ING TFI: Można oczekiwać ustabilizowania się sytuacji na globalnych rynkach
Miniony tydzień przebiegał pod znakiem solidnej przeceny na globalnych parkietach, gdzie w dalszym ciągu pokutują obawy o rozprzestrzenienie się kryzysu w strefie euro. Większość rynków odnotowało spadek indeksów, spośród których niechlubny prym wiodły rynki rozwinięte (DAX -5,3%, S&P500 -4,7%). Kluczowym czynnikiem kiepskich nastrojów była nieudana aukcja niemieckich obligacji o wartości 6 mld euro. Popyt na nie wystarczył jedynie na pokrycie 2/3 podaży. To zrodziło obawy, że w Europie próżno szukać bezpiecznych przystani i pociągnęło za sobą wzrost rentowności niemieckich bundów. Dodatkowo amerykański PKB w trzecim kwartale okazał się niższy o 0,5 punktu procentowego niż podczas wstępnego odczytu. Pomimo interwencji NBP presji podażowej nie oparł się również złoty, który silnie osłabiał się do głównych walut. Sprzyjało temu obniżenie przez Moody’s ratingu Węgier do poziomu śmieciowego (z Baa3 do Baa1) z perspektywą negatywną. Z kolei w piątek S&P nie oszczędziła Belgii, której ocenę obniżyła z BB do BB-. Kiepskie nastroje na światowych rynkach nie ominęły warszawskich indeksów. WIG stracił na wartości 3,8%, zaś WIG20 3,4%. Znaczniej gorzej radziły sobie małe i średnie spółki, indeksy mWIG40 oraz sWIG80 obniżyły poziomy kolejno o 5,4% oraz 4,6%.
W ujęciu sektorowym, na przestrzeni ubiegłego tygodnia przecena dotknęła w największym stopniu przedstawicieli branży surowcowej (-7,97%), chemicznej (-7,24%) oraz budowlanej (-6,71%). Do relatywnie najsilniejszych należały sektor spożywczy (-0,58%) oraz informatyczny (-0,24%), które rynek zazwyczaj postrzega jako te z grona defensywnych.
Ostatnie informacje napływające z Unii Europejskiej nie napawają optymizmem. Inwestorzy coraz roztropniej podchodzą do inwestycji nawet w papiery wartościowe najbardziej stabilnej europejskiej gospodarki, Niemiec. Najwidoczniej obawiają się oni, że prędzej czy później słabość peryferyjnych gospodarek znajdzie swoje ujście w pogorszeniu sytuacji ekonomicznej wśród dotychczasowych liderów strefy Euro, Niemiec i Francji. Te z kolei dosyć opieszale opracowują plan wyjścia z pogłębiającego się kryzysu, co rynki najwidoczniej odbierają jako brak pomysłu na znalezienie „złotego środka”.
W przeciwieństwie do wielu zachodnioeuropejskich gospodarek, w Polsce dane ekonomiczne nie wykazują oznak drastycznego pogorszenia, czego dowodem były raporty nt. sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej za październik. Pierwszy wskaźnik zaskoczył szeroki rynek notując wzrost o 11% r/r, zaś drugi zanotował poprawę o 6,5% r/r (nieznacznie poniżej konsensusu). Obydwa czynniki powinny mieć znaczący wpływ na utrzymanie silnego wzrostu PKB za czwarty kwartał. Jako jaskółkę nadziei na udany ostatni kwartał 2011 r. należy odbierać rekordowy wynik sprzedaży w tzw. „czarny piątek”, powszechnie uznawany za rozpoczęcie przedświątecznych zakupów za oceanem. W tym roku Amerykanie wydali 11,4 mld USD o 6,6% więcej niż w roku ubiegłym.
Zakładając, że to amerykańskie giełdy są przewodnikiem dla pozostałych, można oczekiwać ustabilizowania się sytuacji na globalnych rynkach i zredukowania straty odnotowanej od początku roku.
Michał Witkowski, Analityk Akcji, ING Investment Management (Polska) S.A.
/kp
Reklama
01.12.2011
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania