Jeśli Brexitu nie będzie, rynki ruszą w górę
Tematem numer jeden na rynkach pozostaje niepewność związana z potencjalnym Brexitem. Zarządzający funduszami wierzą jednak, że Brytyjczycy wykażą się rozsądkiem, a zielony kolor wróci na rynki przynajmniej na chwilę
Inwestorzy wykorzystują głosowanie w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jako pretekst do wyprzedaży akcji, co pokazuje, że atmosfera na rynkach i tak jest nerwowa – uważa Jarosław Lis, zarządzający funduszami BPH TFI. - Do samego głosowania pewnie to się nie zmieni. Później inwestorzy mogą stwierdzić, że przesadzili z wyprzedażą – tłumaczył ekspert podczas kolejnej debaty organizowanej przez PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI 2016".
Dni tuż przed i tuż po głosowaniu w Wielkiej Brytanii mogą obfitować w podwyższoną zmienność. – Rynek jeszcze nie do końca wycenił efektów Brexitu. To byłby precedens, nie mieliśmy jeszcze do czynienia z wyjściem kraju z Unii Europejskiej. Firmy bukmacherskie mają większą wiarygodność niż sondażownie, ale również tam zwiększa się prawdopodobieństwo Brexitu i mimo wszystko trend jest negatywny, więc spodziewam się silnej reakcji po referendum – mówił Piotr Bień, wiceprezes TFI PZU.
Czy grozi nam chaos związany z Brexitem? Pomimo bardzo nerwowej atmosfery na rynkach i kolejnych sondaży większość zarządzających biorących udział w kolejnej debacie PAP, było zdania, że Brytyjczycy zagłosują za pozostaniem w UE. Sławomir Sklinda podkreślał, że w przeszłości w podobnych głosowaniach liczba osób głosujących za tzw. status quo zwiększała się wraz ze zbliżaniem się terminu rozstrzygnięcia. Zdaniem eksperta podobnie może być i tym razem.
Reklama
Sam Brexit miałby wiele skutków nie tylko z punktu widzenia koniunktury na rynkach, czy w gospodarkach Starego Kontynentu, ale również w kontekście politycznym. – Taki precedens mógłby stworzyć „Europę a la carte” (tzw. „Europa na mapie” przyp red.), w której każde państwo mogłoby decydować jaką formę integracji będzie stosowało w praktyce – podkreślała Ludmiła Falak-Cyniak, członek zarządu Amundi Polska TFI. Zarządzający podkreślali też skutki polityczne, powstanie innych precedensów jak np. rozpoczęcia procesu wychodzenia poszczególnych krajów ze strefy euro.
Większość ekspertów ocenia negatywnie skutki Brexitu, szczególnie dla gospodarki Wielkiej Brytanii. Nieco inną opinię na temat miał natomiast Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI. – Brytyjska gospodarka różni się od państw kontynentalnych, jest bardziej podobna do amerykańskiej, również ze względów historycznych. Na opuszczeniu Unii Europejskiej mogłaby natomiast skorzystać londyńska giełda, która stałaby się dla inwestorów bardzo elastycznym centrum finansowym, ze względu na to, że wyszłaby spoza kontroli urzędników UE – tłumaczył Grzegorz Zatryb.
Eksperci typują rozwój sytuacji na rynkach w zależności od rozstrzygnięcia w najbliższy czwartek. Jeżeli Brytyjczycy zagłosują za wyjściem z UE, będziemy mieli do czynienia z ucieczką od ryzyka - wzrostem kursu dolara, szwajcarskiego franka i japońskiego jedna. Reakcja na giełdach będzie nerwowa, a kapitał zwróci się do drogich już obligacji skarbowych strefy euro – nawet pomimo ujemnych już rentowności 10-letnich Bundów.
W przeciwnym scenariuszu na giełdach może zapanować optymizm. Zdaniem Zbigniewa Jakubowskiego, wiceprezesa Union Investment TFI, nie musi to koniecznie oznaczać silnych zwyżek, ze względu na słabą ogólną koniunkturę na rynkach.
– Na pewno oznaczałoby to odwrót od europejskiego rynku długu skarbowego. Inwestorzy nie mieliby już powodów, żeby godzić się na ujemne rentowności obligacji – podkreślał Grzegorz Zatryb.
Większym optymistą pozostaje natomiast Sławomir Sklinda, zarządzający funduszami PKO TFI, który spodziewa się zwyżek w całej Europie, nawet na pomijanej do tej pory przez inwestorów GPW. Ekspert zaznacza jednak, że byłaby to krótkoterminowa reakcja, a w obecnych warunkach rynkowych warto w dużym stopniu dbać o płynność portfela.
Jarosław Lis z BPH TFI w największym stopniu wierzy natomiast w kontynuację zwyżek cen surowców. Jego zdaniem ta klasa aktywów została zbyt silnie przeceniona w ostatnich latach, co w połączeniu z rosnącym popytem na rynkach finansowych, może skłonić firmy do ponownego zwiększenia mocy przerobowych.
16.06.2016

Źródło: PAP
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania