Podróż po rynkach wschodzących: Brazylia
Brazylię śmiało można nazwać Rosją Ameryki Południowej. Od dwóch lat pogrążona w recesji, mimo poważnych problemów strukturalnych i korupcji w mijającym roku cieszyła się zainteresowaniem inwestorów
Chociaż gospodarka Brazylii od 2 lat znajduje się w recesji, w mijającym roku indeks giełdowy Bovespa odnotował blisko 40-procentowy wzrost. Wydaje się, że dzięki rozwiązaniu kryzysu politycznego inwestorzy odzyskali wiarę w ten kraj. Pomogła też normalizacja sytuacji na rynku surowców. Jednak, żeby można było mówić o trwałym trendzie kraj musi stawić czoła wielu problemom strukturalnym, w tym rosnącemu bezrobociu i ogromnym wydatkom publicznym.
Dynamika wzrostu gospodarki brazylijskiej zaczęła poważnie zwalniać w 2011 r. W ubiegłym roku do kraju wkroczyła recesja. Jak szacuje OECD także i w tym roku wzrost PKB będzie ujemny i wyniesie -3,4%. To najgorsza sytuacja od ponad 30 lat. W przyszłym roku ma być jednak lepiej. Być może wartość brazylijskiej produkcji krajowej nawet minimalnie wzrośnie.
Brazylia wypadła ze wzrostowej trajektorii na skutek politycznego impasu, który uniemożliwił wdrożenie koniecznych reform strukturalnych. Swoje piętno odcisnął także spadek cen na rynku surowców. Jeżeli chodzi o politykę, kulminacyjnym punktem było usunięcie ze stanowiska prezydent Dilmy Rousseff. Cały proces odbył się w procedurze impeachmentu, który ostatecznie zakończył się w sierpniu b.r., kiedy to Rousseff została uznana winną podejmowania niezgodnych z prawem decyzji dotyczących budżetu państwa w celu ukrycia złego stanu finansów publicznych.
Sytuacja finansowa państwa nie należy do najłatwiejszych. Poraża przede wszystkim skala wydatków publicznych. Deficyt budżetowy wynosi obecnie ponad 9% PKB. Niemal połowę wydatków stanowią świadczenia społeczne oraz emerytalne. Palącym problemem jest również rosnące bezrobocie, które oscyluje w granicach 12%. Jak wskazuje OECD, jego spadku powinniśmy spodziewać się najszybciej w 2018 r. Brak zatrudnienia wpływa na wielkość dochodu rozporządzalnego gospodarstw domowych i konsumpcję krajową, a ta od dwóch lat spada. Nie pomaga także wysoka inflacja (ok. 7%), która prowadzi do spadku realnej wartości posiadanych środków finansowych.
Brazylia nękana jest również przez korupcję. Jednym z najgłośniejszych przykładów jest sprawa spółki Petrobras (Petróleo Brasileiro), kontrolowanego przez państwa koncernu naftowego. W aferę jest zamieszana Partia Pracujących (należy do niej była prezydent Rousseff), która na stanowiska kierownicze w spółce nominowała wiele osób powiązanych z ugrupowaniem. Według doniesień osobom tym udało się dokonać malwersacji finansowych, które wycenia się na 3% wartości kontraktów zawieranych przez Petrobras. Oznacza to, że z firmy wyprowadzono miliardy dolarów. W aferę zamieszany jest m.in. były prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva.
Wszystko to odcisnęło piętno na aktywności gospodarczej podmiotów brazylijskich. Widać to szczególnie dobrze na przykładzie wskaźnika PMI – zarówno w przypadku usług jak i przemysłu jego wartość znajduje się grubo poniżej 50, czyli progu uważanego jako neutralny.
Pewna poprawa jest obserwowana od momentu objęcia stanowiska przez Michela Temera z Partii Ruchu Demokratycznego Brazylii. Temer jest postrzegany bowiem jako polityk prorynkowy. Obejmując urząd przyrzekł spożytkować kapitał polityczny na przeprowadzenie niezbędnych reform. Jak na razie wydaje się dotrzymywać słowa. W połowie grudnia Senat przyjął pakiet oszczędnościowy, który zakłada zamrożenie wydatków społecznych na najbliższe 20 lat. Będą rosły jedynie o wartość inflacji, co oznacza, że w ujęciu realnym nie ulegną zmianie. Co więcej, zaprezentowany przez niego plan zmian w systemie emerytalnym przewiduje m.in. podwyższenie wieku emerytalnego do 65 lat.
Jak powiedział prezydent, jeżeli reforma ta nie będzie wdrożona budżet grozi zawaleniem, a bezpieczeństwo finansowe przyszłych pokoleń nie będzie pewne.
– Musimy pilne wprowadzić zmiany w celu ocalenia systemu emerytalnego. Musimy ustalić datę przejścia na emeryturę dla obywateli, a to jest możliwe tylko jeśli ustalimy minimalny wiek emerytalny – tłumaczył Temer.
Poprawę widać także w nastawieniu konsumentów i podmiotów gospodarczych. Wskaźnik zaufania dotyczący obu tych grup od maja 2016 r. znajduje się w trendzie wzrostowym. Także inwestorzy działają śmielej. Dobrze obrazuje to kurs reala, który, tuż za rublem, jest drugą walutą, która najmocniej zyskała od początku 2016 r. wobec dolara (+21%).
Źródłem optymizmu jest nie tylko stabilizacja polityczna, ale również wzrost cen na rynku surowców. Jest to niezwykle istotny aspekt, bowiem stanowią one blisko połowę wartości eksportu. Sprzyjającym czynnikiem jest także łagodna polityka monetarna, która jak widać nie zaszkodziła brazylijskiej walucie i być może w końcu zdoła pobudzić konsumpcję krajową.
Niewątpliwie nowe władze starają się skierować brazylijską gospodarkę na właściwe tory. Proces ten jest jednak niezwykle czasochłonny i nie wiadomo ile reform ostatecznie uda się przeforsować. Zagrożeniem pozostaje też niezwykle wysokie zadłużenie przedsiębiorstw. Coraz więcej z nich nie jest w stanie regulować swoich zobowiązań finansowych – wskaźnik kredytów zagrożonych w tym segmencie wzrósł do blisko 3,5%. Optymizmu inwestorów na razie wydają się nie podzielać trzy główne agencje ratingowe, które postrzegają brazylijskie obligacje jako śmieciowe. Utrudnieniem, tak jak w przypadku pozostałych gospodarek wschodzących, mogą się okazać także wyższe stopy procentowe w USA.
Jednak w ocenie Toma Smitha, zarządzającego funduszem Neptune Latin America, Brazylia może w 2017 r. ponownie pozytywnie zaskoczyć inwestorów, zwłaszcza, gdy Temer poważnie ruszy z reformami ograniczającymi zadłużenie publiczne. Ekspert zwraca uwagę również na to, że wyceny brazylijskiej giełdy są jeszcze bardzo dalekie od poziomów, które obserwowano 5 lat temu.
Katarzyna Czupa
Analizy Online
Reklama
30.12.2016

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania