DAX u progu bessy
DAX traci od początku roku 13 proc., a od styczniowego szczytu zniżkuje o 17 proc., zbliżając się do umownej granicy bessy, odzwierciedlając obawy trapiące inwestorów
Spora część analityków zakładała, że w 2018 r. sytuacja na europejskich giełdach będzie lepsza niż na Wall Street. Głównym uzasadnieniem dla tych prognoz były relatywnie niższe wyceny akcji na naszym kontynencie, dobre perspektywy wzrostu gospodarczego oraz luźna polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego. Te rachuby wyraźnie rozminęły się jednak z rzeczywistością. Amerykańskie indeksy w ostatnich tygodniach zeszły minimalnie poniżej poziomu z początku roku, ale to i tak wynik wyraźnie lepszy niż w przypadku giełd europejskich. Wskaźnik Stoxx 50, grupujący elitę spółek naszego kontynentu zniżkuje o prawie 9 proc., a Stoxx Europe 600 traci nieco ponad 9 proc.
Reklama
Sprawdź wyniki funduszy akcji europejskich
Jeszcze gorzej prezentuje się na tym tle giełda niemiecka. DAX od początku roku idzie w dół o 13 proc., ustępując pod względem skali spadku jedynie indeksom giełd w Grecji, Turcji i we Włoszech. Od szczytu z końca stycznia zniżkuje o 17 proc., zbliżając się niebezpiecznie do umownej granicy bessy. W ostatnich dniach znalazł się na poziomie najniższym od końca 2016 r., a więc od prawie dwóch lat.
Wyraźnie lepiej radzi sobie giełda w Paryżu. CAC40 od początku roku traci nieco ponad 6 proc., a od szczytu z końca maja zniżkuje o niecałe 12 proc., docierając do poziomu najniższego od marca 2017 r. Nieco lepiej niż DAX zachowuje się także londyński FTSE 250, który od początku roku traci nieco ponad 10 proc., a od szczytu z połowy czerwca idzie w dół o niecałe 13 proc.
Wszystko wskazuje na to, że na parkiecie we Frankfurcie mieliśmy do czynienia z największym nasileniem obaw inwestorów. A powodów do tego w tym roku nie brakowało. Jednym z głównych wydaje się nasilająca się wojna celna między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, której konsekwencją może być osłabienie globalnej wymiany handlowej. Gospodarka Niemiec, charakteryzująca się dużym udziałem eksportu, a także znaczącą wymianą z Chinami, może na tym mocno ucierpieć. Odbije się to także negatywnie na tempie wzrostu w pozostałych krajach naszego kontynentu. Tendencja ta zaczyna być już coraz bardziej widoczna. Tempo wzrostu gospodarki strefy euro spowolniło z 2,8 proc., zanotowanych pod koniec ubiegłego roku, do 1,7 proc. w trzecim kwartale obecnego roku.
Okazuje się więc, że największa i najbardziej stabilna gospodarka naszego kontynentu jest także narażona na negatywny wpływ licznych czynników. Według wstępnych danych, niemiecki PKB wzrósł w trzecim kwartale jedynie o 1,1 proc., a w porównaniu z poprzednim kwartałem zanotował spadek o 0,2 proc. W ciągu ostatnich lat niemiecka gospodarka kwartalnego spadku doświadczyła trzykrotnie. Choć recesja raczej jej nie grozi, to jednak prognozy niemal wszystkich ośrodków analitycznych zakładają spowolnienie tempa wzrostu, a jedyną niewiadomą jest jego skala. Patrząc z tego punktu widzenia, można powiedzieć, że zachowanie indeksu giełdy we Frankfurcie już od początku roku dyskontowało niekorzystne tendencje makroekonomiczne, które zmaterializowały się w ostatnich miesiącach.
22.11.2018

Źródło: Pavel Ignatov / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania