Fintech zmienia rzeczywistość – przywitaj się z robotem

Słowo „Fintech” szturmem wdarło się na rynek – w ostatnim czasie jest odmieniane niemal przez wszystkie przypadki. Jednak jak podkreślał prof. Krzysztof Jajgua, prezes zarządu CFA Society, fintechy na rynku istniały już wcześniej.

Reklama

– Termin możemy rozumieć dwojako. Są to przedsiębiorstwa, które wprowadzają technologie do finansów, oraz innowacyjne rozwiązania technologiczne wprowadzane do finansów. Cieszą się one szczególnie dużą popularnością w obszarze płatności mobilnych, cyfrowej bankowości czy zarządzania inwestycjami – mówił.

Zapisz się na Newsletter

Bądźmy w kontakcie! Prosto na Twojego maila będziemy wysyłać skrót najważniejszych informacji ze świata finansów, powiadomienia o nowościach rynkowych, najnowsze oceny i raporty oraz codzienne notowania wybranych przez Ciebie funduszy inwestycyjnych.

Zapisz się

W Polsce dynamiczny rozwój miał miejsce przede wszystkim w pierwszej z dziedzin. Agnieszka Surmacka, prezes zarządu PKO BP Finat, zwróciła uwagę, że w naszym kraju ponad 30% użytkowników smartfonów ma zainstalowane aplikacje mobilne do płatności.

– Wśród tych osób ponad połowa robi płatności codziennie. Do 2020 r. połowa płatności będzie miała formę bezgotówkową. Z jednej strony wydaje się, że to sporo, jednak w Skandynawii czy w Chinach wskaźnik ten sięga 90%. To sprawia, że nieuchronnie bankowość i rynek kapitałowy będą musiały zmierzyć się z tą kwestią i zderzyć z oczekiwaniami użytkowników, a dla nich główne znaczenie ma szybkość i prostota realizacji transakcji – podkreślała.

Jak mówił Marcin Bednarek, prezes zarządu KupFundusz.pl, Polacy lubią nowości technologiczne, co dobrze obrazuje skok technologiczny, który dokonał się w ciągu minionych 25 lat. Jednak nasz kraj nie znajduje się ani w czołówce światowej, ani europejskiej.

– Jeśli chodzi o płatności mobilne i korzystanie z usług za pomocą smartfona to liderami są kraje afrykańskie, m.in. Botswana, Kenia, Uganda, czy Tanzania. W Europie Środkowo-Wschodniej wyprzedzają nas chociażby Czesi, jesteśmy na równi ze Słowakami. Tu warto zadać sobie pytanie czy tylko wiek, łatwość uczenia się i przekonania odgrywają tu główną rolę, czy może również infrastruktura i możliwości determinują nasze zachowania – dodał.  

Prof. Jajuga zwrócił uwagę, że państwa afrykańskie dzięki rozwojowi technologii przeskoczyły pewien etap. – W Polsce podobnie było z czekami, my ten etap pominęliśmy i poszliśmy dalej – wyjaśniał.

Zdaniem Agnieszki Surmackiej, to swego rodzaju premia za opóźnienie – spore znaczenie ma tutaj bowiem nawis inwestycyjny, a w zasadzie jego brak.

– Chodzi tu o ogromne pieniądze zainwestowane w poprzednie rozwiązania. Naturalnym jest, że w tej sytuacji chcemy do ostatniego momentu korzystać z tej inwestycji, jednak równocześnie to ogranicza innowacyjność – wyjaśniała.

Istotnym wyzwaniem dla rozwoju fintechów są bariery technologiczne, podkreślał prof. Jajuga. W odniesieniu do polskiego rynku problem ten zdiagnozowano choćby w raporcie Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).

– Regulacje możemy podzielić na dwie kategorie. Pożyteczne, które likwidują zagrożenia, i takie które mogą być bardzo szkodliwe – dodał.

Zdaniem Aleksandra Widery, prezesa zarządu Kredytmarket.com, niezależnie czy dana firma jest fintechem czy nie, regulacje muszą być przestrzegane.

–Dzięki wykorzystywaniu nowości technologicznych, wielu fintechom jest łatwiej spełnić te wymagające regulacje niż tradycyjnym instytucjom. Na koniec dnia działalność fintechów jest w jakimś stopniu związana pieniędzmi, dlatego poszczególne wymogi muszą być spełnione. Gros fintechów które powstały na fali niezadowolenia, co do tego co banki i inne instytucje finansowe zrobiły z gospodarką światową przed kryzysem, stają się instytucjami regulowanymi. Regulacje zapewniają pewność i bezpieczeństwa dla klienta – wyjaśniał.

Agnieszka Surmacka, zwróciła jednak uwagę, że w początkowej fazie funkcjonowania regulacje mogą stanowić barierę i dostrzega to nawet sam regulator.

– Mówi się o poluzowaniu pewnych regulacji, nie wszystkie wymogi są bowiem dobre dla podmiotów na początkowym etapie działalności. Takie podejście pozwala eksperymentować, ale w ustalonych granicach. Technologia to eksperymentowanie z nieznanym. Bardzo restrykcyjne regulacje będą blokować ten proces, mogą nawet zabić innowacje – podkreśla.

Jak dodaje, gdybyśmy podążyli ścieżką obraną przez inne kraje, np. wprowadzając model małych instytucji płatniczych, które nie musiały podlegać wszystkim restrykcjom nałożonym na rozwinięte instytucje to dałoby impuls do rozwoju.

Norbert Biedrzycki, wiceprezes McKinsey Digital, podkreślał, że tworząc przepisy należy dobrze znać specyfikę danego obszaru. Jak mówił, obecnie sporo podmiotów przenosi swoją działalność właśnie w związku ze zbyt ciasnym reżimem prawnym.  

Odnosząc się do perspektyw na przyszłość Aleksander Widera twierdził, że powinniśmy spodziewać się współpracy między podmiotami tradycyjnymi a tymi o charakterze fintechowym.

– Kiedyś banki nie rozumiały procesów, które zaczęły zachodzić w Dolinie Krzemowej. W efekcie okazało się, że kawałek rynku został stracony, szczególnie w obszarze kredytów i pożyczek. Po etapie zaprzeczania, doszliśmy do momentu kiedy tradycyjne podmioty są świadome, że jedynym wyjściem jest współpraca. Branża fintechowa korzysta na tym, że istnieje branża finansowa. Obecnie większość banków światowych ma jednostki, które wyszukują na rynku dobre rozwiązania usprawniające ich procesy. W Polsce jest to np. mBank – dodaje.

Norbart Biedrzycki zwrócił uwagę, że obecnie Goldman Sachs ma więcej deweloperów niż Google – oprócz tego, że jest instytucją finansową zajmuje się też rozwojem kwestii technologicznych.

– Tu chodzi o spełnienie oczekiwań klientów, szczególnie młodych. Ci ludzie najczęściej nie byli w banku, oni chcą działać z bankiem tak jak z Facebookiem – dodał.

Na rynku rośnie także znaczenie tzw. robodoradztwa. Zdaniem Aleksandra Widery w niedalekiej przyszłości prawdopodobnie dojdziemy do przekonania, że w ocenie  ryzyka i zarzadzaniu papierami wartościowymi człowiek nie dodaje wartości – na rynku zostaną ludzie, którzy pilnują algorytmów.

– Cala rewolucja technologiczna polega na tym, że mamy coraz więcej danych, a człowiek ze swoją emocjonalnością i przekonaniami może się pomylić. A inwestowanie to gra o to, kto mniej się pomyli – dodał.

W ocenie Marcina Bednarka przyszłość to stworzenie takiego robodoradcy, gdzie uczący się algorytm dobiera produkty dla klienta, a on decyduje, które trafią do jego portfela. Obszar analityczny należy do robotów, jednak na koniec dnia decyduje człowiek.

– Ten trend zarysowuje się coraz silniej – duzi gracze na rynku zarządzania aktywów wchodzą w ten obszar. Jednak doradcy inwestycyjni również będą mieli istotny udział w rynku, szczególnie gdy klient będzie chciał się spotkać, lub będzie taka sytuacja z która robot może sobie nie poradzić. Może ten zawód będzie ponownie elitarny – komentował.