Pasywne ETF-y w portfelach aktywnych zarządzających. To ma sens
Są modne, ich globalne aktywa rosną w tempie około +20% rocznie i dziś są wyceniane na około 5 bilionów dolarów. ETF-y, bo on nich mowa, przebojem zdobywają branżę zarządzających aktywami w ostatnich 10 latach
Choć brzmi to paradoksalnie, ale aktywni zarządzający funduszami również z powodzeniem korzystają z pasywnych ETF-ów. I robią to coraz częściej – także w Polsce. Karol Ciuk z zespołu globalnych strategii w Pekao TFI opowiadał w rozmowie Wojciechem Kiermaczem, co to im właściwie daje. – Oprócz efektywności kosztowej, daje to nam pewnego rodzaju wygodę. Za pomocą jednego ETF-u na SP&500 możemy zrobić ekspozycję na cały koszyk spółek, nie kupując ich pojedynczo – mówi Karol Ciuk.
Jak mówił zarządzający, ETF-y dobrze sprawdzają się na dużych, płynnych rynkach, na których pracują tysiące analityków i gdzie trudniej jest droższym funduszom zarządzanym aktywnie z nimi konkurować. Inaczej jest na rynkach mniejszych, egzotycznych i dłużnych, gdzie zarządzający „z krwi i kości” mają większe szanse ze ślepo odwzorowującymi rynek ETF-ami i gdzie koszt utworzenia takiego instrumentu jest wyższy.
Między innymi dlatego Karol Ciuk nie obawia się tego, że w przyszłości na świecie zostaną wyłącznie pasywne ETF-y. – Gdy na rynku jest wielu aktywnych zarządzających, wtedy trudniej konkurować jest o tzw. alfę. Gdybyśmy jednak założyli, że większość rynku to pasywni inwestorzy, to właśnie wtedy pojawi się więcej okazji dla tych aktywnych. Jest zatem pewien poziom równowagi – mówi.
Reklama
22.11.2018
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania