Przegląd aktualnej sytuacji na rynkach krajów wschodzących
Tak długo, jak sytuacja na głównych rynkach finansowych nie zacznie się odwracać, to kraje wschodzące powinny być beneficjentem świata wychodzącego z pandemii. Warto więc na nich inwestować. Kluczowa jest jednak odpowiednia selekcja.
Na początku tego roku mieliśmy do czynienia z dużym optymizmem odnośnie do stóp zwrotu na rynkach wschodzących (emerging markets). Pomagała im przede wszystkim perspektywa wychodzenia świata z pandemii, obniżająca wiele ryzyk gospodarczych oraz bardziej przewidywalna polityka handlowa Joe Bidena - nowego prezydenta USA. Jednak po bardzo dobrym początku, kolejne miesiące przyniosły nieco rozczarowania. MSCI EM, czyli indeks cen akcji rynków wschodzących, zachowywał się słabiej niż analogiczny indeks dla rynków rozwiniętych. Jego wzrost w pierwszych pięciu miesiącach to niecałe 5% w porównaniu do blisko 13% dla indeksu MSCI World. Podobnie wyglądała sytuacja na rynku obligacji. Posiadanie bardziej rentownych obligacji krajów wschodzących, także nie dawało inwestorom schronienia przed stratami, analogicznie do sytuacji na rynkach globalnych.
Mocny dolar nie sprzyjał rynkom wschodzącym
Przyczyn tej sytuacji jest kilka. Przede wszystkim tempo szczepień w tych uboższych gospodarkach jest wolniejsze, stąd ich otwieranie i ożywienie gospodarcze przyjdzie z większym opóźnieniem. Z kolei z wyjątkowo mocną poprawą gospodarczą mamy do czynienia w USA. Polepszeniu sytuacji epidemicznej towarzyszy ogromne wsparcie z budżetu federalnego w postaci nowych pakietów fiskalnych oraz zapowiadanych infrastrukturalnych. W konsekwencji ta wyjątkowość Stanów Zjednoczonych prowadziła do umocnienia się dolara oraz obaw, że amerykański bank centralny (Fed) będzie zmuszony do wcześniejszych podwyżek stóp procentowych. Mocny dolar, wzrost rentowności w USA oraz negatywna dywergencja wzrostu gospodarczego między rozwijającymi się a rozwiniętymi rynkami, to z pewnością nie było korzystne środowisko dla rynków wschodzących.
Szukając odpowiedzi na pytanie, czego powinniśmy się spodziewać w drugiej połowie 2021 roku, należy pamiętać, że część wspomnianych wyżej problemów jeszcze nie minęła. Aczkolwiek w dużym stopniu jest już uwzględniona w cenach. Czyni to te rynki jeszcze tańszymi w stosunku do swoich rozwiniętych odpowiedników, niż były na początku tego roku. Jest też cały szereg czynników sprzyjających obecnie napływowi kapitału w kierunku rynków wschodzących. Postępy świata w wychodzeniu z pandemii zmniejszają ryzyka makroekonomiczne oraz przyszłą presję na finanse państw i przedsiębiorstw. Oczywiście ciągle należy pamiętać, że stopień wyszczepienia populacji nie jest jeszcze wystarczający, aby zapobiegać kolejnym falom zakażeń, zwłaszcza w krajach wschodzących. Ważne jednak, że kierunek zmian postępuje we właściwą stronę.
Nadal mamy do czynienia z ogromną płynnością na rynkach finansowych wspieraną przez banki centralne. Będzie ona także przelewać się w kierunku bardziej ryzykownych aktywów. Istotną rolę w zwiększeniu zainteresowania inwestorów rynkami wschodzącymi powinno też odegrać ożywienie w handlu międzynarodowym, które nabiera wyraźnego rozpędu w ostatnich miesiącach. Globalny handel jest już na wyższych poziomach niż przed pandemią. To tworzy wzrost popytu na towary i surowce wytwarzane w krajach rozwijających się.
Czy rosnące rentowności obligacji zabiją hossę na rynkach wschodzących?
Jest to bardzo ważne pytanie. Jak dotąd rentowności rosną z dobrego dla rynków rozwijających się powodu. Jest to szybka poprawa wzrostu gospodarczego, co przekłada się na inflację, która rośnie z powodu boomu na cenach surowców. Te z kolei są znaczącym źródłem przychodów dla gospodarek rozwijających się. Amerykański bank centralny zapewnia, że nie zamierza podnosić kosztu pieniądza przez dłuższy czas, gdyż zakłada, że wzrost inflacji jest przejściowy i wynika z po pandemicznych zaburzeń. Takie środowisko sprzyja wzrostom cen aktywów bardziej ryzykownych na całym świecie. Jednak niewątpliwie należy uważnie przyglądać się, czy globalne napięcia inflacyjne w najbliższych miesiącach zaczną zmniejszać się.
Które rynki wschodzące warto odwiedzić?
Jeżeli chodzi o obligacje, to wiemy że globalne otoczenie nie jest im obecnie sprzyjające. Jednak stosunkowo lepiej sytuacja wygląda na obligacjach rynków wschodzących, a w szczególności tych denominowanych w twardych walutach (dolarach czy euro). Zwłaszcza te o nieco większym ryzyku kredytowym (spreadzie) oferują w obecnych warunkach wychodzenia świata z pandemii, bardzo atrakcyjną rentowność dla inwestorów, przy jednocześnie malejącym ryzyku makroekonomicznym. Rentowność indeksu tych obligacji (EMBI) wynosi około 5% w dolarze, co stanowi swoistą poduszkę bezpieczeństwa na tle bliskich zeru rentowności w wielu innych obszarach świata, w tym w Polsce.
W przypadku rynku akcji dość dobrze pozycjonowane do dalszych wzrostów są indeksy z naszego regionu, czyli tzw. CE4 (Polska, Czechy, Węgry, Rumunia). Postępy w programach szczepień są tu największe na tle pozostałych krajów wschodzących. W konsekwencji otwarcie gospodarek i powrót do normalności może tu nastąpić najszybciej. Ponadto są to zdywersyfikowane i uprzemysłowione gospodarki, które będą korzystać z ożywienia w krajach rozwiniętych, skracania globalnych łańcuchów dostaw oraz dodatkowego wsparcia ze strony Europejskiego Funduszu Odbudowy. W ostatnich tygodniach już widzimy zwiększone zainteresowanie tym regionem wśród globalnych inwestorów.
Warte uwagi są także mocno zorientowane eksportowo kraje Azji Południowo-Wschodniej. W szczególności spółki notowane na Tajwańskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (TWSE). Rynek ten oferuje ekspozycje na subsektory technologiczne będące beneficjentem obecnych trendów strukturalnych, niezależnych od cyklu koniunkturalnego. Z krajów Ameryki Łacińskiej intersujący jest Meksyk, którego gospodarka w dużej mierze oparta jest na surowcach oraz przemyśle korzystającym z szybkiego wzrostu w USA. Z kolei dotychczasowi ulubieńcy inwestorów, Chile i Peru, stoją w obliczu negatywnych zmian i dyskontynuacji swoich dotychczasowych polityk makroekonomicznych.
Generalnie pamiętajmy, że rynki wschodzące to nie jest jakaś jednolita masa i dokładna analiza czynników oraz fundamentów lokalnych jest niezwykle ważna. Właściwa selekcja jest w stanie uchronić inwestorów przed różnego rodzaju specyficznymi ryzykami, jakże częstymi w mniej ustabilizowanych krajach rozwijających się. Dotyczy to zarówno rynku obligacji, jak i akcji. Także pod względem struktury to nie jest ta sama klasa aktywów, co jeszcze 10-15 lat temu. Dla przykładu, obecnie w indeksach akcyjnych rynków wschodzących większy jest udział sektorów technologicznych niż surowcowych.
Podsumowując, wydaje się, że warto obecnie eksploatować wartość na rynkach wschodzących. Tak długo, jak sytuacja na głównych rynkach finansowych nie zacznie się odwracać, to kraje te powinny być beneficjentem świata wychodzącego z pandemii. Zwłaszcza, że także w długim okresie, są to bardziej dynamiczne rynki oferujące dywersyfikację oraz interesujący profil wyższy zysk/wyższe ryzyko.
Jarosław Leśniczak, dyrektor Biura Alokacji i Instrumentów Dłużnych w TFI PZU
07.06.2021
Artykuł sponsorowany


Źródło: shutterstock.com