Rynki wschodzące i surowce jak dwa bratanki?
Czy koniunktura na rynkach wschodzących i surowcowych jest ze sobą powiązana? Wyjaśniamy zależności, wskazując równocześnie na prognozy rynkowe.
Od kwietnia ubiegłego roku na rynkach surowcowych panuje silna tendencja wzrostowa. I choć jedynie w tym roku ceny niektórych kluczowych towarów wzrosły już nawet o 30 proc., to jednak prognozy ekspertów wskazują, że rajd dopiero się rozkręca. Tymczasem na rynkach wschodzących koniunktura również nabiera rumieńców. Skąd ta zależność?
Reklama
- Sytuacja na rynku surowców oraz kondycja rynków wschodzących są ze sobą ściśle powiązane. Wiele państw rozwijających się, szczególnie tych obecnych w indeksach obligacyjnych, jest eksporterami surowców. Wynika to z faktu, że państwom oraz przedsiębiorstwom o takim profilu łatwiej jest uplasować emisję na rynku obligacji denominowanych w dolarach. Przychody w dolarach z tytułu działalności wydobywczej zmniejszają w końcu ryzyko zadłużenia denominowanego w tej walucie. Eksporterzy dysponują więc naturalnym zabezpieczeniem walutowym - wyjaśnia Jarosław Leśniczak, dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU.
Supercykl surowcowy?
Z prognoz Goldman Sachs kreślonych w styczniu tego roku wynika, że jesteśmy obecnie świadkami początku nowego supercyklu towarowego, a więc okresu, w którym ceny towarów dynamicznie rosną i na wysokich poziomach utrzymują się przez co najmniej dekadę. Paliwem do rajdu notowań są zwykle w tym czasie m.in. ogromne inwestycje infrastrukturalne. Zdaniem ekspertów Goldman Sachs w obecnym supercyklu w grę mogą wchodzić podobne siły, które napędzały rynek towarowy w latach 2000 - 2011 roku.
Okres ten był przełomowy zwłaszcza dla cen metali przemysłowych, które rosły wraz z uprzemysłowieniem w krajach wschodzących, w szczególności w Chinach. Dość powiedzieć, że miedź podrożała z nieco poniżej 2 tys. dolarów za tonę w 2000 r. do ponad 10 tys. dolarów w lutym 2011 r. Wcześniej podobne zjawiska na rynkach surowcowych obserwowaliśmy podczas industrializacji Stanów Zjednoczonych pod koniec XIX wieku i w trakcie odbudowy Europy i Japonii po II wojnie światowej.
W 2011 r. rynek surowcowy utknął w bessie, w której znajdował się do ubiegłego roku. Gdy pojawiły się szczepionki, a poszczególne kraje, zwłaszcza USA i Chiny, zaczęły luzować obostrzenia pandemiczne i otwierać gospodarkę, pojawił się wzmożony popyt na surowce. Sęk w tym, że zderzył się on z ogromnymi zakłóceniami w globalnych łańcuchach dostaw. Problemy te widać w danych PMI - producenci ankietowani w badaniach już od kilku miesięcy wskazują na olbrzymie niedobory komponentów i inflację kosztową. W maju wskaźnik PMI dla przemysłu w Polsce wzrósł z 53,7 do 57,2 pkt. i znalazł się na najwyższym poziomie w historii badania. Tempo wzrostu produkcji i nowych zamówień znacznie przyspieszyło, a niedobory podaży surowców na rynkach wywołały rekordowe opóźnienia w dostawach.
Ekonomiści przewidują, że w kolejnych miesiącach postpandemiczne odbicie, w Polsce i na świecie, generować powinno nadal duży wzrost zamówień. Ale o ile jednak przemysł nie musi martwić się popytem na swoje produkty, o tyle trudniejszy dostęp do surowców i materiałów, a także ich bardzo wysokie i wciąż rosnące ceny, będą głównym problemem po stronie podażowej. Zakłócenia w łańcuchach dostaw w połączeniu z bezprecedensową stymulacją fiskalną i monetarną na świecie wywołały rajd cen na rynkach towarowych. Goldman Sachs wskazuje, że ubiegłoroczne odbicie notowań surowców to dopiero "początek znacznie dłuższej strukturalnej hossy". Powodem jest polityka rządów poszczególnych krajów na świecie, szczególnie tych największych, ukierunkowana na zwiększanie wydatków infrastrukturalnych w celu katalizowania wzrostu gospodarczego po koronawirusowej recesji. A do budowy nowych dróg, linii kolejowych, sieci energetycznych, czy portów potrzeba będzie milionów ton różnego rodzaju surowców.
- Napędzany polityką popyt tworzy cykl inwestycyjny, który będzie większy niż w krajach BRICS w latach 2000. Nie tak duży jak w latach 70., ale mówimy jednak o tego rodzaju hossie na rynku towarów – uważa Jeffrey Currie, szef działu analiz surowcowych w banku Goldman Sachs.
Ponadto, w otoczeniu wysokiej inflacji i zerowych, czy wręcz ujemnych stóp procentowych inwestorzy coraz chętniej znajdują schronienie dla swojego kapitału właśnie na rynku surowcowych, co dodatkowo napędzająca wzrost cen towarów. Jedynie w tym roku surowcowy indeks CRB wzrósł już o niemal 25 proc. W tym czasie na rynkach krajów wschodzących zaczęła rozkwitać hossa.
Dwa bratanki
Jak hossa surowcowa wpływa na rynki wschodzące? Jarosław Leśniczak z TFI PZU wyjaśnia, że wyższe ceny surowców poprawiają bilans zewnętrzny państw-eksporterów i stąd mają szczególnie korzystny wpływ na kursy walutowe oraz obligacje denominowane w dolarach. Wśród rynków wschodzących mamy do czynienia z ważnymi graczami na rynku paliw (Rosja, Kolumbia, Meksyk, Malezja), znaczącymi eksporterami kopalin (miedź w Chile, miedź i złoto w Peru, złoto i platyna w RPA, ruda żelaza w Brazylii) oraz żywności (soja w Argentynie, ryby i wino w Chile oraz ryż w Tajlandii).
- Analiza przypadku wpływu ropy naftowej dostarcza interesujących wniosków. Otóż pozytywny wpływ drożejącej ceny ropy naftowej w przeszłości nie ograniczał się tylko do jej eksporterów. Nawet waluty importerów zyskiwały do USD w okresach hossy na rynku ropy. Oczywiście wrażliwość walut państw-importerów była niższa niż eksporterów, ale z punktu widzenia średniej umacniały się mimo negatywnego wpływu zjawiska na ich terms of trade oraz rachunek obrotów bieżących - zauważa Jarosław Leśniczak. Ekspert wskazuje, że fenomen ten wynika z dwóch czynników.
- Z jednej strony wyższe ceny surowców są często rezultatem wyższego wzrostu gospodarczego globalnie (co jest szczególnie charakterystyczne dla cen metali przemysłowych), zaś okresy wysokiego wzrostu gospodarczego są pozytywnym otoczeniem dla rynków wschodzących ogółem. Jest to zasada odnosząca się szczególnie do eksporterów dóbr przetworzonych (przynajmniej tak długo, jak presje inflacyjne w USA nie doprowadzają do podwyżek stop przez Fed, co podkopuje pozytywny wpływ wyższego wzrostu). Co więcej, wyższe ceny surowców często współwystępują ze słabością dolara amerykańskiego - dodaje Jarosław Leśniczak.
Konrad Konefał, młodszy zarządzający w Biurze Alokacji i Instrumentów Dłużnych TFI PZU wyjaśnia, że sile dolara zwykle towarzyszy słabość cen surowców. I na odwrót.
- Ponieważ rynki wschodzące składają w dużej mierze z państw-eksporterów, niższe ceny surowców szkodzą tej klasie aktywów ogółem. Powodują osłabienie kursu walut lokalnych oraz wywierają presję na wzrost spreadów kredytowych poprzez pogorszenie terms of trade. Rynki akcji rynków wschodzących mogą także paść ofiarą tej zależności, ze względu na częsty fenomen wysokiej koncentracji eksporterów surowców w głównych indeksach akcyjnych - wskazuje Konrad Konefał.
Ekspert przypomina, że na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy rola kursu walutowego znacznie wzrosła z punktu widzenia Fedu. - Polityka pieniężna wzmagająca osłabienie dolara była przyczyną, dla której gospodarka USA uniknęła deflacji w okresie pandemicznym – przy zwalniającej inflacji usług to rosnąca inflacja dóbr wsparła wskaźnik CPI. Reflacyjna polityka fiskalna rządu USA nastawiona na drastyczne zwiększenie wydatków fiskalnych będzie wspierać ten trend w nadchodzących kwartałach. Jej rezultatem jest zwiększenie tzw. twin deficit (suma deficytu na rachunku obrotów bieżących oraz deficytu budżetowego jako procent PKB) do poziomów niespotykanych od dziesięcioleci - przewiduje Konrad Konefał.
Zatem słabszy dolar i oczekiwania, że globalne łańcuchy dostaw nabiorą rozpędu, mogą podnosić atrakcyjność krajów wschodzących w oczach inwestorów.
10.06.2021

Źródło: TaurusY/ Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania