„Szkoda byłoby nie skorzystać z szansy” – prognozy rynkowe na II półrocze
Obecna hossa od tej sprzed dekady zasadniczo się różni. Zdecydowanie mniej osób inwestuje w akcje. Tak jest zarówno w Polsce, jak i w USA mówi Jarosław Niedzielewski z Investors TFI
Zdaniem dyrektora Departamentu Inwestycji Investors TFI w USA na próżno poszukiwać sygnałów alarmowych. Nic nie wskazuje na rychłe spowolnienie w gospodarce, czy tym bardziej tworzenie się bańki spekulacyjnej. Jego zdaniem:
Reklama
- nie należy obawiać się o przesadną euforię wśród inwestorów. Wskaźniki sentymentu są zdecydowanie niższe niż pod koniec ubiegłego roku, a tzw. indeks „strachu” VIX jest na najniższych poziomach w historii,
- amerykańska gospodarka nieco rozczarowała w pierwszym półroczu, ale wciąż trzyma się mocno. Napędzana przede wszystkim przez konsumpcję, ale „ożywiły” się również inwestycje,
- w dalszym ciągu rośnie zatrudnienie i wynagrodzenia. Nie przekłada się to jednak na dynamiczny skok w konsumpcji i tym samym nie wzmaga presji inflacyjnej. To dlatego zacieśnienie polityki monetarnej przez Fed nie jest gwałtowne, a ostatnie podwyżki stóp to za mało, żeby podciąć skrzydła hossie,
- druga połowa roku na giełdzie nie powinna być istotnie gorsza od pierwszej,
- dotarcie przez S&P 500 do pułapu 2600 punktów wydaje się realne.
Ekspert Investors TFI nie wyklucza, że w drugiej połowie roku lepsze od Wall Street mogą być giełdy w Europie.
- w optymistycznym scenariuszu giełdy Europy Zachodniej mogą zapewnić nawet kilkunastoprocentowe stopy zwrotu,
- pierwsze półrocze przyniosło silne ożywienie w gospodarce strefy euro. Zdaniem eksperta w tak dobrych warunkach 6-8-procentowe wzrosty z jakimi mieliśmy do czynienia, to niewiele.
- czynniki ryzyka politycznego bledną z każdym kolejnym rozstrzygnięciem,
- niechęć inwestorów do dolara i wiara w umocnienie euro mierzona pozycjami spekulacyjnymi na rynku kontraktów walutowych osiągnęła najwyższy poziom od 2011 roku. Dlatego można przypuszczać, że euro zacznie się osłabiać, co wesprze eksporterów. W takich warunkach akcje europejskie będą mogły w końcu uwolnić swój potencjał.
W przypadku Polski Jarosław Niedzielewski mówi o bardzo dobrej sytuacji gospodarczej i wyraźnej poprawie nastawienia inwestorów zagranicznych. Według eksperta wystarczy jeszcze kilka tygodni wzrostu szerokiego rynku, żeby wywołać falę nabyć w krajowych funduszach akcyjnych, czego w obecnej hossie wciąż nie obserwujemy. Co więcej, jeśli sprawdzą się pozytywne prognozy dla giełd Europy Zachodniej, możliwy jest atak na historyczny szczyt WIG z 2007 roku.
- Szkoda byłoby nie skorzystać z tej szansy. Zostało tylko 10% do poziomu sprzed 10 lat, a to bardzo niewiele – mówi Jarosław Niedzielewski.
/wk
20.07.2017

Źródło: ESB Professional / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania