Słabnący w oczach złoty to poważny problem dla RPP. I nie jedyny
To, że RPP podniesie jutro stopy procentowe, jest pewne. Pytanie jednak, o ile. Ekstremalnie droga ropa naftowa i słabnący w oczach złoty to argumenty za szybszym zacieśnianiem polityki monetarnej. Część ekonomistów zakłada podwyżkę o 100 pkt baz.
Do rangi głównego problemu urasta kwestia kursu walutowego. Jego poziom i dynamika stwarzają obecnie ryzyko pogłębienia szoku cenowego, a dotychczasowa, skoordynowana interwencja NBP i MF nie wystarczyła, by zrównoważyć wzrost premii za ryzyko i słabszy wzrost gospodarczy. Z tego względu uważamy, że RPP zdecyduje się wykorzystać ścieżkę stóp procentowych do wpłynięcia na dynamikę tych procesów. Zamiast spodziewanych wcześniej 50 pb, stopy procentowe na najbliższym posiedzeniu wzrosną o 100 pb - wskazują w porannym komentarzu ekonomiści Pekao BP.
Reklama
Od wybuchu wojny w Ukrainie polska waluta słabnie w oczach. Dość powiedzieć, że za euro płacić musimy już niemal 5 zł. Analitycy wyjaśniają, że kapitał ucieka z Polski w obawie przed rozprzestrzenieniem się wojny na inne kraje. W ubiegłym tygodniu NBP trzykrotnie interweniował na rynku walutowym, aby ograniczyć skalę osłabienia złotego.
- Potężne ruchy na rynku walutowym trwają. Mamy do czynienia z ucieczką od ryzyka (kierunek CHF, USD), czego ofiarą stają się także waluty europejskich rynków wschodzących, w tym złoty (silna korelacja z EURUSD, historycznie silna korelacja z EURRUB). NBP interweniował już w ostatnich dniach co najmniej 2 razy, pojawiły się informacje od MF, że środki europejskie będą wymieniane na złote na rynku (a nie w NBP), zapowiadana jest kolejna tarcza. Do tej pory nie ustabilizowało to jednak kursu - wskazują analitycy mBanku.
- To co dzieje się na rynku walutowym, a w szczególności na złotym, można nazwać paniką. Złoty w relacji do euro od 21 lutego osłabił się o ponad 10 proc. To przecena bez precedensu. To efekt uciekającego kapitału z powodu obaw o rozprzestrzenienie się wojny na inne kraje. Bezpośrednie graniczenie z Ukrainą cały czas stwarza ryzyko, że konflikt może „rozlać się” na nasze terytorium. Oczywiście w tym momencie jest to mało prawdopodobne, pamiętajmy, że Polska należy do NATO, a wschodnia flanka jest coraz mocniej wzmacniania w ostatnich miesiącach. Tak czy inaczej, emocje biorą górę. Ruch deprecjacyjny jest w pewnym stopniu (w mniejszym) wywołany również faktem, że Polacy częściej w ostatnim czasie sprzedają naszą walutę i kierują swoje oszczędności głównie do dolara. Ciężko w tym momencie oszacować, kiedy wyprzedaż się skończy - ocenia Łukasz Zembik, analityk TMS Brokers.
RPP ma poważny dylemat
Słabnący złoty mocno utrudnia Radzie Polityki Pieniężnej walkę na innym froncie - na froncie z szalejącą inflacją. Konsensus prognoz ekonomistów zakłada, że na jutrzejszym (8 marca) posiedzeniu RPP podniesie stopy procentowe o 50 pkt bazowych. Eksperci wskazują jednak, że słaby złoty i ekstremalnie droga ropa naftowa otwierają drogę do szybszego zacieśniania polityki monetarnej.
- Rosyjska inwazja na Ukrainę oznacza szok o charakterze stagflacyjnym, prowadzący do wyższej inflacji i niższego wzrostu gospodarczego. W takim otoczeniu polityka banku centralnego robi się coraz bardziej skomplikowana. Z jednej strony, wzrost inflacji oczekiwany ze względu na skutki wojny ma w jeszcze większym stopniu niż wcześniej charakter negatywnego szoku podażowego, więc władze monetarne mogłyby zacząć większą wagę przypisywać zagrożeniom dla wzrostu gospodarczego. Z drugiej strony, silna presja na deprecjację złotego skłania do bardziej zdecydowanych działań. W takiej sytuacji, RPP może zdecydować się na szybsze, bardziej skoncentrowane podwyżki stóp (np. ruch o 75pb w marcu), ale bez zwiększania skali łącznego zaostrzenia polityki pieniężnej (docelowy poziom stopy referencyjnej niekoniecznie wyraźnie powyżej 4 proc.) - wskazują ekonomiści PKO BP.
- Oczekujemy, że RPP podniesie stopę procentową o 50pb do 3,25 proc. Dostrzegamy jednocześnie ryzyko, że podwyżka może być większa, biorąc pod uwagę silną presję na osłabienie kursu złotego w ostatnich dniach - przewidują z kolei ekonomiści Credit Agricole.
Analitycy mBanku uważają natomiast, że RPP będzie kontynuowała cykl podwyżek stóp procentowych, ale bez przyspieszenia. Prowadzona polityka pieniężna ma być - ich zdaniem - nadal ukierunkowana na zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych oraz zapobieganie występowaniu efektów drugiej rundy w średnim okresie.
- Uważamy, że jutro dokonana zostanie podwyżka o 50pb. Jak to zniesie kurs? Prawdopodobnie w pierwszej reakcji niezbyt dobrze. Większa skala podwyżek stóp procentowych (bliższa tej oczekiwanej przez rynek lub nawet wyższa) być może miałaby pozytywne przełożenie na kurs, ale prawdopodobnie tymczasowe – mogłaby prowadzić do zwiększenia apetytu rynkowego na dalsze, bardzo zdecydowane ruchy. Dodatkowo, bardziej zdecydowane zacieśnienie polityki pieniężnej prowadziłoby do dalszego cięcia prognoz (coraz bardziej zdecydowane spowolnienie), co samo w sobie byłoby dla złotego negatywne - wskazują specjaliści mBanku.
Droga ropa, droga żywność. Co z inflacją?
W poniedziałek, 7 marca, ceny ropy naftowej sięgnęły poziom 130 dolarów za baryłkę. W ten sposób inwestorzy zareagowali na informacje, że USA prowadzą "aktywne rozmowy" z krajami europejskimi na temat zakazu importu rosyjskiej ropy.
- W niedzielę sekretarz stanu USA poinformował, że USA i ich europejscy sojusznicy dyskutują na temat wprowadzeniem takiego rozwiązania. Wprowadzenie embarga przyczyniłoby się do wzrostu inflacji oraz pogorszenia koniunktury w Polsce i zagranicą, a tym samym silniejszego spowolnienia wzrostu gospodarczego. Kolejnym czynnikiem ryzyka jest stopień zaangażowania państw NATO w konflikt. Ewentualne wprowadzenie strefy zakazu lotów (tzw. no-fly zone) nad Ukrainą znacząco zwiększyłoby niepewność, co oddziaływałoby w kierunku głębszego spowolnienia konsumpcji i inwestycji oraz osłabienia kursu złotego - wskazują ekonomiści Credit Agricole.
Ekonomiści banku prognozują, ze w całym 2022 roku inflacja w Polsce wyniesie 8 proc. r/r, a w kolejnym wyhamuje do 5,1 proc. - W naszej prognozie założyliśmy, że czas obowiązywania Tarczy Antyinflacyjnej zostanie wydłużony do końca 2023 r. Jeśli tarcza zostałaby wygaszona wcześniej (w sierpniu br., czy w styczniu 2023 r.) to zgodnie - z naszymi szacunkami - inflacja przekroczyłaby wówczas 10 proc. Uważamy, że rząd będzie chciał uniknąć materializacji takiego scenariusza biorąc pod uwagę wybory parlamentarne zaplanowane na 2023 r. - zastrzegają eksperci Cedit Agricole.
07.03.2022

Źródło: Barbol / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania