ING TFI: (D)Efekt stycznia?
Pierwszy tydzień nowego roku bez wątpienia jest tygodniem całkowicie podporządkowanym amerykańskim wydarzeniom. Informacje płynące z USA były jednak dość zróżnicowane, bo mieliśmy euforyczne reakcje na fiskalne porozumienie, dobrze rokujące dane z amerykańskiego rynku pracy, ale także niespodziankę w postaci zapowiedzi możliwego zakończenia monetarnej stymulacji przez FED już pod koniec 2013 roku.
Choć największą reakcję inwestorów i rynków można było zauważyć tylko na „przeskoczenie” klifu fiskalnego, dzięki czemu amerykański indeks DJ nowy rok otworzył wzrostem o ponad 2,3%, co w jego ponad 120 letniej historii było rekordem wszechczasów, to w praktyce te eufotyczne przyjęte porozumienie nie miało nic wspólnego z faktycznym rozwiązaniem problemów, a jedynie ich przesunięciem o dwa miesiące. Amerykańscy politycy wprowadzili w życie maksymę: „let’s agree to disagree” i w dużej mierze przesunęli obecne status quo do końca lutego, kiedy to przyjdzie rozwiązywać nie tylko problem podnoszenia podatków i cięcia wydatków, ale także trzeba będzie (ponownie) podnosić amerykański limit długu. Już dziś sięga on 16 Bilionów dolarów i nic nie wskazuje aby w najbliższym czasie miał maleć.
Sprawdź wyniki funduszy akcji amerykańskich
Wśród informacji mających przełożenie na gospodarkę zdecydowanie ciekawiej prezentowały się dane z amerykańskiego rynku pracy. Raport za grudzień pokazał, że w USA przybyło 155 tysięcy miejsc pracy, co było mniej więcej zgodne z oczekiwaniami, ale pozytywnie zaskoczył wzrost długości średniego tygodnia pracy oraz płacy godzinowej. To jasno pokazuje, że ten sektor gospodarki trzyma się najlepiej od kilku lat, więc można liczyć, że w najbliższych miesiącach znajdzie odzwierciedlenie w rosnącej konsumpcji. W USA, gdzie ponad 80% gospodarki to konsumpcja wzrost wydatków byłby kolejnym sygnałem utrzymania ożywienia.
Po takim zalewie dobrych informacji naturalnym byłoby oczekiwanie kontynuacji trendu wzrostowego dodatkowo wspieranego giełdową statystyką, z której wynika, że początek roku powinien przynieść „efekt stycznia”. Zwróciłbym jednak uwagę, że w czwartek komunikat podsumowujący grudniowe spotkanie FED ujawnił, że najwięksi drukarze świata zaczynają obawiać się o wielkość swojej skarbonki, która przyrasta w zastraszającym tempie. Na koniec 2007 roku bilans FED wynosił trochę ponad bilion dolarów, a rok 2012 zakończył się posiadaniem aktywów za blisko 3 Biliony dolarów. Ponadto obecne tempo drukowania 85 mld dolarów miesięczne oznacza, że do końca 2013 roku bilans spuchnie o kolejny bilion, czyli będzie już wielkości 1/4 amerykańskiej gospodarki. Zapowiedz ograniczenia drukowania choć jest wydarzeniem o małej ekstremalności, bo nie znamy jeszcze konkretów, to na pewno jest elementem o dużej wadze, która nie była do tej pory brana pod uwagę przez rynki.
Sprawdź wyniki funduszy dłużnych USA uniwersalnych
Uwzględniając dodatkowo fakt, że na większości rynków mamy za sobą solidną falę wzrostów i wykupienia to rośnie ryzyko, że zamiast „efektu stycznia” zobaczymy jego „defekt” w postaci korekty. Na GPW kończymy właśnie 8 tydzień wzrostów i ostatni porównywalną serię myliśmy w 03-04.2010 roku, co wtedy już w maju przyniosło… 8 % spadek.
Choć największą reakcję inwestorów i rynków można było zauważyć tylko na „przeskoczenie” klifu fiskalnego, dzięki czemu amerykański indeks DJ nowy rok otworzył wzrostem o ponad 2,3%, co w jego ponad 120 letniej historii było rekordem wszechczasów, to w praktyce te eufotyczne przyjęte porozumienie nie miało nic wspólnego z faktycznym rozwiązaniem problemów, a jedynie ich przesunięciem o dwa miesiące. Amerykańscy politycy wprowadzili w życie maksymę: „let’s agree to disagree” i w dużej mierze przesunęli obecne status quo do końca lutego, kiedy to przyjdzie rozwiązywać nie tylko problem podnoszenia podatków i cięcia wydatków, ale także trzeba będzie (ponownie) podnosić amerykański limit długu. Już dziś sięga on 16 Bilionów dolarów i nic nie wskazuje aby w najbliższym czasie miał maleć.
Sprawdź wyniki funduszy akcji amerykańskich
Wśród informacji mających przełożenie na gospodarkę zdecydowanie ciekawiej prezentowały się dane z amerykańskiego rynku pracy. Raport za grudzień pokazał, że w USA przybyło 155 tysięcy miejsc pracy, co było mniej więcej zgodne z oczekiwaniami, ale pozytywnie zaskoczył wzrost długości średniego tygodnia pracy oraz płacy godzinowej. To jasno pokazuje, że ten sektor gospodarki trzyma się najlepiej od kilku lat, więc można liczyć, że w najbliższych miesiącach znajdzie odzwierciedlenie w rosnącej konsumpcji. W USA, gdzie ponad 80% gospodarki to konsumpcja wzrost wydatków byłby kolejnym sygnałem utrzymania ożywienia.
Po takim zalewie dobrych informacji naturalnym byłoby oczekiwanie kontynuacji trendu wzrostowego dodatkowo wspieranego giełdową statystyką, z której wynika, że początek roku powinien przynieść „efekt stycznia”. Zwróciłbym jednak uwagę, że w czwartek komunikat podsumowujący grudniowe spotkanie FED ujawnił, że najwięksi drukarze świata zaczynają obawiać się o wielkość swojej skarbonki, która przyrasta w zastraszającym tempie. Na koniec 2007 roku bilans FED wynosił trochę ponad bilion dolarów, a rok 2012 zakończył się posiadaniem aktywów za blisko 3 Biliony dolarów. Ponadto obecne tempo drukowania 85 mld dolarów miesięczne oznacza, że do końca 2013 roku bilans spuchnie o kolejny bilion, czyli będzie już wielkości 1/4 amerykańskiej gospodarki. Zapowiedz ograniczenia drukowania choć jest wydarzeniem o małej ekstremalności, bo nie znamy jeszcze konkretów, to na pewno jest elementem o dużej wadze, która nie była do tej pory brana pod uwagę przez rynki.
Sprawdź wyniki funduszy dłużnych USA uniwersalnych
Uwzględniając dodatkowo fakt, że na większości rynków mamy za sobą solidną falę wzrostów i wykupienia to rośnie ryzyko, że zamiast „efektu stycznia” zobaczymy jego „defekt” w postaci korekty. Na GPW kończymy właśnie 8 tydzień wzrostów i ostatni porównywalną serię myliśmy w 03-04.2010 roku, co wtedy już w maju przyniosło… 8 % spadek.
Paweł Cymcyk. Menedżer Komunikacji Inwestycyjnej, ING TFI
/kk
Rynek funduszy
Komentarze i prognozy
08.01.2013

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania