Przejściowy wzrost inflacji zostanie z nami na dłużej
W piątek odbyła się konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego, według którego „inflacja jest przejściowa” i poza wpływem polityki monetarnej. Czy rzeczywiście?
Przed długim majowym weekendem GUS podał wstępne dane o inflacji konsumenckiej w kwietniu. Według szacunku ceny w Polsce wzrosły o 4,3% r/r. Analitycy oczekiwali, że inflacja wyniesie 4%, a słuchając w ostatnim czasie przedstawicieli Rady Polityki Pieniężnej, można było dojść do wniosku, że inflacja nie stanowi problemu. Ciekaw byłem, kiedy RPP dostrzeże inflację, skoro już jesteśmy powyżej górnego ograniczenia celu inflacyjnego, który wynosi 2,5% i żeby pozwolić Radzie na pewną elastyczność w działaniu, to wprowadzono korytarz inflacyjny, czyli zasadę, że inflacja w Polsce może odchylać się od celu o 1 punkt procentowy w górę lub w dół.
Reklama
W piątek odbyła się konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego i teraz już wiem, że „inflacja jest przejściowa” i poza wpływem polityki monetarnej. Dowiedziałem się również, że „jedynym powodem wzrostu inflacji w kwietniu jest wzrost cen żywności i paliw”. Usłyszałem również, że NBP zareaguje na wzrost inflacji, kiedy będzie to konieczne i dzięki temu wiemy, że wysoka inflacja zostanie z nami na dłużej, ponieważ NBP nie zrobi nic, by inflację wyhamować.
Bardzo ciekawa będzie informacja, którą GUS poda w połowie maja, bo wówczas poznamy, które składniki koszyka inflacyjnego przyczyniły się do tak dynamicznego skoku inflacji. Dziś możemy zakładać, że faktycznie największy wpływ miały ceny paliw. W kolejnych miesiącach wpływ cen paliw powinien słabnąć, za to bardzo prawdopodobny jest przyspieszony wzrost cen żywności. Zapewne wówczas podobnie jak teraz usłyszymy od RPP, że wzrost cen w gospodarce jest poza wpływem polityki monetarnej.
Natomiast to nie zmienia faktu, że w Polsce zaczynają rosnąć oczekiwania inflacyjne. NBP przeprowadza cykliczny monitoring sytuacji przedsiębiorstw w Polsce i ostatni taki przegląd pokazał, że już 60% firm odczuwa zwiększoną presję płacową. To nie przypadek, że w marcu wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wzrosły o 8% w skali roku i wyniosły 5925 złotych. To pokazuje, że presja płacowa narasta i po otwarciu gospodarki ta presja zacznie się zwiększać, a to oznacza, że w kolejnych kwartałach inflacja będzie napędzana nie tylko przez wzrost konsumpcji, ale również przez wzrost kosztów wytworzenia zarówno produktów, jak i usług.
Co ciekawe, to nie tylko NBP nie dostrzega problemu rosnącej inflacji. Zdarzają się sporadyczne głosy z EBC lub Fed-u, o konieczności rozważenia zaostrzenia polityki monetarnej, ale przewaga głosów za utrzymaniem bardzo luźnej polityki monetarnej w obu bankach jest zdecydowana.
Na tym tle ciekawie wygląda piąykowa reakcja amerykańskich obligacji skarbowych na słabsze od oczekiwanych dane z rynku pracy. Zamiast spodziewanego miliona nowych miejsc pracy w kwietniu powstało ich jedynie 266 tysięcy. Wydawać by się mogło, że inwestorzy na rynku długu się ucieszą, bo słabsza gospodarka to mniejsza presja na Fed, by zaostrzył politykę. Jednak po pierwszej reakcji i spadku rentowności (wzrost cen obligacji), zaczęły one dość szybko rosnąć. Co widać na wykresie rentowności obligacji 10-letnich.
Dlaczego inwestorzy tak zareagowali? Paradoks może polegać na tym, że rentowności obligacji długoterminowych mogą rosnąc dopóki Fed nie zapowie zdecydowanych podwyżek stóp procentowych lub nie zacznie spadać inflacja. Ponieważ przy obecnej polityce Fed-u i braku dostosowania rynku pracy do popandemicznych wymagań, a równocześnie spodziewanej znacznej stymulacji fiskalnej, spadek inflacji jest mało prawdopodobny, to inwestorzy będą się obawiali, że w dłuższym terminie Fed będzie zmuszony do zdecydowanego podnoszenia stóp procentowych. I to ryzyko wyceniają właśnie obligacje o długich terminach zapadalności.
Dla inwestorów, którzy już dziś szukaliby wyższych stóp zwrotu w portfelach długoterminowych obligacji skarbowych, oznacza to, że ryzyko dalszego spadku cen takich obligacji jest istotne. Dotyczy to zarówno amerykańskiego jak i polskiego rynku. Jeżeli to rozumowanie jest właściwe, to rentowności 10-letnich obligacji skarbowych zarówno w USA, jak i w Polsce wzrosną do powyżej 2%. Sygnałem do kupna takich obligacji, tym razem może okazać się zapowiedź zmiany polityki monetarnej i pierwsze podwyżki stóp procentowych. Jednak słuchając przedstawicieli banków centralnych, to nie nastąpi szybko, a to również oznacza, że podwyższona inflacja zostanie z nami na dłużej.
10.05.2021

Źródło: Bartolomiej Pietrzyk/ Shutterstock.com
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Przejdź do logowania