji w portfelu wyraźnie różnił się od dokonywanych w konkurencyjnych funduszach. Zaczynając od części akcyjnej należy zaznaczyć, że choć bywały okresy kiedy zdecydowanie odmienna od konkurencji konstrukcja portfela (np. przeważenie segmentu małych spółek w 2013 r.) przekładała się pozytywnie na generowane stopy zwrotu, to nie jest to jednak regułą. Zgodnie z danymi, zaprezentowanymi w sprawozdaniu za I półrocze 2015 r., inwestycje w akcje składały się w głównej mierze ze spółek z indeksu WIG20, a miniony rok trudno jest uznać za udany w kontekście wyników krajowych blue-chipów. Indeks tych spółek odnotował bowiem stratę bliską -20%. Tymczasem, nie dość że na koniec I półrocza ekspozycja portfela na rynek instrumentów udziałowych (34%) była istotnie wyższa niż u rynkowych rywali (24%), to na dodatek inwestycje w spółki z WIG20 stanowiły znacznie większy udział części akcyjnej (51%), niż u konkurencji (31%). Wypracowaniu konkurencyjnego wyniku nie sprzyjała także niewielka ekspozycja na rynki zagraniczne, realizowana za pomocą kontraktów na indeksy giełdowe. Podczas gdy konkurenci aktywnie poszukiwali stóp zwrotu poza granicami Polski inwestycje w zagraniczne firmy w wielu przypadkach przekraczały kilkanaście procent części akcyjnej - zarządzający Millennium Stabilnego Wzrostu ograniczyli zaangażowanie do poziomu kilku procent. Taka struktura części akcyjnej znalazła odzwierciedlenie w relatywnie niskiej wartości wskaźnika Active Shares (32,2%), obrazującego stopień odchylenia udziału giełdowych spółek w portfelu od modelowego składu WIG. Chociaż z informacji udostępnianych przez TFI wnioskować można, że zaangażowanie w największe spółki zmalało w trakcie II półrocza do poziomu ok 36% na koniec roku, to jednak wątpliwości nie podlega fakt, że dokonywane zmiany nie przełożyły się osiągnięcie relatywnie lepszych od konkurentów stóp zwrotu. Osiągnięciu konkurencyjnych na tle rynkowych rywali wyników nie sprzyja także część dłużna. Chociaż jeszcze w połowie 2012 roku udział obligacji korporacyjnych stanowił ponad 40% portfela dłużnego, to obecnie ich rolę istotnie zmniejszono, czy też praktycznie wyeliminowano na okres sprawozdawczy odpowiadały za 0,5% część dłużnej. Kluczowymi inwestycjami były natomiast obligacje skarbowe (99,5%), przy czym za 100% tej kategorii odpowiadały papiery krajowe w polskim złotym. Choć konserwatywny dobór instrumentów nie musi być wadą produktu i skutkować postrzeganiem funduszu jako rozwiązania przeciętnego, to jednak nie jest czynnikiem wystarczającym do pozytywnego i kompleksowego odniesienia się do zarządzania portfelem dłużnym. W podsumowaniu nie sposób pominąć faktu, że wyniki funduszu w okresie minionych 3 i 5 lat kalendarzowych ciężko jest uznać za konkurencyjne. Stopy zwrotu znajdują się bowiem w czwartym kwartylu zestawienia szeregującego fundusze względem osiąganych wyników. Trudno jest o pozytywną ich ocenę także w krótszym horyzoncie, mierzonym od początku 2016 r. produkt zajmuje bowiem odległe 28 miejsce w grupie liczącej 33 rozwiązania. Przy uwzględnieniu wyższych od średniej kosztów towarzyszących inwestycji, nawet przy ukłonie w stronę historycznych, udanych zakładów na rynku akcji, naszym zdaniem przyznanie noty wyższej niż 2 nie znalazłoby uzasadnienia. Paweł Bystrek, Marcin RóżowskiAnalizy Online
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania