Alfa – dodatkowa stopa zwrotu w portfelu akcji
Jak znaleźć najlepszą spółkę na rynku, która przyniesie nam krocie? To pytanie od lat zadają sobie rzesze inwestorów z całego świata. Tylko niewielu z nich wie jednak, że odpowiedź na to pytanie ukryta jest w magicznym słowie alfa. Obok zarządzania poziomem zaangażowania na rynku instrumentów udziałowych, to bowiem selekcja tworzy przewagę konkurencyjną portfela. O tym, jak profesjonaliści szukają tzw. alfy, opowiedziała podczas 3. Fund Forum Analiz Online Aneta Wynimko-Lafleur, szefowa zespołu analityków ds. dóbr konsumpcyjnych w Fidelity Worldwide Investment.
Poszukiwanie najciekawszych spółek jest charakterystyczne dla podejścia inwestycyjnego bottom up, gdzie poszczególne spółki poddawane są dogłębnej analizie. Badanie spółek pochłania bardzo dużo czasu, dlatego wymusza na analitykach specjalizację w poszczególnych podsektorach i spółkach. Podejmowanie decyzji inwestycyjnych wymaga gruntownego zapoznania się daną firmą, zarówno pod kątem sytuacji finansowej, samych produktów, czy usług oferowanych przez daną spółkę. Wybór spółki jest poprzedzany rozmowami z zarządami, pozycjonowaniem na tle branży, analizą sektora, wyceną oraz oszacowaniem ryzyk.
Jak ważna jest odpowiednia selekcja, świadczy chociażby przykład dwóch brytyjskich spółek sektora dóbr konsumpcyjnych. Jeszcze 5 lat temu tuż przed kryzysem firma Burberry, oferująca towary luksusowe, napotkała na klika problemów, które w oczach większości analityków uniemożliwiały jej wręcz dalsze funkcjonowanie. Po pierwsze czapki z logo firmy znalazły nabywców nie wśród docelowej klienteli, ale głównie wśród kibiców piłkarskich, którzy uznali, że są one najlepsze do noszenia na stadionach. Ponadto firma borykała się z dużymi zapasami płaszczy i swetrów, które wychodziły z mody, a ponadto są trudne do spieniężenia w trakcie kryzysu. Mimo to firma miała pewne atuty, o których można było się przekonać jedynie podczas licznych spotkań z zarządem spółki. Poznanie strategii firmy od podszewki skłoniło Fidelity do inwestycji w akcje tej firmy, co okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Z drugiej strony 5 lat temu świetną inwestycją wydawały się akcje brytyjskiej spółki Tesco. Tymczasem oferowanie tanich towarów nie szło w parze z ich jakością, co oprócz pojawienia się mocnej konkurencji on-line, wpłynęło na osłabienie giełdowych notowań tej spółki. Można się było o tym przekonać nie z raportów finansowych firmy, ale dogłębnie analizując spółkę.
Ten prosty przykład pokazuje, że do wypracowania ponadprzeciętnych wyników, czyli do pokonania benchmarku, nie wystarczy skupiać się na wiernym jego odwzorowaniu. Trzeba stawiać na te składniki, w które się wierzy. Do ich wybrania potrzeba jednak wnikliwej analizy, a nie tylko przejrzenia sprawozdań finansowych.
Marcin Oyrzanowski, młodszy analityk
Analizy Online

Poszukiwanie najciekawszych spółek jest charakterystyczne dla podejścia inwestycyjnego bottom up, gdzie poszczególne spółki poddawane są dogłębnej analizie. Badanie spółek pochłania bardzo dużo czasu, dlatego wymusza na analitykach specjalizację w poszczególnych podsektorach i spółkach. Podejmowanie decyzji inwestycyjnych wymaga gruntownego zapoznania się daną firmą, zarówno pod kątem sytuacji finansowej, samych produktów, czy usług oferowanych przez daną spółkę. Wybór spółki jest poprzedzany rozmowami z zarządami, pozycjonowaniem na tle branży, analizą sektora, wyceną oraz oszacowaniem ryzyk.
Jak ważna jest odpowiednia selekcja, świadczy chociażby przykład dwóch brytyjskich spółek sektora dóbr konsumpcyjnych. Jeszcze 5 lat temu tuż przed kryzysem firma Burberry, oferująca towary luksusowe, napotkała na klika problemów, które w oczach większości analityków uniemożliwiały jej wręcz dalsze funkcjonowanie. Po pierwsze czapki z logo firmy znalazły nabywców nie wśród docelowej klienteli, ale głównie wśród kibiców piłkarskich, którzy uznali, że są one najlepsze do noszenia na stadionach. Ponadto firma borykała się z dużymi zapasami płaszczy i swetrów, które wychodziły z mody, a ponadto są trudne do spieniężenia w trakcie kryzysu. Mimo to firma miała pewne atuty, o których można było się przekonać jedynie podczas licznych spotkań z zarządem spółki. Poznanie strategii firmy od podszewki skłoniło Fidelity do inwestycji w akcje tej firmy, co okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Z drugiej strony 5 lat temu świetną inwestycją wydawały się akcje brytyjskiej spółki Tesco. Tymczasem oferowanie tanich towarów nie szło w parze z ich jakością, co oprócz pojawienia się mocnej konkurencji on-line, wpłynęło na osłabienie giełdowych notowań tej spółki. Można się było o tym przekonać nie z raportów finansowych firmy, ale dogłębnie analizując spółkę.
Ten prosty przykład pokazuje, że do wypracowania ponadprzeciętnych wyników, czyli do pokonania benchmarku, nie wystarczy skupiać się na wiernym jego odwzorowaniu. Trzeba stawiać na te składniki, w które się wierzy. Do ich wybrania potrzeba jednak wnikliwej analizy, a nie tylko przejrzenia sprawozdań finansowych.
Marcin Oyrzanowski, młodszy analityk
Analizy Online
Rynek funduszy
Tylko u nas
15.03.2013

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania