Fundusznie opublikowałjeszcze strukturyaktywów9 copyikonaikonacheckrxFill 1filmIconinfografikaIconwywiadIconGroup 2!!whitesvg/lupaWhitewhitesvg/megafonWhiteGroup 3Page 1GroupGrouplocationcheckBigKontaktGroup 4Fill 1Group 2GroupDO GÓRYWfGroup 8iGroup 3rvxGroup 9

OSTRZEŻENIE!!!

Oszuści podszywają się pod Analizy Online!

Temat tygodnia
Z rynkiem akcji za pan brat

Partner

Logo partnera

Fundusze absolutnej stopy zwrotu. Hit czy kit?

Nie są świętym Graalem inwestycji, ale też nie brakuje im zalet. Inwestować mogą w każdym miejscu globu, a do obrony portfeli używają niemal wszystkich narzędzi znanych w świecie finansów. Cel? Zysk niezależny od koniunktury.

Fundusze absolutnej stopy zwrotu mają zarabiać bez względu na to, w którą stronę podążają indeksy giełdowe, ceny obligacji, czy waluty. Nie oznacza to jednak, że rywalizują o jak największe zyski. Wręcz przeciwnie. Ich stopy zwrotu powinny być stabilne i powtarzalne, ale niekoniecznie najwyższe. Inwestować mogą w każdym miejscu globu, a do obrony portfeli używają niemal wszystkich narzędzi znanych w świecie finansów. I jak pokazała historia, z pewnością nie są świętym Graalem inwestycji, ale mogą być ciekawym sposobem na dywersyfikację portfela.

Reklama

Wiele strategii, jeden cel

Tradycyjne fundusze benchmarkowe określają swój sukces w kategoriach względnych – ich celem jest bowiem „bicie” portfela wzorcowego, czyli wspomnianego benchmarku (np. indeksu WIG). W praktyce oznacza to, że inwestor powinien być zadowolony, gdy WIG zanurkuje o 10 proc., a jego fundusz akcji polskich straci 7 proc. Pokonał bowiem benchmark o 3 pkt proc. W rzeczywistości jednak kiepskie to pocieszenie, gdy nasze oszczędności mimo wszystko kurczą się.

Zapisz się na Newsletter
Bądźmy w kontakcie! Prosto na Twojego maila będziemy wysyłać skrót najważniejszych informacji ze świata finansów, powiadomienia o nowościach rynkowych, najnowsze oceny i raporty oraz codzienne notowania wybranych przez Ciebie funduszy inwestycyjnych.
Newsletter

Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że fundusze o tradycyjnych strategiach, np. akcji polskich, muszą przestrzegać zapisów statutowych, które określają, czy wręcz narzucają im minimalną alokację w akcje (np. 66 proc. aktywów netto). W rezultacie, nawet gdy zarządzający funduszem spodziewa się giełdowej bessy, to nie ma możliwości sprzedaży wszystkich papierów udziałowych, a tym samym pełnej ochrony portfela przed stratą. Fundusze absolutnej stopy zwrotu nie podążają za benchmarkami, więc nie mają takich ograniczeń i giełdową zawieruchę mogą przeczekać w bezpieczniejszych zakątkach rynku finansowego.

Nie oznacza to jednak, że fundusze absolute return nie posiadają żadnej stopy odniesienia. Posiadają. Ich zyski powinny bowiem przewyższać tzw. stopę wolną od ryzyka (lub jej wielokrotność), którą w Polsce w praktyce wyznaczać może np. rentowność bonów skarbowych czy oprocentowanie depozytów. I tylko z pozoru wydaje się to nisko postawiona poprzeczka. Bo choć podczas hossy strategie absolutnego zwrotu mogą przegrywać z benchmarkowymi funduszami, to jednak znacząco powinny je dystansować i przede wszystkim chronić portfel przed stratami, gdy na rynkach zapanuje bessa. A to nie jest łatwe zadanie.

Swój statutowy cel fundusze absolute return realizują na wiele różnych sposobów. Mogą inwestować w każdym miejscu globu i używać niemal wszystkich instrumentów znanych w świecie w finansów: akcji, obligacji, walut, instrumentów pochodnych, dźwigni finansowej, arbitrażu, czy wreszcie krótkiej sprzedaży. To właśnie dzięki niej fundusze absolutnej stopy zwrotu mogą zarabiać, gdy ceny akcji, walut czy surowców spadają.

Na czym polega ten mechanizm? Przykładowo: zarządzający funduszem przewiduje, że akcje KGHM będą tanieć. Chce na tym zarobić. Nie ma jednak tych papierów w portfelu. Pożycza więc od brokera np. 1000 akcji i natychmiast sprzedaje na giełdzie po 150 zł za sztukę. Z transakcji inkasuje 150 tys. zł. Następnie czeka, aż notowania KGHM rzeczywiście spadną. Wówczas odkupuje na rynku tę samą liczbę akcji, lecz po niższej cenie (np. 120 zł) i oddaje je brokerowi. Rezultat: sprzedał drożej (za 150 tys. zł), kupił tanio (za 120 tys. zł), więc zarobił (30 tys. zł.). Problem pojawia się, gdy kurs KGHM jednak nie spadnie, wręcz wzrośnie, np. do 160 zł. W takim wypadku fundusz grający „na krótko” ponosi stratę w wysokości 10 tys. zł. Nazywane potocznie „shortowanie” ma więc sens tylko wtedy, gdy na rynkach panuje trend spadkowy. Krótką sprzedaż fundusze absolutnej stopy zwrotu najczęściej wykorzystują w strategii long/short. Polega ona na zajmowaniu równocześnie długich i krótkich pozycji, zabezpieczając się w ten sposób przed stratami.

Wśród krajowych funduszy popularna jest również strategia global macro. W takim przypadku zarządzający inwestuje zwykle w najbardziej płynne instrumenty (np. obligacje skarbowe, waluty, czy kontrakty na indeksy giełdowe), których ceny kształtowane są przez zmiany gospodarcze. Dodatnia stopa zwrotu ma być pochodną ciągłego kupowania instrumentów drożejących i sprzedawania taniejących. Fundusze absolutnej stopy zwrotu mogą stosować też tzw. pair trading, fixed income arbitrage, a nawet zarabiać na nadzwyczajnych sytuacjach w spółkach, np. bankructwach czy fuzjach.

Skuteczność pod lupą

Fundusze absolutnej stopy zwrotu zaczęły masowo pojawiać się na polskim rynku w latach 2009-10. Po bolesnych doświadczeniach kryzysu finansowego z 2008 r. inwestorzy domagali się bowiem spokojnego snu, a ten – przynajmniej w teorii – miały zapewnić strategie absolute return. Magia „bezwzględnego zysku” działała jak magnes. Wystarczy powiedzieć, że w pod koniec 2010 r. w tego rodzaju funduszach Polacy mieli zgromadzone zaledwie 2,5 mld zł, podczas gdy 7 lat później - już ponad 15 mld zł. Stanowiło to wówczas ponad 5 proc. rynku.

W 2018 r. czar prysł. Okazało się bowiem, że źródłem zysków, popularnych w tym czasie funduszy absolute return, są akcje małych i niepłynnych spółek z GPW, których ceny zaczęły spadać, gdy wybuchła afera GetBacku. Później o tej grupie produktów mówiło się albo źle albo wcale, a ich aktywa spadły do niecałych 5 mld zł. W październiku ubiegłego roku nastąpił jednak przełom. Koronawirusowa hossa, ale też podwyższona zmienność na rynkach, mocno wsparły wyniki funduszy absolute return. A wraz z poprawą efektywności pojawiły się też napływy. Jedynie w tym roku bilans sprzedaży sięgnął 1,1 mld zł netto.

Mimo wielu zalet, fundusze absolute return nie są jednak świętym Graalem inwestycji i powinny stanowić jedynie uzupełnienie, a nie rdzeń naszego portfela. Niels Bohr mawiał, że przewidywanie jest sztuką trudną - szczególnie jeżeli chodzi o przyszłość. Tymczasem zajęcie na rynku np. krótkiej pozycji jest swego rodzaju zakładem o przyszłość. Innymi słowy: sukces funduszy absolutnej stopy zwrotu zależy od wyczucia rynku i umiejętności zarządzającego. Jedna poważna wpadka może zniweczyć zyski z wielu wcześniejszych, udanych transakcji.

Dlatego zanim zdecydujemy się na inwestycję, należy wybrany fundusz solidnie prześwietlić pod kątem m.in. koncentracji czy płynności portfela. Przede wszystkim jednak trzeba sprawdzić, czy realizuje on swoje sztandarowe zadanie: zarabia w każdych warunkach. To najlepiej zbadać, patrząc na powtarzalność stóp zwrotu w wybranych okresach. Dobry fundusz absolutnej stopy zwrotu powinien osiągać dodatnie wyniki w sposób stabilny i powtarzalny w wybranym horyzoncie, np. rocznym. Im więcej takich okresów zakończył z zyskiem, tym większa szansa, że nas nie zawiedzie.

Można też zerknąć na popularne miary zmienności, jak współczynnik Sharpe’a. Określa on wysokość premii za ryzyko przypadającej na jednostkę ryzyka całkowitego inwestycji (mierzonego odchyleniem standardowym). Im większa wartość wskaźnika, tym lepsza stopa zwrotu w relacji do ponoszonego ryzyka.

Nie bez znaczenia są też koszty. W przypadku funduszy absolute return, stałej opłacie za zarządzanie towarzyszy zazwyczaj tzw. opłata za sukces (z ang. success fee). Jest ona najczęściej pobierana wtedy, gdy zarządzającym uda się spełnić konkretne kryteria dotyczące wypracowanych wyników. Sposoby jej naliczania są zróżnicowane i warto się z nimi zapoznać. Istotne, aby łączny poziom opłat, mierzony np. wskaźnikiem kosztów całkowitych (z ang. total expense ratio, TER), nie był zbyt wysoki.

Tylko u nas

09.11.2021

Fundusze absolutnej stopy zwrotu. Hit czy kit?

Źródło: Gumpanat / Shutterstock.com

Napisz komentarz

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Przejdź do logowania

Wszystkie komentarze (0)

Polecamy

Co wybrać - Ike czy Ikze?
Reklama
Ranking funduszy inwestycyjnych październik 2025
Reklama
Dbamy o twoją prywatność
Strona Analizy.pl używa plików cookies i przetwarza dane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu i poprawy jakości świadczonych usług oraz w celach analitycznych, statystycznych i marketingowych. Szanujemy Twoją prywatność, dlatego używamy plików cookies tylko za Twoją zgodą. Wybierz Ustawienia, aby zapoznać się ze szczegółami i zarządzać opcjami. Możesz dostosować swoje preferencje w każdym momencie na stronie Ustawienia prywatności. Aby uzyskać więcej informacji zapoznaj się z naszą Polityką prywatności.
×

7 października 2025

Fund Forum
2025

Rozdzielczość Twojego urządzenia jest zbyt niska.
Obróć ekran lub powiększ okno przeglądarki.