3 pytania do … Michała Staszkiewicza
Franklin Templeton na polskim rynku jest obecny od 18 lat, od ponad 10 lat dystrybuuje fundusze zagraniczne. Skąd pomysł na oferowanie lokalnych rozwiązań?
Choć jesteśmy na rynku od lat, nasza oferta produktowa jest szeroka i zdywersyfikowana, mamy kilkanaście jednostek PLN-hedged, czyli z zabezpieczonym ryzykiem walutowym, w tym segmencie trudno jest osiągnąć większą sprzedaż. Generalnie fundusze luksemburskie nie zyskują znaczącej przewagi nad produktami oferowanymi przez TFI. Inwestorzy wolą rozwiązania lokalne, inwestujące na krajowym rynku, bo czują się na nim bezpiecznie. To zresztą nie tylko nasza specyfika, praktycznie wszędzie inwestorzy najchętniej wybierają produkty powiązane z lokalnym rynkiem. Barierą w rozwoju sprzedaży funduszy zagranicznych jest wysoki próg wejścia (7,5 tys.). Sprawia on, że obecnie nabywają je głównie zamożni klienci. My chcielibyśmy by nasze produkty były dla każdego, dlatego w nowych funduszach do inwestycji wystarczy 1000 zł.
W ofercie pojawiły się trzy strategie, dwie klasyczne (akcji, obligacji) i jedna, w ostatnim czasie bardzo popularna, multi-asset. Oferta funduszy w Polsce jest ogromna, czym w takim razie zamierzacie się wyróżniać?
Choć fundusz akcyjny i dłużny dają ekspozycję na polski rynek, to część portfela będzie lokowana za granicą. Wierzymy w polski rynek, można na nim znaleźć wiele atrakcyjnych spółek. Jednak w przypadku słabszego zachowania krajowej giełdy, będziemy mogli, w bardzo elastyczny sposób, część aktywów ulokować na zagranicznych rynkach. Stawiamy na analizę oddolną, starannie wybieramy spółki do portfela i dzięki temu, że mamy specjalistów na większości ważnych rynków, możemy dotrzeć do wewnętrznych analiz, co stawia nas w lepszej pozycji w stosunku do konkurencji.
W funduszu dłużnym stawiamy głównie na bezpieczeństwo i stabilność. Chcemy oferować produkt, który jest stabilny. Będziemy tu korzystali z doświadczenia zarządzającego – Michała Oleszkiewicza, który wcześniej z sukcesami zarządzał funduszem emerytalnym. Część aktywów będziemy lokowali na rynkach zagranicznych – tu możemy skorzystać z wiedzy Davida Zahna, który w Londynie jest szefem zespołu ds. europejskich instrumentów o stałym dochodzie we Franklin Templeton.
Z kolei Franklin Zmiennej Alokacji to typowy fundusz multi-asset. Jego środki będą lokowane w lokalne i światowe aktywa, tak by dostarczyć określony wynik, bez ponoszenia zbytniego ryzyka. Statutowe zapisy mówią o średniorocznej stopie zwrotu przewyższającej stopę WIBOR3m w 5-letnich okresach. Jednak w praktyce wewnętrzny cel zarządzającego jest bardziej agresywny.
Jedno z pierwszych pytań jakie pojawiają się w kontekście wejścia zagranicznego gracza na lokalny rynek, dotyczy kosztów. Fundusze luksemburskie są wyróżniają się na tle konkurencji pod względem opłat. Tymczasem gdy spojrzymy na koszty Waszych trzech nowych funduszy, nie widzimy tu rewolucji.
Poziom opłat lokalnych funduszy rzeczywiście jest nieco wyższy niż w naszych zagranicznych produktach, co wynika ze specyfiki naszego rynku oraz skali działania. Niemniej są one racjonalne, na co wskazuje przeprowadzona przez nas dogłębna analiza rynku. We wszystkich trzech funduszach udało nam się zejść do poziomów niższych od średnich w danej klasie aktywów. Uważamy, że odzwierciedlają one obecną sytuację rynkową.
Zespół Analiz Online
Reklama
07.03.2016

Źródło: Vitte Yevhen / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania