Inwestorzy w strachu, gospodarka zmierza ku recesji?
Sentyment inwestorów i konsumentów w USA jest na poziomach, które zazwyczaj wskazują głęboką bessę i recesję. Zazwyczaj pogarszający się sentyment zapowiada pogarszanie się koniunktury giełdowej. Może to być sygnał, że przesilenie jest blisko, a dziś dodatkowo mamy zestaw wydarzeń, który na ten sentyment mocno oddziałuje.
Zacznijmy od gospodarstw domowych, gdzie Indeks sentymentu konsumentów publikowany przez Uniwersytet Michigan spadł do poziomów widzianych w czasie Wielkiego Kryzysu lub w 2022 roku.
Pytanie, czy w gospodarce obecnie jest tak źle, czy podobnie jak w 2022 roku większe znaczenie ma psychologia. Dziś w komentarzach analizujących politykę gospodarczą Trumpa dominuje strach. Strach przed recesją, inflacją, a ostatnio również dalszym pogorszeniem koniunktury giełdowej. Jeżeli okaże się, że gospodarka nie wejdzie w recesję, a zyski firm będą nadal rosnąć, to strach za jakiś czas może zamienić się w euforię.
Jeżeli spojrzymy na wskaźniki sentymentu na rynkach akcji, to właściwie każdy pokazuje wysoki poziom strachu. Większość tych wskaźników osiąga obecnie poziomy, które zazwyczaj pojawiają się w głębokiej bessie, a obecnie S&P 500 od szczytu spadł tylko 10%.
Wskaźnik Fear and Greed podawany przez CNN jest w obszarze ekstremalnego strachu.
Spready pomiędzy obligacjami high yield i investment grade nie dyskontują znaczącego pogorszenia koniunktury. Zazwyczaj w przypadku pojawienia się recesji rynek kredytowy potwierdza sygnały płynące z rynku akcji. Tym razem przynajmniej na razie jest inaczej. Jeżeli taka dywergencja utrzyma się w kolejnych tygodniach, to inwestorzy na rynkach akcji mogą zostać zaskoczeni pozytywnymi informacjami. Rynek kredytowy zazwyczaj lepiej przewiduje recesję niż rynek akcji.
Reklama
Bardzo wysoki poziom pesymizmu panuje wśród inwestorów indywidualnych inwestujących w amerykańskie fundusze. Ostatnia ankieta przeprowadzona przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych pokazuje, że jedynie 19,1% tych inwestorów utrzymuje pozytywne nastawienie do rynku akcji.
Podobne poziomy pesymizmu notowaliśmy w bessach lub kryzysach.
Jesteśmy w bardzo ciekawym okresie zarówno na rynkach akcji, jak również w amerykańskiej gospodarce. Podstawowe pytanie brzmi, czy amerykańska gospodarka jest tak słaba, czy sposób rządzenia prezentowany przez Trumpa wywołuje silne emocjonalne reakcje. Analitycy podkreślają niepewność, którą polityka Trumpa wywołuje w gospodarce. Przy braku przewidywalności kolejnych działań prezydenta USA spada chęć do inwestowania firm, a konsumenci zaczynają oszczędzać. Pytanie jednak, jak poważne będą skutki takich działań. Mamy medialny festiwal wiadomości, które pokazują z jednej strony brak przemyślanej strategii Trumpa dotyczącej ceł, z drugiej strony eksponowanie negatywnych skutków wprowadzania ceł, czyli wzrostu inflacji i spowolnienia wzrostu gospodarczego. Tylko czy gospodarka rzeczywiście osłabnie tak bardzo, czy właśnie jesteśmy „uwodzeni” przez media, które mają wdzięczny temat do grania?
Cła mają negatywny wpływ na gospodarkę, jednak dziś nikt nie jest w stanie policzyć, jak duży. Zwolnienia w administracji publicznej nie zniszczą rynku pracy, bo liczba pracujących w tym sektorze to niespełna 2% wszystkich pracujących w USA. Nie wiemy również, jak na PKB przełożą się deportacje imigrantów. Wiemy natomiast, że w historii USA nie było prezydenta działającego w taki sposób. W dodatku robiącego ze swoich działań medialne show.
Warto jednak zauważyć, że rząd amerykański w tym roku niemal na pewno będzie miał 6% deficytu do PKB. 1,9 biliona dolarów jest właśnie pompowane w gospodarkę. Jeżeli przy takiej stymulacji fiskalnej gospodarka USA weszłaby w recesję, to oznaczałoby, że faktycznie Donald Trump dokonał rzeczy niemal niemożliwej. Administracyjnymi działaniami rozłożył gospodarkę na łopatki.
17.03.2025

Źródło: Creativa Images / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania