ING TFI: Nie tylko wiosna się spóźnia
Biorąc pod uwagę to, że mamy początek kwietnia, śnieg i niska temperatura za oknem może zaskakiwać i nie napawa optymizmem. Nadejście wiosny w tym roku wyraźnie się spóźnia. Podobnej analogii można użyć do sytuacji gospodarczej, zarówno globalnej jak i krajowej. Z początkiem roku wydawało się, że sytuacja w Unii Europejskiej, a w szczególności Niemiec zacznie się powoli poprawiać wraz z lepszą kondycją największej gospodarki świata – Stanów Zjednoczonych. Liczono na to, że w Polsce najgorszym okresem z punktu widzenia dynamiki wzrostu gospodarczego będzie pierwszy kwartał 2013. Potem miało być tylko lepiej. Tymczasem ostatnie dane wyraźnie rozczarowały.
Reklama
Skupiając się na Polsce, wskaźnik PMI wciąż nie może pokonać poziomu 50 punktów, produkcja przemysłowa za luty znalazła się 2,1 % pod kreską, sprzedaż detaliczna spadła o 0,8% r/r a do tego wysokie bezrobocie na poziomie 14,4% daje obraz obecnej recesji w popycie wewnętrznym. Za to szybko spadła inflacja, do poziomu 1,3% r/r. Przy celu Rady Polityki Pieniężnej (RPP) wynoszącym 2,5% z odchyleniem +/- 1% po raz pierwszy od 2006 roku znaleźliśmy się poniżej dolnego ograniczenia korytarza.
RPP ku zaskoczeniu wielu analityków dokonała w marcu obniżki stop procentowych o 50 punktów bazowych do najniższego w naszej historii poziomu 3,25%. Była to piąta z rzędu obniżka w sekwencji 25-25-25-25-50. Wiele wskazuje na to, że w kwietniu będzie pauza, ale po ostatniej decyzji wiadomo, że komunikacja z rynkiem nie jest najmocniejszą stroną tej Rady. Jak powiedział jeden z członków RPP pierwszej kadencji rada zachowuje się jak kierowca samochodu, który jadąc do przodu patrzy się we wsteczne lusterko. Wygląda na to, że niewiele się zmieniło w tym zakresie poza tym, że tym samochodem wciąż podróżuje ponad 38 milionów pasażerów. Biorąc pod uwagę to, że decyzje o zmianie stóp procentowych wpływają na realną gospodarkę z kilkumiesięcznym opóźnieniem, podwyżka z maja 2012 roku była spóźniona. Podobnie może być w tym roku. Kolejne obniżki z tego poziomu, wymuszone słabymi danymi makro mogą być spóźnione jeśli gospodarka przyspieszy w drugiej połowie roku.
W ujęciu kwartalnym rentowności obligacji nieznacznie wzrosły przy znacznie wyższej zmienności cen. W porównaniu z końcem 2012 roku rentowność obligacji dziesięcioletnich wzrosła o 20 punktów do poziomu 3,94%, obligacji pięcioletnich o 19 punktów do poziomu 3,42%. Najmniej wzrosła rentowność obligacji dwuletnich, tylko o 5 punktów do poziomu 3,19%. WIBOR 6-miesięczny spadł poniżej 3,5% co jest miłą wiadomością dla wszystkich, którzy zaciągnęli kredyty w polskich złotych.
Tak niskie poziomy rentowności zawdzięczamy głownie inwestorom zagranicznym. Ich poziom zaangażowania w polskie obligacje systematycznie rośnie i przekroczył już 200 mld złotych.Powód jest wciąż ten sam, rentowność około 4% na dziesięcioletniej obligacji w Polsce to znacznie więcej niż 1,3% na dziesięcioletniej obligacji niemieckiej. Duży popyt na polskie obligacje skutecznie wykorzystuje MF bez problemu sprzedając duże pakiety na aukcjach pierwotnych co może się przydać gdyby konieczna była rewizja budżetu w drugiej połowie roku.
Na koniec marca stopa zwrotu z funduszu ING Obligacji od początku roku wyniosła -0,18%. Nasze oczekiwania co do całego roku pozostają ostrożne z uwagi na to, że spodziewamy się w drugiej połowie roku wzrostu rentowności polskich obligacji. W skali bieżącego roku oczekujemy stopy zwrotu z inwestycji w fundusz ING Obligacji na poziomie 2-3% (sprawdź wyniki funduszy dłużnych polskich papierów skarbowych).
Krzysztof Kożuchowski, dyrektor zespołu zarządzania instrumentami udziałowymi ING TFI
10.04.2013

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania