Z rynku znikają obligacje inflacyjne dla funduszy
IZ0823 to ostatnia seria hurtowych obligacji indeksowanych inflacją, która właśnie "dokonuje żywota". Chętnych na papiery nowej emisji znalazłoby się wielu, ale jest raczej mało prawdopodobne, aby resort finansów takową przeprowadził.
Na świecie, szczególnie w USA, tzw. linkery przeżyły w ubiegłym roku renesans. W Polsce obligacje indeksowane inflacją również występują i też jest na nie popyt, ale powiedzieć, że oferta jest uboga, to nic nie powiedzieć. Inwestorzy detaliczni mogą kupić cztero-, sześcio-, dziesięcio- i dwunastoletnie obligacje indeksowane. Z kolei na rynku wtórnym dostępna jest tylko jedna seria (IZO823), która w dodatku... właśnie zapada i raczej mało prawdopodobne, aby Ministerstwo Finansów przeprowadziło nową emisję.
Reklama
- Sierpniowa seria obligacji inflacyjnych na rynku hurtowym jest ostatnia. MF nie wyklucza powrotu w przyszłości do oferowania na przetargach obligacji o oprocentowaniu stałym i nominale indeksowanym inflacją, o ile wpisywać się one będą w realizację celu strategii zarządzania długiem publicznym, którym jest minimalizacja kosztów obsługi długu w długim horyzoncie czasu przy ograniczeniach na ryzyko. W szczególności brana będzie pod uwagę efektywność kosztowa względem rentowności obligacji nieindeksowanych oraz popyt ze strony inwestorów - mówi nam Ministerstwo Finansów.
Fundusze bez polskich linkerów
Obligacje indeksowane inflacją (tzw. linkery) płacą kupon w ustalonych odstępach czasu i zwracają kapitał w terminie zapadalności, podobnie jak konwencjonalna obligacja. Jednak kupony i nominał są korygowane o stopę inflacji w okresie życia obligacji. Gdy wskaźnik cen rośnie, płatności z obligacji również. To z kolei pozwala realnie zarabiać w okresach wysokiej inflacji.
Globalnie, ponad połowę tego typu obligacji stanowią amerykańskie TIPS-y. Drugim rynkiem jest Wielka Brytania, potem Francja, Włochy, Niemcy i Kanada. W Polsce utrzymujący się latami brak zainteresowania inwestorów nie stworzył oferty podażowej, co związane było z generalnie niską inflacją oraz spadkiem premii za ryzyko polskiego długu. W takich warunkach linkery nie pozwoliłyby na osiąganie atrakcyjnych zysków. Emisja zapadającej serii IZ0823 (w 2008 r.) doszła do skutku, gdy w obligacje inwestować mogły jeszcze OFE.
- Przed pandemią przez lata inflacja i oczekiwania inflacyjne pozostawały niskie i w miarę stabilne, i takie również było zainteresowanie inwestorów produktami indeksowanymi inflacją. Dynamiczny wzrost inflacji w ostatnich latach pokazał jej destrukcyjny wpływ na realną wartość oszczędności i skłonił do gorączkowych poszukiwań rozwiązań, które pozwalają na jej ochronę. W sukurs inwestorom indywidualnym przyszło Ministerstwo Finansów, emitując detaliczne obligacje indeksowane. Inwestorzy instytucjonalni mogli polegać wyłącznie na jedynej serii obligacji IZ0823 - mówi Tomasz Wronka, zarządzający portfelami funduszy Michael / Ström DM. - Wcześniej obligacje indeksowane inflacją cieszyły się dużym popytem ze strony OFE, stąd, wskutek reformy w 2014 r. spora ich część została umorzona (wówczas dostępne były dwie serie – IZ0816 i IZ0823). W przypadku zapadającej obecnie obligacji IZ0823 po reformie pozostało niewiele ponad 26 proc. wyemitowanych do tego czasu papierów (wg ówczesnej nominalnej 2,6 mld zł). Po 2014 roku rynek pierwotny dla tych papierów w zasadzie przestał istnieć - dodaje.
Ale gdy wybuchła pandemia, potem wojna, a następnie inflacja zaczęła swój szaleńczy galop, wraz z nią wzrosła też atrakcyjność inwestycyjna linkerów. I wciąż - mimo że CPI hamuje - byłby na nie popyt wśród funduszy.
- Jest zapotrzebowanie, bo instrumenty o tej charakterystyce mogą być doskonałym uzupełnieniem portfela oraz pozwalają szerzej dywersyfikować ryzyko pomiędzy różnymi segmentami długu skarbowego. Uważamy, że z punktu widzenia atrakcyjności rynku i perspektyw jego rozwoju z korzyścią dla wszystkich uczestników rynku byłoby gdyby obligacje indeksowane inflacją o odpowiedniej płynności i różnych okresach do wykupu były stałym elementem hurtowego rynku obligacji - uważa Filip Nowicki, członek zarządu i zarządzający funduszami Superfund TFI.
Jednak skarb państwa woli emitować obligacje o stałej stopie, bo poznaje koszt zaciągniętego długu w momencie emisji. W przypadku obligacji indeksowanych nie zna swoich przyszłych zobowiązań, co może utrudniać zarządzanie długiem publicznym.
- Zakładam, że fundusze, które dotychczas inwestowały w „inflacyjny” dług chętnie kupiłyby nową serię, ale może nie jeden do jednego w aktywach w związku z tym, że nowa obligacja byłaby dłuższa i miała większe ryzyko zmienności i wyceny. Posiadanie serii indeksowanej inflacją bardzo dobrze dywersyfikuje portfel. Te obligacje nie są skorelowane ani z obligacjami zmiennokuponowymi, ani tym bardziej ze stałokuponowymi - mówi Mariusz Zaród, zarządzający funduszami Quercus TFI. - Ostatnie lata, podczas których zmagaliśmy się z podwyższoną inflacją, były bardzo korzystne dla posiadaczy IZ0823, a tym samym - bardzo drogie dla emitenta, czyli MF. Stąd pewnie niechęć do nowej emisji - dodaje.
Na koniec grudnia 2022 r. obligacje zapadających właśnie IZ0823 wyceniane na ponad 4 mld zł posiadało w sumie aż 142 fundusze. Najwięcej, bo ponad 20 proc. aktywów netto zajmowały w portfelu Allianz Obligacji Inflacyjnych, Generali Aktywny Dochodowy, Allianz Trezor, QUERCUS Dłużny Krótkoterminowy, Generali Korona Dochodowy, QUERCUS Obligacji Skarbowych, Rockbridge Neo Konserwatywny Plus i PZU Energia Konserwatywny.
- Pomimo że wartość pozostających w obrocie papierów IZ0823 jest relatywnie mała to, w przeciwieństwie do innych obligacji skarbowych, przeważająca ich część pozostaje w portfelach krajowych funduszy inwestycyjnych. Niektóre fundusze dłużne, również te o sporych jak na nasz rynek aktywach, posiadają od długiego czasu bardzo istotną ekspozycję na papiery indeksowane inflacją, stąd brak tego segmentu rynku z pewnością da się we znaki tym zarządzającym, którzy chętnie korzystali ze specyfiki tego instrumentu - uważa Tomasz Wronka.
Zarządzający funduszami mogą wprawdzie kupować zagraniczne linkery, ale te skrojone są na "zagraniczną" inflację i mogą nie chronić w pełni przed jej "polską wersją". Każdy kraj ma bowiem swój indeks, o który waloryzowane są obligacje. W USA stosowany jest wskaźnik CPI (consumer price index – CPI), w Wielkiej Brytanii - indeks cen detalicznych (retail price index – RPI), a we Francji z kolei – indeks cen konsumenckich, ale z wyłączeniem tytoniu. A warto pamiętać, że dynamika wzrostu cen w poszczególnych państwach różni się. Na rynkach rozwiniętych tempo wzrostu cen jest zwykle niższe niż w krajach rozwijających się, do których wciąż należy Polska.
Na rynku wciąż pozostają detaliczne obligacje indeksowane inflacją, ale te przeznaczone są wyłącznie dla inwestorów indywidualnych. TFI jako profesjonalne podmioty, działające na rynku finansowym, nie są uprawnione do nabywania obligacji oszczędnościowych.
- Fundusze, które posiadają zapadającą IZ-etkę, uwolnią sporo płynności. Będzie mogła ona posłużyć jako zmniejszenie lewara, albo zostać wykorzystania do kupna innych obligacji. Tutaj upatrywałbym raczej popytu na serie zmiennokuponowe WZ niż na długoterminowe benchmarki. Krótka obligacja IZ0823 nie posiada już ryzyka duration, stąd bliższym substytutem są serie zmiennokuponowe - mówi Mariusz Zaród, zarządzający funduszami Quercus TFI.
01.08.2023

Źródło: patpitchaya / Shuterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania