Goldman Sachs: Bańka? Jeszcze nie teraz
Rynek akcji rośnie tak mocno, że wielu inwestorów zastanawia się, czy nie jesteśmy w bańce spekulacyjnej. Goldman Sachs uspokaja: fundamenty są wciąż mocne, a wyceny nie osiągnęły jeszcze poziomów znanych z bańki dotcomów. Ostrzega jednak, że koncentracja rynku i rosnące wydatki inwestycyjne gigantów technologicznych zwiększają ryzyko korekty.
Typowe bańki spekulacyjne rodziły się w momencie, gdy ceny akcji i ich wyceny rosły szybciej niż realne możliwości generowania zysków przez spółki. Tymczasem obecny boom na rynku technologii – w tym sztucznej inteligencji – w dużej mierze opiera się na faktycznym wzroście przychodów i zysków liderów branży. Najwięksi gracze, tacy jak Nvidia, Microsoft czy Apple, mogą pochwalić się nie tylko dynamiczną poprawą wyników, ale też wyjątkowo mocnymi bilansami i niskim poziomem zadłużenia. To odróżnia dzisiejszą hossę od okresu bańki internetowej sprzed ponad dwóch dekad, gdy entuzjazm inwestorów wyprzedzał realne fundamenty.
Reklama
- Obecnie można dostrzec elementy przypominające wcześniejsze bańki, takie jak wzrost bezwzględnych wycen, duża koncentracja rynkowa, rosnąca kapitałochłonność największych firm czy pojawienie się finansowania dostawców (vendor financing). Widać jednak istotne różnice: po pierwsze, wzrost wartości sektora technologicznego jak dotąd wynika głównie z fundamentalnego wzrostu, a nie z irracjonalnych spekulacji na temat przyszłości. Po drugie, liderzy rynku, którzy osiągnęli najwyższe stopy zwrotu, dysponują wyjątkowo mocnymi bilansami. Po trzecie, przestrzeń AI jest na razie zdominowana przez kilku obecnych graczy – większość baniek powstawała w warunkach ogromnej konkurencji, kiedy do sektora napływali jednocześnie inwestorzy i nowi uczestnicy - zauważają analitycy Goldman Sachs.
Zobacz także: Krzemowe zbiory - AI i Technologia. Trend, rewolucja czy bańka?
Goldman Sachs zwraca uwagę, że choć wskaźniki wyceny są wysokie, nie osiągnęły jeszcze poziomów charakterystycznych dla historycznych baniek. Mediana wskaźnika P/E dla tzw. Magnificent 7 sięga dziś około 27x – to wciąż o połowę mniej niż wyceny największych spółek technologicznych pod koniec lat 90. Co istotne, obecny wzrost wycen jest w dużej mierze wspierany realną poprawą wyników – zyski sektora technologicznego rosły wielokrotnie szybciej niż w pozostałych branżach globalnej gospodarki.
- Bańki rozwijają się zazwyczaj wtedy, gdy równoczesny wzrost cen akcji i wycen prowadzi do sytuacji, w której łączna wartość spółek związanych z daną innowacją przewyższa przyszłe przepływy pieniężne, jakie realnie mogą one wygenerować. Wyceny sektora technologicznego stają się napięte (widać to m.in. w relacjach P/E wobec innych baniek, wskaźniku PEG, relacji P/B do ROE czy w modelu DDM), ale wciąż nie są na poziomach zgodnych z historycznymi bańkami - wskazują analitycy Goldmana.
Co powinni robić inwestorzy?
To jednak nie oznacza, że rynek jest wolny od zagrożeń. Autorzy raportu zwracają uwagę przede wszystkim na rosnącą koncentrację – dziesięć największych spółek amerykańskich odpowiada już za niemal jedną czwartą globalnego rynku akcji. Widać też wyraźny wzrost nakładów inwestycyjnych gigantów technologicznych, zwłaszcza w obszarze sztucznej inteligencji i centrów danych. Goldman Sachs ostrzega, że jeśli skala tych wydatków okaże się trudna do zmonetyzowania, a dynamika zysków zacznie słabnąć, rynek może być podatny na znaczną korektę.
- Nadal istnieje ryzyko, że skończymy w bańce, ale obecnie – naszym zdaniem – jeszcze w niej nie jesteśmy.
Nawet gdyby inwestorzy stracili wiarę lub cierpliwość wobec tematu sztucznej inteligencji, ryzyko szerokiego efektu dla gospodarki jest mniejsze niż w przypadku wcześniejszych epizodów baniek. Bilansy prywatnych firm pozostają relatywnie zdrowe, a boom inwestycyjny finansowany jest w mniejszym stopniu przez dług. Co istotne, banki również mają mocne bilanse. Nie wyklucza to oczywiście korekty na rynku, jeśli oczekiwania wobec technologii i AI zostaną zrewidowane, dlatego kluczowe pozostają strategie dywersyfikacji - radzą eksperci Goldmana.
Zobacz także: AI motorem hossy. Ile w tym fundamentów, a ile iluzji?
Zauważają, że przez ostatnie lata rynek akcji był mocno skoncentrowany – największe zyski dawały przede wszystkim amerykańskie giganty technologiczne, a inwestorzy patrzyli głównie przez pryzmat podziału na spółki wzrostowe (growth) i wartościowe (value). Teraz wachlarz możliwości zaczyna się poszerzać – coraz więcej różnych sektorów i stylów inwestowania daje szansę na atrakcyjne wyniki. Jednocześnie analitycy zwracają uwagę, że powodzenie największych firm technologicznych coraz mocniej zależy od realnej infrastruktury. Ogromnego zapotrzebowania na energię nie da się bowiem zaspokoić samym oprogramowaniem – potrzebne są duże inwestycje w wytwarzanie i przesył prądu. To oznacza, że rosną szanse dla branż takich jak przemysł, energetyka, surowce, a nawet nieruchomości i transport, które staną się niezbędnym zapleczem dla dalszego rozwoju nowych technologii.
- Dodatkowo źródła zwrotów prawdopodobnie poszerzą się również wewnątrz samego sektora technologicznego. Choć liderzy lat 20. XXI wieku najpewniej pozostaną dominujący na swoich rynkach, szybki postęp w obszarze uczenia maszynowego i AI może wykreować nową falę "supergwiazd", które zbudują produkty i usługi na bazie obecnego boomu inwestycyjnego - przewidują.
09.10.2025

Źródło: Cuson / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania