Polski inwestor - coraz bardziej świadomy, wciąż mało globalny

- Choć w ofercie rodzimych towarzystw znajdziemy wiele produktów lokujących aktywa za granicą, to często nie są one w stanie zapewnić takiej jakości, jak fundusze globalnych marek – uważa Beata Idem. Jej zdaniem, polski rynek funduszy inwestycyjnych jest bardzo młody i pod względem doświadczenia nie może się równać z zagranicznymi firmami. Poza doświadczeniem ważna jest sama obecność na rynkach, na których się inwestuje.  - Jeżeli inwestujemy w Wielkiej Brytanii, Chinach, czy Brazylii - nie posługujemy się analizą „sprzed biurka”, patrząc jedynie na ekran Bloomberga. Emitentów rozkładamy na czynniki pierwsze, ponieważ mamy możliwość spotkania się z ich przedstawicielami, co pozwala na dogłębne poznanie potencjalnych celów inwestycyjnych. Nasi specjaliści są obecni na globalnych rynkach - czują je i dobrze znają doświadczenia inwestorów z konkretnych krajów oraz to, jak w danej sytuacji się zachowują. To nieocenione przy zagranicznych inwestycjach - uważa Beata Idem. - Lepsze rozumienie rynku poprawia efektywność zarządzania i sprawia, że inwestycja jest bezpieczniejsza - dodaje. To m.in. pozwoliło na wyjście z inwestycji w Lehman Brothers, BP czy Volkswagena jeszcze zanim ich problemy odbiły się na wycenie akcji.

Mimo ogromnych możliwości jakie oferują fundusze zagranicznych graczy, wciąż pozostają zaledwie ułamkiem rynku. Jednym z powodów może być ograniczony dostęp. - Część dystrybutorów nie zna zbyt dobrze oferty zagranicznych funduszy, dlatego woli nie podejmować ryzyka i oferować produkty dobrze znanych, lokalnych towarzystw - twierdzi Beata Idem. Inną, często poruszaną kwestią, pozostaje rozliczanie zysków z inwestycji, którym trzeba się zająć na własną rękę. - Fakt ten czasami odsuwa decyzję o inwestycji w fundusz zagraniczny na później ale ciekawym aspektem jest to, że z reguły dotyczy jedynie inwestorów, którzy nigdy na taką inwestycję się nie zdecydowali - dodaje Beata Idem. - Ważnym czynnikiem ograniczającym wyjście za granicę było także solidne zachowanie naszej giełdy. - To sprawiło, że inwestorzy nie widzieli potrzeby wychodzenia na zewnątrz ze swoim kapitałem. W ostatnich latach jednak to się zmieniło i polscy inwestorzy coraz częściej szukają dywersyfikacji dochodów poza rodzimym parkietem - ocenia dyrektor Schroders na Polskę, Czechy i Słowację. Przewaga lokalnych inwestycji nad inwestycjami zagranicznymi w portfelu nie jest jednak tylko naszą specyfiką. - Ta tendencja widoczna jest w większości krajów. Inwestujemy w to co dobrze znamy, co jest blisko nas i o czym możemy zdobyć najwięcej informacji , choć skala niedoważenia strategii zagranicznych w portfelach w Polaków jest wyższa - twierdzi ekspert Schroders.

Polscy inwestorzy sporo jeszcze mają do nadrobienia w zakresie edukacji. Choć systematycznie pogłębiają wiedzę o możliwościach jakie dają fundusze - co szczególnie stało się widoczne po krachu z 2008 roku – to wciąż problemem pozostaje podejście do inwestycji. - Polacy chcą budować zdywersyfikowane, dopasowane do swojego profilu portfele, jednak chyba nie do końca są świadomi tego po co to robią, rozliczając poszczególne elementy portfela osobno. Horyzont inwestycyjny jest znacznie krótszy niż ma to miejsce w przypadku klientów z rynków rozwiniętych. Pod tym względem mamy wiele do nadrobienia - Polacy muszą sobie uświadomić zalety długoterminowych inwestycji i oswoić się z myślą, że ich kapitał powinien pracować latami - uważa Beata Idem.

Jeśli chodzi o globalne trendy - na świecie panuje obecnie moda na regularny dochód. W cenie są strategie income z regularnym dochodem, a także fundusze alternatywne, które generują stabilną stopę zwrotu. Ponadto coraz częściej odchodzi się od benchmarków. - Nie stanowią już wyznacznika dla zarządzającego - mówi Beata Idem. Kolejnym, ważnym dla inwestorów, widocznym trendem jest obniżanie opłat, i to zarówno za zarządzanie, jak i manipulacyjnych. - W przeszłości opłaty manipulacyjne w naszych funduszach wynosiły maksymalnie 4% przy jednostce A1, niezależnie od klasy aktywów. Obecnie są one często niższe, a ich wysokość uzależniona jest od charakteru funduszu - wyjaśnia Idem.

Schroders systematycznie powiększa swoją ofertę dla polskich inwestorów. W ciągu ostatnich kilku tygodni wprowadził 4 „jednostki” z zabezpieczonym ryzykiem walutowym (PLN-hedged), niedługo dołączy do nich kolejna. Tym samym liczba dostępnych rozwiązań w polskiej walucie z zabezpieczeniem ryzyka walutowego wzrośnie do 14.

Schroders poszerza także sieć sprzedaży w naszym kraju - w kwietniu br. zatrudniono nową osobę odpowiedzialną za sprzedaż w Polsce. W niedalekiej przyszłości planowane jest także otwarcie biura firmy, tak by być bliżej polskiego klienta. Firma wierzy bowiem, że jej długoletnie doświadczenie oraz międzynarodowa renoma przyciągną w najbliższych latach polskich inwestorów do produktów, które oferuje i które zdaniem przedstawicieli Schroders dają znacznie więcej możliwości niż rozwiązania krajowych towarzystw.

W ostatnich dniach firma ruszyła z nową stroną internetową, na której znajdziemy wszelkie niezbędne informacje potrzebne każdemu kto rozważa inwestycję w produkty Schroders. Na stronie uzyskamy także dostęp do narzędzia incomeIQ. Powstało przy współpracy z profesorami  University of Cambridge i ma na celu uświadomienie inwestorowi jakie są jego cele finansowe i na jakie aspekty przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych powinien zwrócić uwagę.

Marek Bugdoł
Analizy Online

Reklama

Zapisz się na Newsletter

Bądźmy w kontakcie! Prosto na Twojego maila będziemy wysyłać skrót najważniejszych informacji ze świata finansów, powiadomienia o nowościach rynkowych, najnowsze oceny i raporty oraz codzienne notowania wybranych przez Ciebie funduszy inwestycyjnych.

Zapisz się