Trudny czerwiec na rynkach wschodzących
Rosnące ryzyko polityczne w Turcji, słabnące waluty oraz reperkusje amerykańsko-chińskiej wojny handlowej, tym w czerwcu żyli inwestorzy, którzy skupiają się na rynkach wschodzących
Czerwcowe podsumowanie sytuacji na rynkach wschodzących zaczynamy od wyborów powszechnych w Turcji. Podczas głosowania, które odbyło się w miniony weekend, Turcy wybrali prezydenta i nowy skład parlamentu. Niespodzianek nie było, najwyższy urząd w państwie ponownie objął Recep Tayyip Erdogan, na którego oddano 52,5% głosów. Rzetelność przeprowadzenia wyborów poddawana jest pod wątpliwość – Erdogan świętował zwycięstwo jeszcze przed podaniem oficjalnych wyników. Wśród poszczególnych partii, również bez zaskoczenia, największe poparcie zyskała przewodzona przez prezydenta AKP (42,5% głosów). Jednak liczba mandatów nie daje większości – AKP będzie zmuszona utworzyć rząd koalicyjny.
Reklama
Wynik głosowania oznacza, że system prezydencki zostanie wprowadzony w Turcji bez większych problemów. Erdogan rozpoczyna 5-letnią kadencję z nowymi uprawnieniami, które zyskał w wyniku zeszłorocznego referendum. Zgodnie z nowymi regulacjami urząd premiera został zniesiony (całość władzy sprawuje prezydent), a rola parlamentu jest ograniczona. Zdaniem komentatorów, wprowadzone zmiany stanowią zagrożenie dla demokracji, bowiem w rękach jednej osoby znajdują się kompetencje o charakterze zarówno wykonawczym, jak i legislacyjnym. To z kolei może prowadzić do rządów autorytarnych. Choć taki bieg wydarzeń był przewidywany, na wynik wyborów tureckie aktywa zareagowały spadkami. W poniedziałek indeks BIST100 spadł o ponad -5,5% (względem ceny otwarcia), a lira względem dolara osłabiła się o prawie -1,5%.
To jednak nie koniec zawirowań na rynkach wschodzących. W czerwcu z problemami zmagała się także Brazylia. Na początku miesiąca przez kraj przetoczyła się fala protestów kierowców ciężarówek, którzy sprzeciwiali się wzrostowi cen paliw. Po 10 dniach protestu rząd ugiął się i podjął się interwencji na rynku energii, by obniżyć koszty dla protestujących. Inwestorzy zareagowali na te działania z niepokojem – wartość brazylijskiej waluty spadła do najniższego poziomu od ponad dwóch lat (0,25 USD). W październiku w Brazylii mają odbyć się wybory powszechne, a ostatnie działania decydentów postrzegane są jako ryzyko rosnącego populizmu, który może zahamować proces liberalizacji gospodarki. W czasie protestu uczestnicy domagali się zresztą ustąpienia ze stanowiska prezydenta Michela Temera. Brazylijski bank centralny podjął działania, mające ustabilizować kurs reala – w efekcie notowania waluty oscylują obecnie w granicach 0,26-0,27 USD.
Ostatnie tygodnie przyniosły także osłabienie argentyńskiego peso. Przyznanie finansowania Argentynie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie miało długotrwałego efektu (wartość wsparcia wynosi 50 mld dolarów, a wśród warunków jego udzielenia jest m.in. ograniczenie inflacji do 17% do 2019 r.). Tym razem przyczyną były zmiany kadrowe w Banku Centralnym Argentyny. Stanowisko szefa instytucji objął Luis Caputo, który zastąpił Federico Sturzeneggera. Początkowo rynek przyjął tę informację z entuzjazmem – inwestorzy mieli nadzieję na przedstawienie jasnej strategii, która umożliwiłaby walkę z inflacją oraz rosnącym deficytem na rachunku bieżącym. Wobec jedynie ogólnikowych deklaracji nowego szefa rozpoczęła się masowa wyprzedaż argentyńskiej waluty – jej kurs spadł do najniższego poziomu w historii (0,03 USD). Wzrosła natomiast rentowność krajowych papierów dłużnych – 100-letnie skoczyła do rekordowych 9%. Czerwiec przyniósł nie tylko złe wiadomości dla Argentyny. MSCI ogłosił bowiem, że włączy ten kraj ponownie do indeksu MSCI Emerging Markets.
Trudna sytuacja panuje również w największych gospodarkach Azji. Zacznijmy od Indii – na początku Bank Rezerw Indii (bank centralny) po raz pierwszy od 2014 r. podjął decyzję o podwyżce stóp procentowych. Stawka stopy referencyjnej wzrosła o +25 pb. i wynosi obecnie 6,25%. Tym samym w kraju rozpoczął się cykl stopniowego zacieśniania polityki pieniężnej. Jak wyjaśniali przedstawiciele banku, krok ten motywowany był przede wszystkim rosnącymi cenami ropy naftowej, które prowadzą do wzrostu inflacji. Od końca ub. r. jej poziom oscyluje w granicach 5%. Negatywny wpływ ma także słabnąca rupia – jej wartość spada nieprzerwanie od początku 2018 r. (jak dotąd względem dolara straciła ok. -7,4%).
Przechodząc do Chin, czerwiec to kolejny miesiąc chińsko-amerykańskich przepychanek handlowych. Na początku miesiąca miała miejsce kolejna tura rozmów (znów w Pekinie), jednak spotkanie zakończyło się impasem. Po rozmowach nie ogłoszono żadnych nowych porozumień. Ponadto przedstawiciele Państwa Środka poinformowali, że nie będą zwiększać importu amerykańskich dóbr bez gwarancji, że Stany Zjednoczone powstrzymają się od nakładania dalszych ceł. Kolejne dni przyniosły dalsze zaostrzenie stanowisk obu stron. W piątek 15 maja Donald Trump wprowadził kolejną serię ceł na chińskie produkty (wartość restrykcji wycenia się na 50 mld USD). Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – tego samego dnia Chiny ustanowiły ograniczenia na import produktów z USA (w tym wypadku sankcje wycenia się również na 50 mld dolarów). Wydaje się, że w relacjach chińsko-amerykańskich mamy do czynienia z rodzajem zimnej wojny. Kilka dni temu Trump stwierdził bowiem, że jeśli Chiny jeszcze raz zwiększą taryfy, to wprowadzi dodatkowe cła na kolejne 200 mld dolarów.
Przedstawiciele Państwa Środka nie pozostają bierni i podejmują działania mające ograniczyć negatywny wpływ rosnącego protekcjonizmu. W odpowiedzi na kolejne groźby amerykańskiego prezydenta Ludowy Bank Chin (bank centralny) nawoływał do zachowania spokoju i deklarował, że zostaną podjęte kroki w celu zwiększenia płynności i stabilności na rynku. Za deklaracjami poszły konkretne kroki. W pierwszej połowie ubiegłego tygodnia do chińskiego systemu międzybankowego trafiło blisko 40 mld dolarów środków skierowanych przez bank centralny, a w ostatnich dniach zmniejszono limit rezerw obowiązkowych na rynku bankowym (dla największych banków o 50 pb.). Zmiany mają wejść w życie 5 lipca br. Mijający miesiąc był szczególnie trudny dla inwestorów lokujących środki na chińskiej giełdzie. Wartość indeksu Shanghai Composite spadła w czerwcu o ok. -10%. Nieco mniej stracił Shanghai Shenzhen CSI 300 Indeks (-8%).
Trudna sytuacja gospodarcza poszczególnych krajów, słabnące waluty oraz wojna handlowa zaciążyła na ogólnym sentymencie do rynków wschodzących. W czerwcu wartość indeksu MSCI Emerging Markets spadła o -6,1%.
28.06.2018

Źródło: sladkozaponi / Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania