Skarbiec TFI: czerwiec wzrostu, ale już selektywnie
Czerwiec był kolejnym miesiącem, który inwestorzy giełdowi mogą zaliczyć do udanych. Podobnie jak w pierwszych dwóch miesiącach drugiego kwartału, światowe giełdy kontynuowały swój marsz na północ
Choć tempo tego marszu jednak nieco spowolniło, to lektura kwartalnych sprawozdań finansowych spółek dała inwestorom w wielu przypadkach pewną dozę optymizmu. W obecnej sytuacji podstawowym argumentem do większych rynkowych „swingów” są informacje dotyczące rozprzestrzeniania się COVID-19 oraz działania (bądź ich brak) rządów i banków centralnych, mające na celu mitygowanie negatywnych skutków pandemii w gospodarce.
Reklama
Do najsilniejszych segmentów rynku kapitałowego należy przede wszystkim obszar IT, co zupełnie nie dziwi w kontekście zapotrzebowania na rozwiązania teleinformatyczne, o których wielokrotnie wspominaliśmy. To, co być może jest mniej intuicyjne, to świetnie zachowanie przedsiębiorstw z obszaru konsumenta, przede wszystkim dóbr dyskrecjonalnych. Z jednej strony wydatki konsumpcyjne w USA spadły w marcu i kwietniu o odpowiednio 6% i 12%. W pewnym momencie 95% tamtejszych gospodarstw domowych faktycznie pozostawało w domu zgodnie z przekazami rządu.
W tym momencie należy zadać pytanie - dlaczego tak wielu komentatorów i analityków jest świetnych w tłumaczeniu rzeczywistości aktualnej, ale tak słabo radzi sobie z prognozami? W naszej opinii z jednej przyczyny. To prawda, którą niewielu zna, a jeszcze mniej rozumie. Otóż dla rynków finansowych nie jest ważne tu i teraz, ważna jest druga pochodna. Dynamika zmian samej zmiany. To jak zmienia się już zmieniająca się przecież rzeczywistość jest absolutnie kluczowe i od zawsze „nakręca” kierunek rynków kapitałowych.
Firmy w obliczu lockdownu i… polityka.
W maju i czerwcu gospodarka zaczęła powolny proces odrabiania strat. Konsumenci odzyskali nieco ufności, m.in. dzięki bezprecedensowym pakietom stymulującym. Należy jednak zaznaczyć, że nauczeni doświadczeniem poprzednich kryzysów, w tej chwili obserwujemy przede wszystkim wzrost ich stopy oszczędzania.
Na ten moment trudno powiedzieć, czy faktycznie odczujemy drugą falę pandemii COVID-19. Niektóre kraje Ameryki Płd. i same USA mają pewne punktowe problemy, to samo dotyczy zresztą chociażby Polski, gdzie liczba nowych zakażeń utrzymuje się wciąż na dość wysokim poziomie. Człowiek ma jednak to do siebie, że doskonale adaptuje się do nowej rzeczywistości. Przedsiębiorstwa z tzw. „starej ekonomii”, chcące przeżyć, szybko przystosowują się do cyfrowej rzeczywistości. Możliwość zakupów online i postawienie sklepu w chmurze, dostosowanie obsługi klienta do wymagań XXI wieku, a więc odejście od rozmów telefonicznych i przystosowanie do kontaktu przez WhatsApp’a czy Messenger’a, dostosowanie logistyki i wysyłki oraz w konsekwencji zarządzanie wirtualnym magazynem, wprowadzenie odpowiednich narzędzi marketingowych do zwiększenia chęci zakupowych, uatrakcyjnienie wyglądu wirtualnej półki w sklepie poprzez, np. personalizację, wprowadzenie szybkich i bezproblemowych płatności z jak najmniejszą liczbą kroków, bezpieczne połączenie na linii konsument – firma na każdym etapie cyklu życia, to tylko wierzchołek problemów, które stoją przed wieloma przedsiębiorstwami.
Ale dla niektórych to istne eldorado, bo coś, na co trzeba było poświęcić wiele cykli sprzedażowych na wysokim szczeblu organizacji, dziś realizowane jest dużo szybciej, z uwagi na pilną potrzebę konkurencyjną. Kto tego nie zrozumie, ten zbankrutuje. Dywergencja w kształcie i trajektorii dynamiki wzrostu gospodarczego na świecie, zwiększona dodatkowo przez efekt pandemii COVID-19, wygeneruje i pogłębi już istniejące zdrowe dysproporcje, gdzie spółki lepiej sobie radzące będą „wygryzać” te słabsze. Takie środowisko jest idealne dla aktywnie poszukujących zarządzających. Do czynników bardzo trudnych do przewidzenia jest oczywiście efekt wyborów prezydenckich w USA. Należy jednak stwierdzić, że największym konkurentem obecnie urzędującego prezydenta jest demokrata Joe Biden, który ze wszystkich potencjalnych kandydatów ze strony partii demokratycznej w USA jest postrzegany przez rynki najlepiej. O ile w przypadku jego wygranej, część reform podatkowych D. Trumpa zostałoby odwróconych, to raczej nie ma szans na wprowadzenie najbardziej populistycznych haseł innych kandydatów. Naszym zdaniem, wygrana Joe Biden’a mogłaby oznaczać krótkotrwałą korektę, którą należałoby odpowiednio wykorzystać.
Za chwilę zaczynamy kolejny taniec z cyframi
Publikacja wyników finansowych przedsiębiorstw za drugi kwartał bieżącego roku jest tuż za rogiem. Już dziś raczej możemy powiedzieć, że będzie to jednocześnie najgorszy, ale też prawdopodobnie najmniej istotny dla rynków kwartał w tym roku. Same zyski spadną co najmniej o 40% w ujęciu rok do roku, co będzie największym spadkiem od czwartego kwartału 2008 r. Szacuje się, że dla sześciu (z jedenastu) sektorów z S&P 500 będzie to najgorszy kwartał, od kiedy zaczęto agregować takie dane na początku lat 2000. Z pewnością będziemy świadkami wielu panicznych artykułów i komentarzy na ten temat.
W ramach ciekawostki pragniemy tylko przypomnieć początek artykułu z pewnej poczytnej amerykańskiej gazety finansowej, który ukazał się pod koniec lutego 2009 r. (czyli na mniej, niż miesiąc przed ubiciem dna na rynku), który w naszym luźnym tłumaczeniu brzmiał:
„Standard & Poor's ostatnio zaszokował inwestorów stwierdzeniem, w którym szacuje się, że zaraportowane wyniki za czwarty kwartał 2008 r. dla indeksu S&P 500 będą ujemne po raz pierwszy historii kalkulacji takich danych od 1936 r. S&P dodatkowo raportuje, że w całym 2008 r. zyski na akcję (EPS) mogą wynieść poniżej 40$, co indykuje poziom wyceny rynkowej P/E na przeszło 20x, istotnie powyżej swojej długoterminowej średniej 15x.”
Brzmi znajomo, prawda?
Tylko ktoś, kto te przeszło dziesięć lat temu nie doświadczył argumentacji ze wszystkich stron za kolejnymi spadkami może dziś w ten sam sposób argumentować powody do korekty.
Oczywiście, po bardzo silnym odbiciu w ciągu ostatnich kilku miesięcy byłoby nieodpowiedzialnym stwierdzić, że czeka nas tylko kontynuacja odbicia z identyczną trajektorią, jak do tej pory. Chociażby po ostatnim miesiącu już widać, że tak nie będzie. Trzeba jednak pamiętać, że korekty są wpisane w zdrowy rynek i oznaczają także szansę na nabranie tchu i chłodną analizę tego, co się dzieje. Korekty przynoszą okazje także tam, gdzie do tej pory ich nie było. Naszym zdaniem, najbliższe lata będą charakteryzować się w dalszym ciągu niskim tempem wzrostu gospodarczego, a więc tempem rozwoju biznesów dodatkowo duszonym dość wysokim zadłużeniem (sektora publicznego i prywatnego) oraz oczywiście kontynuacją rewolucji technologicznej w zakresie przede wszystkim cyfryzacji życia przedsiębiorstw. W związku z tym, należy spodziewać się, że z uwagi na deficyt wzrostu i dochodu (vide rekordowo niskie stopy procentowe), inwestorzy będą ich poszukiwać poprzez spółki z odpowiednimi charakterystykami.
Bartosz Szymański, zarządzający w Skarbiec TFI
08.07.2020

Źródło: snapgalleria / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania