Fundusznie opublikowałjeszcze strukturyaktywów9 copyikonaikonacheckrxFill 1filmIconinfografikaIconwywiadIconGroup 2!!whitesvg/lupaWhitewhitesvg/megafonWhiteGroup 3Page 1GroupGrouplocationcheckBigKontaktGroup 4Fill 1Group 2GroupDO GÓRYWfGroup 8iGroup 3rvxGroup 9

Reklama

Fundusz pod lupą:

QUERCUS Global Balanced

Content 700x200
Content 300x250

Reklama

Notowania - Fundusze Inwestycyjne Otwarte Porównywarka funduszy i ETF-ów

Nie wszyscy walczą dziś z inflacją. Ten kraj dwoi się i troi, aby ją pobudzić

Japonia już od niemal trzech dekad dwoi się i troi, aby pobudzić inflację. Wojna w Ukrainie sprawiła, że ceny przyspieszyły, ale nie na tyle, aby mówić o sukcesie.

Podczas gdy niemal cały świat walczy z szalejącą inflacją, Japonia dwoi się i troi, aby ją nieco bardziej pobudzić. Wybuch wojny w Ukrainie sprawił wprawdzie, że wzrost cen w Kraju Kwitnącej Wiśni przyspieszył, ale wciąż nie na tyle wyraźne, aby można było mówić o sukcesie. Cel banku centralnego trzeciej gospodarki świata wynosi bowiem 2 proc., podczas gdy w marcu japoński wskaźnik cen towarów i usług wzrósł o zaledwie 1,2 proc. r/r. W tym czasie inflacja konsumencka w USA, czyli największej światowej gospodarce, przyspieszyła aż do 8,5 proc. r/r, co jest najwyższą dynamiką od 1981 r. 

Reklama

- Japonia, która od niemal 3 dekad zmagała się z trendami deflacyjnymi jest dziś jednym z nielicznych krajów na świecie, gdzie inflacja nie spędza snu z powiek władz monetarnych i fiskalnych. Przy marcowym odczycie na poziomie 1,2 proc. inflacja konsumpcyjna nadal pozostaje na poziomie niższym niż oficjalny cel banku centralnego (2 proc.) - wskazuje Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI,

Zapisz się na Newsletter
Bądźmy w kontakcie! Prosto na Twojego maila będziemy wysyłać skrót najważniejszych informacji ze świata finansów, powiadomienia o nowościach rynkowych, najnowsze oceny i raporty oraz codzienne notowania wybranych przez Ciebie funduszy inwestycyjnych.
Newsletter

Nie jest jednak tak, że Japończycy nie czują drożyzny po kieszeniach. Czują, szczególnie drogą energię elektryczną, czy żywność. Ale po wyłączeniem tych - najbardziej dziś rosnących - kategorii, Japonia odnotowuje deflację na poziomie -1,6 proc. 

- Teoretycznie, biorąc pod uwagę wyraźny trend słabości japońskiej waluty oraz fakt, że 60 proc. importu żywności oraz 95 proc. importu surowców energetycznych (ropa, skroplony gaz) pochodzi z importu, inflacja powinna być znacznie bardziej widoczna, a jaj dynamika istotnie wyższa, ale póki co tak nie jest - dodaje Jarosław Niedzielewski.

Walka z wiatrakami

Powodów nikłej inflacji w Japonii jest wiele. Zacznijmy od tego, że kraj boryka się z problemem deflacji od wybuchu kryzysu finansowego na początku lat dziewięćdziesiątych. To wystarczająco długo, aby zakorzenić się w deflacyjnym sposobie myślenia. Zwykle bowiem, gdy koszty rosną, znajduje to odzwierciedlenie w cenach produktów i usług.  Ale japońskie przedsiębiorstwa niechętnie przerzucają koszty na konsumentów, bo ci są bardzo wrażliwi na ceny z powodu stojących w miejscu płac. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu ostatnich 20 lat średnia roczna pensja w Japonii zwiększyła się o... 3 proc. i wynosiła na koniec 2020 r.  niecałe 39 tys. USD. To znacznie poniżej średniej OECD, która sięga ponad 49 tys. USD.

- Trzeba tu uwzględnić jedyną w swoim rodzaju japońską specyfikę, która po niemal 3 dekadach permanentnej deflacji, „każe” firmom utrzymywać ceny swoich produktów bez zmian, a z drugiej strony „nie pozwala” pracownikom na domaganie się podwyżek. W przeciwieństwie do niemal całego świata, gdzie płace rosły w ostatnich latach znacząco, a szczególnie w okresie pandemii, średni poziom zarobków w Japonii nie uległ praktycznie zmianie od 1998 roku - wskazuje Jarosław Niedzielewski.

Inflacja nie pędzi tak szybko, bo - podobnie jak w innych państwach - rząd japoński wdraża pakiety pomocowe dla gospodarstw domowych. Podwyższa subsydia np. dla rafinerii, dzięki czemu ceny na stacjach benzynowych rosną wolniej niż mogłyby. Zdaniem Jarosława Niedzielewskiego, największy wpływ na deflację we wskaźniku bazowym jest jednak ogromne, bo o ponad 50 proc. - administracyjne cięcie cen usług operatorów komórkowych.

- Dodatkowo w Japonii obowiązują różne formy fiskalnego wsparcia czy to dla małych firm, czy dla konkretnych branż takich jak turystyka, rybołówstwo, przemysł drzewny czy spożywczy, które wprowadzono w związku z pandemią lub w obliczu rosnących cen importowanych dóbr, w tym kosztów energii. Dzięki tym subsydiom firmy nie muszą podnosić cen swoich produktów. Wprowadzony ostatnio pakiet antyinflacyjny dodatkowo obejmuje pożyczki praktycznie bez odsetek, dodatki dla mniej zamożnych rodzin z dziećmi i inne formy pomocy - wylicza ekspert Investors TFI.

I dodaje, że utrzymywane od lat na bardzo niskim poziomie stopy procentowe oraz umiarkowany wzrost cen nieruchomości, trwający dopiero od kilku lat, spowodował, że nominalny poziom czynszu w Japonii praktycznie się nie zmienił od lat, a odpowiada on za niemal jedną piątą indeksu CPI.

 - Kilkunastoprocentowy udział w koszyku inflacyjnym cen regulowanych przez państwo, które nie jest skore do dokonywania jakichkolwiek podwyżek, także ma swój udział w utrzymywaniu się w Japonii niskiej inflacji - zaznacza Jarosław Niedzielewski.

Gaz i hamulec

Kiedy Shinzo Abe rozpoczął swoją drugą kadencję jako premier w 2012 roku, był chętny do walki z deflacją poprzez agresywne łagodzenie polityki pieniężnej. W efekcie, japoński bank centralny pod przewodnictwem Haruhiko Kurody, przez ostatnią niemal dekadę zalewał rynki gotówką, ale z marnym skutkiem. Bo inflacji pobudzić się nie udało, za to Japonia stała się najbardziej zadłużonym krajem na świecie. Dług do PKB przekracza już 260 proc., a dynamiczny w ostatnim czasie wzrost rentowności obligacji globalnie wywiera też presję na papiery japońskie. W rezultacie bank centralny zdecydował się na kontrolę krzywej rentowności i utrzymywanie dochodowości obligacji 10-letnich na poziomie 0,25 proc. Przypomnijmy, że rentowności amerykańskich dziesięciolatek sięgają w tym czasie 2,8 proc., a polskich - przekraczają 6 proc.

Obejmując urząd premiera Japonii w październiku 2021 r., Fumio Kishida wysłał jasny sygnał, że podniesienie płac jest jednym z głównych priorytetów jego programu gospodarczego i kluczowym elementem „nowego kapitalizmu”. 

- Aby poradzić sobie z rosnącymi cenami, zastosujemy wszelkie możliwe środki polityczne w celu ochrony źródeł utrzymania gospodarstw domowych, umożliwiając firmom przenoszenie kosztów i tworząc warunki do podnoszenia płac – mówi Fumio Kishida w marcu tego roku.

Wojna w Ukrainie nieco jednak "pomogła" inflacji, która w ostatnich miesiącach dotarła również do Japonii. Jarosław Niedzielewski zauważa, że firmy, które od lat lub nawet dekad nie zmieniały cen swoich produktów, zaczęły ogłaszać pierwsze podwyżki.

- Objęły one ostatnio takie produkty jak mleko, opony, artykuły higieniczne, bilety lotnicze i kolejowe, a także bardzo popularne, niemal kultowe (sprzedawane od 40 lat w tej samej cenie) chrupki kukurydziane marki Umaibo od firmy Yaokin („szokująca” podwyżka o 20 proc. w tym roku) - wskazuje specjalista Investors TFI.

Zwraca też uwagę, że choć inflacja konsumpcyjna jest wciąż niska, to już indeks cen producentów w Japonii wzrósł w ciągu roku o niemal 10 proc- To może sugerować, że wprawdzie z pewnym, „kulturowym” opóźnieniem, ale koniec końców szerząca się wszędzie inflacja „dopadnie” też Kraj Kwitnącej Wiśni. I chociaż japoński bank centralny starał się jak mógł, od lat, wywołać inflację w deflacyjnym środowisku (w dużej mierze związanym z tamtejszą demografią) to wychodzi na to, że ta inflacja do Japonii właśnie dociera, ale nie ma ona takiego charakteru na jaki liczyły władze monetarne, a więc nie jest popytowa - uważa Jarosław Niedzielewski.

Czynnikiem wspierającym trendy inflacyjne jest też słabnąca japońska waluta, która jedynie w tym roku straciła do amerykańskiego dolara już niemal 10 proc. Jen jest ofiarą polityki banku centralnego, zakładającej kontrolę krzywej rentowności. 

- Słabszy jen to kolejny czynnik wspierający trendy inflacyjne, ale te mniej „pożądane” – kosztowe (drożejący import), a nie popytowe. Z drugiej strony japoński rząd zwiększa działania fiskalne i dziurę budżetową m.in. starając się wspomóc firmy i konsumentów, sztucznie ograniczając skalę wzrostu oficjalnej inflacji. Wygląda to tak, że jedną ręką powiększamy, a drugą ręką zmniejszamy wskaźniki inflacji, a ostatecznym rezultatem jest rosnące zadłużenie, które i tak skupuje bank centralny tworząc pieniądze z niczego - dodaje Jarosław Niedzielewski.

Co z tą giełdą?

Ekspert zauważa, że jeszcze kilka lat temu tak istotne osłabienie jena, wywołałoby wielką falę zwyżek większości notowanych na tokijskiej giełdzie spółek, historycznie mocno uzależnionych od przychodów z eksportu. Tymczasem w tym roku jen osłabił się do dolara o 10 proc., a indeks Nikkei 225, zanurkował od początku roku o ponad 7 proc. 

- Podobnie jak w przypadku chińskiego rynku akcji, również na japońskiej giełdzie, wzorem Wall Street coraz większą rolę w ostatnich latach zaczęły na rynku odgrywać spółki technologiczne i wzrostowe, jak Softbank, czy półprzewodnikowy - Tokyo Electron. Niestety ostatni rok dla wielu firm technologicznych i wzrostowych, tak w USA, jak i w Chinach okazał się bardzo słaby, szczególnie w konfrontacji w rosnącymi rentownościami obligacji (spadające mnożniki wycen). Sytuacja ta odbiła się także na Softbanku, do niedawna drugiej co do udziału spółki w indeksie Nikkei 225, który spadł w ciągu ostatniego roku o połowę, przyczyniając się walnie do słabości tokijskiej giełdy - wyjaśnia Jarosław Niedzielewski.

Dodaje on jednak, że w Japonii wciąż notowanych jest wiele spółek przemysłowych, o eksportowym profilu, a cała giełda jest dość zdywersyfikowana sektorowo.

- Wiele spółek może poszczycić się atrakcyjną wyceną, wysoka marżowością i co istotne bardzo dużą ilością gotówki nagromadzonej w ostatnich latach na bilansach. Zarówno japońska gospodarka, jak i jej rynek akcji wydają się wciąż ciekawym miejscem do inwestycji i sposobem na regionalne zdywersyfikowanie portfela. Problemem może być oczywiście kwestia waluty, jednak (w przeciwieństwie do Turcji) inwestorzy mają efektywną możliwość zabezpieczenia pozycji walutowej lub skorzystania z oferty funduszy, które taką opcję mają zaszytą w politykę inwestycyjną - zauważa Jarosław Niedzielewski.

W ofercie krajowych TFI znajdziemy jednak zaledwie dwa tego typu fundusze. Pierwszy z nich, PKO Akcji Rynku Japońskiego, stracił w tym roku 8,5 proc., a jego jedyny rywal - NN (L) Japonia - zyskał 0,1 proc.  Nie są to jednak rozwiązania zbyt popularne, bowiem ich łączne aktywa nie przekraczają 200 mln zł.

Tylko u nas

27.04.2022

Japonia walczy nie z lecz o inflację. Oto z jakim skutkiem

Źródło: surassawadee / Shutterstock.com

Napisz komentarz

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Przejdź do logowania

Wszystkie komentarze (0)

Polecamy

Co wybrać - Ike czy Ikze?
Reklama
Ranking funduszy inwestycyjnych wrzesień 2025
Reklama
Dbamy o twoją prywatność
Strona Analizy.pl używa plików cookies i przetwarza dane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu i poprawy jakości świadczonych usług oraz w celach analitycznych, statystycznych i marketingowych. Szanujemy Twoją prywatność, dlatego używamy plików cookies tylko za Twoją zgodą. Wybierz Ustawienia, aby zapoznać się ze szczegółami i zarządzać opcjami. Możesz dostosować swoje preferencje w każdym momencie na stronie Ustawienia prywatności. Aby uzyskać więcej informacji zapoznaj się z naszą Polityką prywatności.
×

7 października 2025

Fund Forum
2025

Rozdzielczość Twojego urządzenia jest zbyt niska.
Obróć ekran lub powiększ okno przeglądarki.