System emerytalny w Polsce trzeba uprościć
Skomplikowane produkty, ale i niewiedza oraz brak zaufania do państwa to główne powody, które powstrzymują Polaków od samodzielnego, długoterminowego oszczędzania
Rok 1999. W telewizji reklamy Otwartych Funduszy Emerytalnych. Hasła budzą zaufanie - „Pewna przyszłość, prosty wybór”, „Pozostań sobą na emeryturze”. W jednej z nich staruszek niszczy samochód chuliganom mówiąc, że trzeba mieć fantazję i pieniądze.
15 lat później jest już jasne, że jeśli oparł swoją emeryturę tylko o obowiązkowe filary emerytalne, będzie musiał wykazać się dużą fantazją, żeby pokryć koszty naprawy auta. Już nikt, łącznie z prezes ZUS, nie ukrywa, że państwowa emerytura będzie głodowa. Szacuje się, że w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat, w wielu przypadkach wyniesie ona ok. 30% ostatniego wynagrodzenia.
Choć nie jest to wiedza tajemna, to jednak wciąż niewielu Polaków wzięło sprawy w swoje ręce i zdecydowało się oszczędzać na starość. Widać to, na przykład, po liczbie uruchomionych kont IKE i IKZE (czyli dobrowolnych produktów emerytalnych oferujących przyszłym emerytom atrakcyjne ulgi podatkowe). Na koniec pierwszego półrocza 2016 było ich prawie 1,5 mln. Nie oznacza to jednak, że właśnie tyle osób myśli poważnie o zabezpieczeniu swojej przyszłości. Jeżeli wziąć pod uwagę to, że część z nich ma założone zarówno IKE, jak i IKZE oraz to, że tylko na 20% kont w pierwszym półroczu dokonano jakiejkolwiek wpłaty, można śmiało założyć, że regularnie, we własnym zakresie, na starość oszczędza znacznie mniej osób.
Dlaczego tak się dzieje? – Produkty finansowe powinny być proste i przejrzyste. Tymczasem IKE i IKZE są nadmiernie skomplikowane – mówi Waldemar Wołos, dyrektor Departamentu Rozwoju Nowych Produktów w Union Investment TFI. – Oba konta służą do tego samego, a różnią się pomiędzy sobą niemal wszystkim: limitami wpłat, warunkami uzyskania preferencji podatkowych, a nawet zasadami wypłaty oszczędności po osiągnięciu wieku emerytalnego. Nic dziwnego, że Polacy czują się zdezorientowani i w rezultacie omijają III filar szerokim łukiem – dodaje.
Niewielka chęć Polaków do samodzielnego oszczędzania na przyszłość, wynika też z ograniczonego zaufania do państwa. – System emerytalny jest rodzajem umowy społecznej. Aby mógł funkcjonować prawidłowo musi być przede wszystkim stabilny i przewidywalny. Reforma OFE, która została przeprowadzona w 2014 r. podkopała nieco zaufanie Polaków do państwa. Wielu z nich z rezerwą podchodzi także do rozwiązań III-filarowych – zauważa ekspert.
Wina jest również po stronie klientów. Jak zauważa Waldemar Wołos, w Polsce powszechny jest brak wiedzy obywateli na temat możliwości oszczędzania we własnym zakresie. W mediach dominuje wątek emerytur państwowych z ZUS oraz zmian w OFE, a kwestia III filaru traktowana jest „po macoszemu”.
Być może niedługo to się zmieni. W lipcu, wicepremier Mateusz Morawiecki przedstawił propozycję reformy emerytalnej. Projekt zakłada wiele istotnych zmian – przede wszystkim postawienie nacisku na Pracownicze Plany Kapitałowe (czyli programów, w których na emeryturę składa się pracownik, pracodawca i państwo) oraz przeniesienie środków z OFE na nowe Indywidualne Konta Emerytalne. Jak zauważa ekspert z Union Investment TFI, sama idea przyświecająca reformie jest słuszna i odważna, ale wraz z istniejącymi rozwiązaniami po wprowadzeniu zmian mielibyśmy łącznie sześć różnych programów emerytalnych (ZUS, IKE, IKZE, PPE, nowe IKE, PPK). – Nie tędy droga. Już teraz system emerytalny jest mało przejrzysty i przez to niezrozumiały dla wielu Polaków – mówi Waldemar Wołos.
Ekspert uważa, że reforma powinna pójść w drugą stronę. Jego zdaniem, optymalnym rozwiązaniem byłby jeden program emerytalny indywidualny, który miałby kilka wariantów oraz jeden oferowany przez pracodawców. Waldemar Wołos uważa także, że zasady działania i wszelkie parametry kont IKE i IKZE powinny zostać ujednolicone. Konta te powinny różnić się pomiędzy sobą wyłącznie podatkiem. Z kolei funkcjonujące obecnie Pracownicze Programy Emerytalne trzeba odbiurokratyzować, ułatwiając firmom tworzenie i prowadzenie takich rozwiązań. Jak dotąd, utworzenie PPE wiąże się z długotrwałym procesem rejestracji w KNF, co sprawia, że te produkty oferują przeważnie najwięksi pracodawcy, np. spółki z udziałem Skarbu Państwa.
Diabeł tkwi w szczegółach, a te w przypadku propozycji reformy wicepremiera Morawieckiego, nie są znane. Tak czy inaczej, nie ulega wątpliwości, że w polskiej debacie publicznej temat samodzielnego oszczędzania na starość powinien być traktowany przynajmniej na równi z problemem z ZUS i likwidacją OFE. Na razie tak nie jest. Czas ucieka, a symulacje emerytur, jakie co roku przesyła nam ZUS, powinny już dawno dać nam do myślenia.
Wojciech Kiermacz
Analizy Online
Reklama
22.09.2016

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania