Chiny – prognozy w dół
Nadzieje na ożywienie w chińskiej gospodarce pojawiły się w grudniu ubiegłego roku, gdy chiński rząd zrezygnował z polityki zero-covid. W lipcu nadal nie widać przyspieszenia gospodarki, nie ma wielkiej stymulacji fiskalnej, a inflacja spadła do zera. Co dziś prognozują ekonomiści i jakie są szanse i zagrożenia dla wzrostu chińskiej gospodarki?
Dane o wzroście PKB w II kwartale rozczarowały. Oczekiwano 7,3% r/r, a jest jedynie 6,3%.
Reklama
Wzrost jest, ale warto pamiętać o efekcie bazy, czyli słabej koniunkturze w II kwartale ubiegłego roku. W ubiegłym roku w II kwartale w porównaniu z I kwartałem nastąpił spadek PKB o 1,9%, co oznaczało wzrost r/r o 0,4% i był to dołek koniunktury.
Po danych o PKB, które nie powinny być zaskoczeniem, bo wcześniej dane o produkcji przemysłowej czy bilansie handlowym wskazywały, że w chińskiej gospodarce nie dzieje się dobrze, trzy banki inwestycyjne obniżyły prognozy wzrostu gospodarczego dla Chin. Citigroup obniżył tegoroczną prognozę z 5,5% do 5%, Morgan Stanley z 5,7% do 5%, a JPMorgan z 5,6% do 5%.
W czerwcu w Chinach sprzedaż detaliczna wzrosła rok do roku o 3,1%, w porównaniu do wzrostu o 12,7% w maju. To rozwiewa nadzieje, że konsumpcja będzie kołem zamachowym gospodarki. Niestety wygląda na to, że było to ostatnie koło zamachowe (poza działaniami rządu), które mogło gospodarkę rozruszać. Eksport jest bardzo słaby, a rynek nieruchomości wciąż na granicy załamania. Pozostaje więc „wielka stymulacja fiskalna”, ale czy przy obecnym poziomie zadłużenia Chin jest to realne?
Według chińskiego urzędu statystycznego dług do PKB w Chinach na koniec I kwartału wynosił 280%. Problemem nie jest dług rządowy, który wynosi nieco powyżej 50% do PKB, ale dług przedsiębiorstw niefinansowych, który zbliżył się do 166% PKB. Na koniec 2008 roku całkowite zadłużenie nie przekraczało 141%, a rząd był zadłużony na 28%, oczywiście w odniesieniu do PKB. Największym problemem są deweloperzy. Bloomberg podał ostatnio, że zobowiązania deweloperów, które nie zostaną spłacone, mogą stanowić ponad 12% PKB Chin. Jeżeli rząd ruszy im z pomocą, to ryzykuje, ze ponownie deweloperzy zaczną podejmować nieprzemyślane ryzyko, licząc, że w razie problemów rząd im pomoże. Bez rynku nieruchomości gospodarka, przy słabnącym eksporcie, nie ma szans na szybki wzrost, bo nie został wypracowany nowy model wzrostu gospodarczego. Jednak chiński rząd zdaje sobie sprawę, że model oparty na wzroście rynku nieruchomości i eksporcie osiągnął swój kres. Dylemat godny Hamleta.
Przeczytaj także: Raport kwartalny - Sztuczna inteligencja vs stara ekonomia
Chiński rząd ma świadomość problemu. Hamująca konsumpcja to wyzwanie, któremu w obecnej sytuacji może zaradzić duży pakiet stymulujący gospodarkę. Rząd przyjął właśnie program składający się z 11 punktów, który ma „uwolnić konsumpcję ze strony gospodarstw domowych”. Plan zakłada dofinansowanie remontów domów i mieszkań i zakup domowego wyposażenia. Przemysł meblarski jest jednym z tych, które w ostatnich dwóch latach mocno odczuły problemy rynku nieruchomości i ma wysokie poziomy niesprzedanych produktów. Pytanie, czy takie działania wystarczą?
Bezrobocie wśród młodych Chińczyków w czerwcu sięgnęło rekordowych 21,3%. To pokazuje wyraźnie, że chińska gospodarka ma strukturalne problemy i wyzwaniem jest tworzenie nowych miejsc pracy. Rezygnacja i niepokój o przyszłość wśród młodych ludzi może mieć konsekwencje nie tylko dla wzrostu gospodarczego, ale również stabilności politycznej w Chinach. Czekam więc na działania chińskiego rządu. W tym roku widać wyraźnie, że chiński rząd nie chce wprowadzić wielkiego programu stymulacji gospodarki. Wszystkie działania, łącznie z tym ostatnim 11-punktowym planem wsparcia konsumpcji gospodarstw domowych, to działania o niskiej wartości. Czekam więc na plan, który będzie miał rozmiary 4, a może nawet ponad 5% PKB. Dopiero wówczas uwierzę, że w tym roku koniunktura gospodarcza w Chinach przestanie rozczarowywać ekonomistów i inwestorów. Jeżeli chiński rząd tego nie zrobi, to ryzykuje deflacyjną spiralę i ciąg upadłości nie tylko deweloperów, ale również firm budowlanych, meblarskich, a później również banków. Oczywiście to również byłby negatywny scenariusz dla gospodarki światowej, a zwłaszcza Unii Europejskiej.
18.07.2023

Źródło: Toa55/ Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania