Na koniec 2025 r. aktywa PPK mogą wzrosnąć do ok. 40 mld zł
Na koniec 2025 r. aktywa PPK mogą wzrosnąć do ok. 40 mld zł. Dla większej partycypacji w programie kluczowa jest jego stabilność, choć pewne drobne pozytywne korekty mogłyby w tym pomóc, np. waloryzacja dopłat od państwa, czy wyższy ich poziom dla niżej zarabiających – mówi w rozmowie z PAP Biznes wiceprezes PFR Bartosz Marczuk.
Aktywa Pracowniczych Planów Kapitałowych rosną jak na drożdżach, dzięki regularnym wpłatom i dobrej koniunkturze na rynku.
- W tej chwili miesięcznie do samego PPK wpływa około 700 mln zł, więc jeżeli równocześnie rośnie liczba uczestników, przy jednoczesnym wzroście podstawy składek na PPK (bo cały czas rosną pensje), to mówimy w tej chwili o kwotach sięgających 8,5-9 miliardów złotych rocznie samego nominalnego napływu kapitału do aktywów PPK. Oczywiście zdarzają się zwroty, ale biorąc wszystko pod uwagę, lądujemy na ok. 8 mld zł rocznie netto. Na dziś w aktywach PPK jest ok. 27,5 mld zł, więc na koniec 2025 r. możliwe jest ok. 40 mld, a na koniec 2030 r. ok. 100 mld złotych. Oczywiście mogą być zaskoczenia, ale myślę, że raczej na plus – wskazał w wywiadzie Bartosz Marczuk.
Reklama
Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) to powszechny system oszczędzania dla pracowników realizowany przy współpracy z pracodawcami oraz państwem. W lipcu PPK obchodzą 5-lecie istnienia. Według Bartosza Marczuk partycypacja w PPK, w zależności od sposobu jej liczenia na poziomie 45 proc., czy ponad 30 proc., jest przyzwoita, biorąc pod uwagę doświadczenia z OFE oraz fakt, że Polska uczy się gospodarki rynkowej dopiero od 35 lat, a Polacy ciągle odrabiają zaległości konsumpcyjne i jeszcze do niedawna nie mieli z czego oszczędzać.
Jego zdaniem, podstawowym warunkiem zwiększania partycypacji w PPK jest spokój, brak gwałtownych zmian, czy głośnej debaty o zasadniczych korektach w PPK.
Odnośnie do waloryzacji dopłat od państwa (250 zł wpłaty powitalnej i 240 zł rocznej) Bartosz Marczuk zwraca uwagę, że ich wysokość w ustawie zapisana jest kwotowo, co będzie powodować, że w miarę upływu czasu te kwoty będą się realnie kurczyć i najprawdopodobniej w pewnym momencie trzeba będzie podjąć decyzję, żeby to w jakiś sposób zmienić.
- Można powiązać te kwoty z płacą minimalną, średnim wynagrodzeniem, czy inflacją, ale to jest wola ustawodawcy. Przy tej okazji w kwestii dopłat od państwa pomyślałbym od razu o regresji – osoby, które zarabiają mniej, mogłyby dostawać nieco wyższe dopłaty, zwłaszcza powitalną, a osoby zarabiające więcej mogłyby pozostać na obecnym poziomie. Dopłata powitalna rzędu np. 500 czy nawet 1.000 zł, a nie 250 zł, miałaby na pewno spore znaczenie psychologiczne dla mniej zarabiających osób – uważa Marczuk.
Wiceprezes PFR nie zmieniałby parametrów alokacji środków w ramach PPK, w szczególności 30-proc. limitu inwestycji na rynkach zagranicznych.
- Nasz rynek kapitałowy mimo wszystko jest nadal rozwijający się, a pamiętamy, że dzięki OFE, gdy były one w szczycie swojego rozwoju, rynek zasysał debiuty. Z perspektywy naszego interesu krajowego nie jest wcale dobrze, żeby duża część tego portfela trafiała za granicę. Oczywiście z perspektywy oszczędzającego dywersyfikacja jest dobra, ale wydaje mi się, że 30-proc. pułap jest optymalnym kompromisem – powiedział.
Limity alokacji w ramach krajowych aktywów również są zdaniem Marczuka w porządku.
- Nasze blue chipy to spółki o największej kapitalizacji i płynności, te aktywa generalnie są też bezpieczne z perspektywy ich wzrostu. Ponadto 12 spółek z WIG20 jest poza jakąkolwiek kontrolą skarbu państwa, więc argumenty dotyczące przekazywania pieniędzy z PPK do Skarbu Państwa też nie mają aż uzasadnienia, a to się przecież może z biegiem czasu jeszcze dodatkowo zmieniać – wskazał.
Wiceszef PFR postuluje dokończenie reformy OFE, ale bez opłaty przekształceniowej dla osób rezygnujących z ZUS.
- Moim zdaniem, zasadny jest pomysł, żeby dać ludziom wolność wyboru – czy chcą zostać w OFE, czy zapisać środki na prywatnym koncie emerytalnym, tzw. IKE+. Ale jeżeli dajemy taką wolność, to nie powinno być już opłaty przekształceniowej. Ona straciła sporo sensu po obniżce podatku PIT do 12 proc. Chodzi o to, żeby domknąć ten temat i na nowo wpisać środki z OFE w system emerytalny po powstaniu PPK – mówi Marczuk. - Dla osób, które wybrałyby IKE+ de facto stworzy się wtedy trzecią nogę filara indywidualnego, tylko pamiętajmy, że te pieniądze byłyby znaczone i nie mogą być od razu wypłacane, a zarządzałby nimi najpewniej Fundusz Rezerwy Demograficznej. Sytuacja byłaby wówczas rozwiązana, czyli osoby, które zdecydowałyby się na ZUS płaciłyby do ZUS 19,52 proc. podstawy wymiaru składki emerytalnej, a ci, którzy by się zdecydowali na IKE+ płaciliby 2,92 proc. składki na IKE+, tak jak dziś płaci się na OFE – dodaje.
04.07.2024

Źródło: Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania