Jak zachować spokój w momentach paniki na rynkach?
- W każdym okresie nasilonych wahań należy robić krok w tył i odróżnić uzasadnione zachowania od przesadnych reakcji. Tak niedawne rynkowe turbulencje ocenia dr Michael Hasenstab, wiceprezes wykonawczy i CIO w zespole Templeton Global Macro. Jego zdaniem w ostatnich tygodniach na całym świecie doszło do zbyt silnej przeceny wielu aktywów
Wydarzenia w Chinach to jedynie wstęp do dużej przemiany tamtejszej gospodarki. I choć większość inwestorów, ale też i mediów, skupiało się na spadkach na giełdzie w Szanghaju - to sterowanie walutą było w tym całym zamieszaniu ważniejsze. - Rynek akcji stanowi zaledwie niewielki ułamek całego chińskiego bogactwa. To niemal nieistotna część aktywów indywidualnych obywateli. Ważne jest, by zrozumieć dlaczego Chiny zmierzają w kierunku bardziej elastycznego kursu waluty - twierdzi dr Michael Hasenstab, zarządzający funduszem Templeton Global Total Return, którego aktywa na całym świecie wynoszą blisko 30 mld USD.
Zdaniem eksperta, siła oddziaływania deprecjacji juana na pobudzenie gospodarki jest znikoma. Pekinowi chodzi raczej o internacjonalizację chińskiej waluty oraz zapewnienie jej w dłuższym terminie statusu jednej z najważniejszych walut rezerw zagranicznych na świecie. To jednak plan na lata, a sierpniowe ruchy władz były pierwszym krokiem w kierunku uwolnienia kursu juana.
Wydarzenia na chińskim rynku kapitałowym są bardzo chaotyczne. Z jednej strony są obszary gospodarki, w których rzeczywiście trwa recesja, dlatego spadki cen akcji niektórych spółek są jak najbardziej uzasadnione. Z drugiej strony dostrzec można wzrost w sektorze usług, co ma związek z nadchodzącą zmianą profilu chińskiej gospodarki z nastawionej na produkcję na nastawioną na konsumpcję. - Jesteśmy świadkami procesu zmiany równowagi. Wyższe płace stymulujące konsumpcję będą miały jeszcze większy wpływ na poziom zamożności - ocenia dr Michael Hasenstab. Jednocześnie uważa, że rynkowe przekonanie o nadchodzącej recesji Państwa Środka jest mocno przesadzone. - Gospodarka ma solidne fundamenty, uzasadniające wzrost na poziomie 6-7% w tym, a prawdopodobnie także kolejnym roku - dodaje ekspert.
Wiceprezes wykonawczy i CIO w zespole Templeton Global Macro twierdzi, że to co dzieje się obecnie na rynku walutowym nie odzwierciedla faktycznego stanu rzeczy. Przykładem są choćby umocnienie się euro i jena wobec dolara. - To trendy całkowicie oderwane od fundamentów amerykańskiej gospodarki, która wciąż jest na ścieżce zrównoważonego wzrostu. Mocne kursy euro i jena są raczej tymczasowe i oparte na kruchych podstawach - ocenia ekspert Franklin Templeton.
To jednak nie wszystko. Dr Michael Hasenstab widzi potężny rozłam pomiędzy fundamentami, a stanem faktycznym w notowaniach walut rynków rozwijających się. Chodzi m. in. o meksykańskie peso, brazylijskiego reala, czy waluty krajów Azji Południowo-Wschodniej. Wszystkie są wyceniane wyjątkowo nisko, choć gospodarki tych krajów nie znajdują się w tarapatach. - To okazja, która trafia się raz na kilka dziesięcioleci - uważa CIO w zespole Templeton Global Macro.
Rynkowe zamieszanie powinno być zatem momentem analizy i chłodnego przemyślenia powodów takich, a nie innych ruchów. Jeśli nie odzwierciedlają one rzeczywistej sytuacji, wówczas należy pomyśleć o próbie skorzystania z nadarzającej się okazji. - Wiele aktywów finansowych odczuwa znaczącą presję na spadki, ale sądzimy, że takie warunki są źródłem znakomitych możliwości, ponieważ panika nie ma uzasadnienia w fundamentach - podsumowuje ekspert Templeton Global Macro.
Marek Bugdoł
Analizy Online
Reklama
01.09.2015

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania