Optymizm na rynku surowców powinien się utrzymać
Odbicie na cen surowców stało się rzeczywistością. Zdaniem ekspertów w nadchodzących miesiącach warto stawiać głównie na ropę naftową i metale przemysłowe
W jednym z ostatnich artykułów zwracaliśmy uwagę na poprawę koniunktury na rynku surowców. Trend jest widoczny gołym okiem – po trzech trudnych latach od kilku miesięcy dominują wzrosty. Licząc od dołka z 22 czerwca ub. r. wartość indeksu Bloomberg Commodity Index wzrosła o ponad +12%.
Reklama
Poprawa sentymentu nie powinna jednak obniżać czujności inwestorów – rynek surowców cechuje się bardzo wysoką zmiennością. Dobrym przykładem są tu choćby pierwsze miesiące tego roku. Jak komentuje Grzegorz Prażmo, zarządzający funduszami w TFI Allianz Polska, styczeń okazał się sprzyjający dla cen surowców, a potem w lutym i marcu nastąpiło rozczarowanie wśród inwestorów.
– Dane o produkcji w Chinach uległy osłabieniu w pierwszym kwartale i spowodowały, że inwestorzy zmniejszyli swoje długie pozycje netto w kontraktach terminowych na miedź. Rząd Stanów Zjednoczonych pod kierownictwem Donalda Trumpa wywołał poruszenie, ogłaszając cła na importowane produkty ze stali i aluminium. Chiny zareagowały taryfami na towary z USA i nastąpiła wyprzedaż na rynku akcji. Ceny surowców spadły w całym szeregu pod groźbą wojny handlowej. Dodatkowo wysokie zapasy stali i aluminium w Chinach przygnębiły nastroje, choć okazało się, że te obawy są krótkotrwałe. Złoto, jako waluta kryzysowa, wyróżniło się 2% wzrostem, 5% zyskała także ropa naftowa. Ceny ropy napędzane były przez niższe zapasy i porozumienie osiągnięte przez OPEC w celu ograniczenia produkcji – wyjaśnia.
Prognozy ekspertów na kolejne miesiące pozostają jednak sprzyjające. Zdaniem przedstawicieli Fidelity, ku surowcom warto zwracać się w końcowej fazie cyklu gospodarczego. Na tym etapie znajduje się gospodarka amerykańska, w związku z czym w kwartalnym raporcie analitycy podjęli decyzję o zmianie perspektywy w odniesieniu do tej klasy aktywów na pozytywną. Zwracają uwagę, że wzrostu wycen możemy spodziewać się m.in. po rynku ropy.
Podobnego zdania jest także Tomasz Wronka, zarządzający funduszami w Skarbiec TFI. Jak mówi na ceny surowca korzystnie będzie wpływać szereg różnych czynników.
– Nałożenie sankcji na Iran jest coraz bardziej prawdopodobne, niektóre kraje, jak Wenezuela czy Libia, będą miały ponadto problemy z utrzymaniem obecnego poziomu wydobycia, a przed nami okres wakacyjny, który przynosi sezonowy wzrost popytu na paliwa i ropę. Stąd oczekiwałbym utrzymania presji na dalszy wzrost cen ropy w kolejnych miesiącach. Spadek cen do poziomów 60-65 dolarów za baryłkę powinien nastąpić na koniec roku w efekcie wyraźnie wyższej podaży ze strony krajów spoza kartelu OPEC (głównie USA) – mówi Wronka.
Sytuacja ma być sprzyjająca także w długim terminie. Jak wskazuje Fidelity, choć obecnie popyt jest zaspokajany surowcem wydobywanym w USA, poczynając od 2020 r. dadzą o sobie znać konsekwencje niskiego poziomu inwestycji, co doprowadzi do spadku poziomu produkcji.
Zdaniem Tomasza Wronki atrakcyjnym wyborem inwestycyjnym w nadchodzących miesiącach mogą być także metale przemysłowe i szlachetne.
– Na rynku występują pewne czynniki ryzyka, jednak przy obecnym otoczeniu makroekonomicznym oczekuje się względnie silnego zachowania metali bazowych, przede wszystkim miedzi, ołowiu i aluminium – mówi.
Sytuacja wygląda odwrotnie jeśli chodzi o złoto – tutaj zarządzający funduszami Skarbiec TFI podkreśla, że nastawienie pozostaje negatywne, zarówno w krótkim, jak i średnim okresie.
– Powody pozostają wciąż niezmienne. Jest to trwający trend zacieśniania polityki monetarnej przez Fed, do którego w perspektywie kilku kwartałów dołączy Europejski Bank Centralny, oraz brak mocnej presji inflacyjnej w światowej gospodarce. Potencjalne wsparcie dla notowań kruszcu może pochodzić ze strony słabszego dolara – dodaje.
Zdanie to podzielają przedstawiciele Investors TFI. W raporcie „Złoto - raport rynkowy Investors TFI, wiosna 2018” podkreślają jednak, że niskiej presji inflacyjnej towarzyszy wzrost rentowności długoterminowych obligacji.
– Najbardziej prawdopodobną przyczyną wzrostu rentowności długoterminowych obligacji jest perspektywa znacząco zwiększonego zadłużenia USA w nadchodzących latach. Zbliża się ono obecnie do 21 bilionów dolarów. Jest już ponad dwukrotnie wyższe niż dekadę temu i będzie znacząco rosło w kolejnych latach wskutek planowanego mocnego poluzowania polityki budżetowej – czytamy.
Przedstawiciele towarzystwa zwracają uwagę, że kłopoty finansów publicznych w USA ,będące skutkiem zadłużenia, są scenariuszem pozytywnym dla złota.
– Dlatego właśnie w ciągu ostatnich 2 lat cena złota rosła, mimo wzrostu oczekiwanej realnej rentowności amerykańskich obligacji. Wiele wskazuje na to, że w kolejnych kwartałach można oczekiwać coraz wyraźniejszej obecności problemów budżetowych USA zarówno w analizach inwestycyjnych, jak i w komentarzach i sentymencie rynkowym, co będzie sprzyjało powrotowi złota i srebra do portfeli inwestorów – wynika z raportu.
Metale szlachetne to jednak nie tylko złoto i warto bacznie przyglądać się także innym surowcom. W ocenie Tomasza Wronki, w najbliższym czasie w grupie metali szlachetnych dobrze powinny wypaść zwłaszcza platyna i pallad.
– Przyczyną jest intensywne wykorzystywanie tych metali m.in. w przemyśle motoryzacyjnym, a dodatkowo, w przypadku palladu, strukturalny i wciąż rosnący deficyt. Ponadto, silna korekta w marcu „zdjęła” sporą część pozycji spekulacyjnych – wyjaśnia.
25.04.2018

Źródło: Dmitry Molchanov / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania